20. Więzień Kresu

215 37 6
                                    

Jachimozo w ogóle nie był przygotowany na taką reakcję, dlatego przewrócił się pod naporem byłego przyjaciela. Gdy już dotarło do niego co się właśnie stało, próbował się bronić. dealer i Tritsus złapali napastnika i odciągnęli go od Jachimoza. Jemu zaś Doknes i MWK pomogli wstać. 

- Myślałem, że trochę bardziej się ucieszysz na mój widok - mruknął Jachimozo pocierając obolały nos.

Nieznajomy wziął kilka głębokich oddechów. Po chwili udało mu się trochę rozluźnić. dealer dał znak Tritsusowi, że mogą go puścić, aczkolwiek Tritsus nie spuszczał z niego oka.

Dopiero teraz dealer mógł się przyjrzeć ich wybawcy. W przeciwieństwie do człeko-endermanów w świecących kombinezonach, miał on zupełnie zwyczajne ubranie. Biała koszula, jasna kurtka, zielone spodnie, brązowy pasek i wysokie brązowe buty. Tak jak Sheo, nosił gogle, które aktualnie miał nasunięte na czoło. Miał blond włosy i niebieskie oczy.

- Miałbym się ucieszyć na twój widok?! - krzyknął wściekle, ale powstrzymał się od rękoczynów - Po tym, jak mnie tu zostawiłeś i próbowałeś uciec tylko ze swoją siostrą?! Chociaż, z tego co słyszałem to nie do końca ci się ta ucieczka udała - prychnął - Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a ty nie raczyłeś mnie nawet poinformować o swoich planach!

- Nie mogłem do ciebie dotrzeć - Jachimozo starał się mówić spokojnym tonem, co przychodziło mu z dużym trudem. Widać było, że nie tak sobie wyobrażał spotkanie po latach - Gdy mój i Jachimozianki plan wyszedł na jaw to w pierwszej kolejności strażnicy obstawili twój dom, żeby nas złapać. Chciałem cię stąd zabrać, ale nie miałem możliwości poinformowania cię o tym. Przepraszam.

- Co mi po twoich przeprosinach? - w jego głosie słychać teraz było żal - Te trzy lata były dla mnie jeszcze gorsze niż wszystkie poprzednie spędzone tutaj. Musiałem robić wszystko, żeby pokazać Donnie, że mam jakąś wartość. Doszło nawet do tego, że zacząłem robić za donosiciela. I w sumie to przeze mnie się tu znalazłeś.

W pierwszej chwili Jachimozo nie wiedział o co chodzi, ale po chwili do niego dotarło. Teraz to on miał ochotę rzucić się na niego z pięściami. Zrobił nawet krok do przodu, ale Doknes, który wyczuł co on zamierza zrobić, zatrzymał go.

- To ty doniosłeś na Justynę, Bonifacego i Klemensa, prawda? - wycedził przez zaciśnięte zęby.

- Nawet nie wiesz z jaką łaskawością Donna na mnie patrzy, gdy jej donoszę na tych, którzy łamią prawo. A opuszczanie Kresu przez zwykłe człeko-endermany, i to bez pozwolenia to raczej niezbyt lekka wina - mówił to beznamiętnym tonem, jakby w ogóle go nie obchodziły konsekwencje, które spadają na winnych. Myślał tylko o sobie i o tym jak sam musi się ustawić, żeby przetrwać.

Jachimozo odwrócił się od nich i odszedł kilka kroków dalej. Spodziewał się, że to spotkanie będzie wyglądało zupełnie inaczej. Pozostali byli zdezorientowani całą sytuacją.

- Może zaczniemy od początku - odezwał się dealer - Jak się nazywasz? 

- Możecie mi mówić Aikar.

- Dobrze. Czy możesz mi wytłumaczyć o co tu właściwie chodzi?

Aikar uniósł brew.

- Myślałem, że dało się część faktów wywnioskować z naszej konwersacji. Otóż przebywam tu nie z własnej woli. Wcześniej żyłem szczęśliwie razem z rodziną w Minecrafcie, ale wszystko zmieniło się w dniu, w którym zauważyłem patrol Anzelma. Ciekawość wzięła nade mną górę i szpiegowałem ich, aż do portalu. Niestety, zauważyli mnie i złapali. Chcieli mnie zabić, ale przekonałem ich, że nie muszą tego robić. I nie wiem czy nie byłoby lepiej, gdyby mnie wtedy nie zabili.

Minecraft Ferajna : Wejście SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz