- No to teraz mamy przechlapane - westchnął Tritsus, gdy strażnicy sobie poszli.
Mimo wszystko, te lochy nie robiły wrażenia zbyt mrocznych. Może głównie dlatego, że jedyne materiały jakie się tam znajdowały to obsydian, żelazne kraty i różdżki Kresu dające światło. No, może tylko obsydian i nieoświetlone cele sprawiały, że było w nich trochę ciemno. Same zaś lochy były długie i miały wiele cel, ale aktualnie byli tu jedynymi więźniami. Każdy z chłopaków został umieszczony w innej celi, ale wszystkie znajdowały się blisko siebie. Z jednej strony znajdowali się po kolei Tritsus, Narf i MWK, a z drugiej dealer, szymeQ i Doknes.
Nikt nie skomentował słów Tritsusa. Wszyscy doskonale wiedzieli, że mają przechlapane. Raczej nie wróżyli sobie zbyt długiej przyszłości, a Jachimozo miał pożegnać się z życiem już za mniej niż godzinę.
Wszyscy opierali się o ścianę lub siedzieli na podłodze. Tylko Narf krążył nerwowo po celi. Nikt nie wiedział co teraz zrobić. Nie mieli przy sobie niczego, co pomogłoby im się stąd wydostać. Nawet gdyby im się to udało to musieliby jeszcze zmierzyć się z czterema strażnikami, którzy siedzieli przy wejściu do lochu i rozmawiali, a od czasu do czasu robili obchód po lochach.
,,Może przynajmniej Koshi i Szendi dotrą do Shinestone i razem z Sheo i Enzzim zamkną portal" pomyślał z nadzieją dealer.
W końcu Narf zatrzymał się. Był bardzo niespokojny i zdenerwowany. Nagle podszedł do krat i spojrzał na szymQa.
- A mówiłem, żeby zostać w domu? Mówiłem? - zapytał ze złością.
- I mielibyśmy zostawić naszego przyjaciela w potrzebie? - szymeQ uniósł brew. W jego głosie również było słychać zdenerwowanie, ale nie aż tak, jak w głosie Narfa.
- Nikt nie kazał ci z nami iść - wtrącił się Doknes.
- Ty się nie wtrącaj - Narf zmarszczył brwi.
- Mówię tylko, jak jest.
- Jak jeszcze raz się odezwiesz to...
- No co? Co możesz mi zrobić w takiej sytuacji? - Doknes również zaczął się denerwować. Narf zaczął tracić panowanie nad sobą.
- Gdybym tylko mógł do ciebie podejść to dałbym ci taki wycisk, że byś się nie pozbierał, pędzlu.
- Jak śmiesz wyzywać mojego przyjaciela?! - teraz i MWK włączył się do kłótni.
- Mogę o nim mówić jak chcę - prychnął Narf - Nikt mi nie zabroni.
- Marcin, ja sobie sam z tym poradzę - rzekł Doknes uspokajająco do MWKi, ale on go zignorował.
- Ja również mogę mówić co chcę i wiesz co ci powiem?
- Lepiej uważaj na słowa bo będziesz miał do czynienia ze mną - szymeQ również popatrzył groźnie.
- Jaki obrońca się znalazł - Doknes przewrócił oczami.
- A ten twój grubas to niby lepszy? - Narf uśmiechnął się złośliwie.
- O nie - Doknes wstał i rzucił Narfowi mordercze spojrzenie - Nazwanie mnie pędzlem mogę jeszcze przepuścić. Ale tak obrażać mojego przyjaciela to już nie daruję!
dealer nie wytrzymał. Wstał i podszedł zdecydowanym krokiem do krat.
- Dosyć! - krzyknął donośnym głosem. Wszyscy ucichli i spojrzeli na niego ze zdziwieniem - Zachowujecie się jak banda przedszkolaków! Wiem, że znajdujemy się w beznadziejnej sytuacji i, że wszyscy jesteśmy zdenerwowani, ale nie możemy się tak dawać ponieść emocjom, a zwłaszcza wyładowywać je na sobie nawzajem. W takiej sytuacji powinniśmy się wspierać, a nie kłócić.
![](https://img.wattpad.com/cover/185515303-288-k13230.jpg)
CZYTASZ
Minecraft Ferajna : Wejście Smoka
FanfictionKiedy cały Minecraft znowu jest zagrożony, Ferajna musi wziąć sprawy w swoje ręce. Bo w końcu jak nie oni to niby kto? Koło jednej z wiosek otworzył się portal. Każdego dnia powiększa się, wychodzą z niego hordy endermanów, a od czasu do czasu ziemi...