Rozdział 35

562 33 5
                                    

Trzy godziny później...


Paulo POV's :

Po wizycie moich rodziców, w sali zostałem oczywiście ja i mój chłopak, Wojtek.

Wciąż nie mogę uwierzyć, że wróciliśmy do siebie.

Znowu mam ochotę żyć. Znowu mam ochotę uśmiechać się. Mam ochotę skakać z radości. To on mi daje radość mojego życia, no może jeszcze rodzina i przyjaciele.

- Cieszę się, że zostajesz tutaj na noc - mówię do Wojtka, który leży na moim łóżku szpitalnym.

Moje łóżko szpitalne jest takie duże, że może zmieści się spokojnie co najmniej 4 osoby.

- Tak, bo ktoś mi kazał zostać, co nie Paulo? - mówi Wojtek

Prawda jest taka, że zagroziłem mu, że jeśli nie zostanie ze mną na noc, to będzie miał celibat do końca życia. Jak widać, groźba podziałała i Wojtek został tu.

- Nie obrażaj się kochanie, nie lubię jak jesteś zły na mnie - mówię i całuje go namiętnie w usta.

- Oj dobra, ja nie potrafię być zły na ciebie - mówi i tym razem on mnie całuje - Widzę, że cieszysz się, że zostaje tutaj na noc.

- I to jak - mówię i jeszcze raz go całuje, tym razem krótko w usta - Tak się cieszę jak ta pielęgniarka.

- Błagam cię, ona na pewno mnie zabije jutro rano - mówi

Kiedy pielęgniarka przyszła tu, zaraz po wyjściu mojej rodziny, poprosiłem ją, czy może Wojtek zostać tu na noc i położyć się obok mnie.

Ona z krzywym uśmiechem na twarzy powiedziała, że nie. No i zaczęła się afera.

Ja powiedziałem, że albo pozwoli mu zostać i położyć się obok mnie albo poskarżę się na jej szefa.

Od razu się zgodziła. Miała wyraz twarzy taki, jakby coś ukrywała, czyli inaczej mówiąc, Zrobiła coś złego.

- Nie pozwolę jej na to, najpierw musi mnie zabić - mówię i w tym momencie robi mi się smutny. Nie wiem czemu.

- Ej Paulo, co się dzieje? - pyta się zmartwiony Wojtek

- Przypomniałem sobie, że jak by wyglądało moje życie, gdybyś mi nie wybaczył - mówię i czuje jak łzy pojawiają się w moich oczach.

- Paulo, spójrz na mnie - mówi - Kocham cię, rozumiesz mnie. Wybaczyłem ci dlatego, ponieważ cię kocham. Nie umiem bez ciebie żyć Paulo. Od kiedy ty się zjawiłeś w moim życiu, moje życie stało się o wiele lepsze. Jesteś dla mnie potrzebny jak człowiek potrzebuje tlenu. Jesteś moim chłopakiem, chce wziąć z tobą piękny ślub, chce założyć z tobą rodzinę.

Mówi i widzę jak łzy lecą po jego policzkach.

Nie tylko on płacze.

- Wojtek....to są...piękne słowa - mówię i całuje go namiętnie - Ja również pragnę wziąć z tobą ślub, założyć z tobą rodzinę, mieć gromadkę dzieci.

- Ile? - pyta się - Mówisz, że chcesz mieć gromadkę, to słucham, ile chcesz?

- Może trójkę lub czwórkę - mówię

- Jezus Chryste Paulo, czy ty zwariowałeś?! - mówi

- Zwariowałem na twoim punkcie - mówię i wybuchamy lekkim śmiechem.

- Nie tylko ty zwariowałeś - mówi - Ja zwariowałem na twoim punkcie.

- Na moim punkcie każdy by zwariował - mówię i śmiejemy się jeszcze bardziej.

- Oj Paulo, chodź no tu - mówi i przytula się do mnie, uważając na moje opatrunki na rękach - Kocham cię takiego jakim jesteś, nie ważne czy jesteś bad boyem czy nie.

- A ja ciebie kocham tak samo, nieważne czy jesteś moim nauczycielem czy nie.

Mówię i całujemy się, po czym zasypiamy razem, w objęciach.

Chciałbym, żeby tak pozostało już na zawsze.


1 of 3

Zaczynamy maraton. Znowu :)

Muszę wam powiedzieć, że łza mi poleciała, kiedy pisałem ten rozdział.




Nauczyciel z angielskiego - Paulo Dybala/Wojciech Szczęsny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz