21. Czy ten pan i pani...

232 37 2
                                    

Pomimo, że w Kresie nie było zbyt wielu bloków do wyboru to pałac robił niezwykłe wrażenie, nie tylko na zewnątrz, ale i w środku. Był duży, przestronny i bogato zdobiony. Tu i ówdzie krzątali się strażnicy i służba, którzy przyglądali się chłopakom z wrogością (w przypadku strażników) lub z ciekawością (w przypadku służby).

Szli otoczeni przez strażników. Nie mogli nic zrobić bo całe ich ekwipunki zostały skonfiskowane. Anzelm szedł na czele całego pochodu, a Aikar szedł za nimi. Z jednej strony dealer patrzył z podziwem na pałac, z drugiej rzucał złowrogie spojrzenia zdrajcy, a z trzeciej spoglądał ze smutkiem na Jachimoza. Jego przyjaciel szedł z twarzą bez wyrazu i cały czas wzrok miał wbity w podłogę. dealer nie miał pojęcia o czym mógł aktualnie myśleć jego przyjaciel, ale jednego był pewien.

Nie były to dobre myśli.

Przeszli przez wiele różnych sali, korytarzy i schodów w górę, aż stanęli przed ogromnymi podwójnymi drzwiami, których pilnowało dwóch strażników. Anzelm podszedł do jednego z nich i szepnął mu coś na ucho. Ten skinął głową i zniknął za drzwiami. Po chwili pojawił się z powrotem.

- Możecie wejść - zwrócił się do Anzelma.

Następnie razem z drugim strażnikiem otworzył podwójne drzwi na oścież tak, by cały pochód mógł wejść do środka. 

Pokój, w którym się znaleźli, był salą tronową. Był długi i jeszcze bardziej zdobiony niż reszta pałacu. Na jego drugim końcu znajdował się ogromny tron z bloku purpury, a na nim siedziała człeko-endermanka. Była dość młoda, jak na przywódczynię takiej wielkiej armii bo była gdzieś w przedziale wiekowym chłopaków. Miała taki sam kombinezon, jak wszystkie człeko-endermany, a jej oczy były niebieskie jak lód. Patrzyła również chłodnym spojrzeniem, aczkolwiek dealer miał wrażenie, że gdy przywódczyni Legionu spojrzała na Jachimoza, w jej oczach błysnęła iskierka radości, która szybko zgasła.

- Widzę, że udało wam się ująć intruzów - Donna spojrzała na Anzelma, ale kątem oka obserwowała chłopaków, co chwila zerkając na Jachimoza.

- On ich tu doprowadził - Anzelm wskazał na Aikara. Ten wystąpił do przodu.

- Twoja pomoc na pewno zostanie zapamiętana - zwróciła się do niego Donna. Aikar lekko się uśmiechnął na te słowa, ale dealer miał wrażenie, że te słowa nie były do końca szczere. W każdym razie, Aikar tego nie wyczuł.

- Co mamy z nimi zrobić? - Anzelm obrzucił wzrokiem swoich jeńców.

Donna zamyśliła się i przyglądała im. Takie przynajmniej wrażenie miał dealer, ale po chwili stwierdził, że ona patrzy głównie na Jachimoza. Ten nadal nie podniósł wzroku, odkąd zostali złapani. Mogłoby się wydawać, że tak mu się przygląda bo po prostu najbardziej zależało jej na dorwaniu właśnie jego. Nie mogła spodziewać się, że on przyprowadzi ze sobą posiłki.

Chyba, że chodziło jej o coś więcej niż tylko karę za zdradę.

- Naszego ulubionego zbiega nie ominie najwyższy wymiar sprawiedliwości - odparła po chwili Donna jeszcze chłodniejszym głosem niż wcześniej - Musimy pokazać innym co ich czeka, jeśli spróbują czegoś takiego, jak on. Egzekucja odbędzie się za godzinę. Do tego czasu to ma zostać rozgłoszone po wszystkich wyspach.

- A reszta?

- Na razie wsadźcie ich do lochów. Potem pomyślę co z nimi zrobić. Wyprowadzić ich. Ty możesz oczywiście odejść - zwróciła się do Aikara, który skinął głową.

Anzelm już dał znak do wymarszu, gdy Donna jeszcze go zatrzymała.

- On niech jeszcze na chwilę zostanie - wskazała Jachimoza - Chciałabym zamienić z nim kilka słów. Na osobności - spojrzała znacząco na dwójkę strażników przy drzwiach. Ci wymienili spojrzenia, ale nic nie powiedzieli. Nie mieli zamiaru kwestionować decyzji ich przywódczyni.

Minecraft Ferajna : Wejście SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz