— Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? – zapytała Rose. – To kompletnie nieodpowiedzialne z twojej strony!
— On zniszczył mi życie – odpowiedział spokojnie. – Pobawił się mną, znudził i porzucił na pewną śmierć, a ty się mnie pytasz czy ja chcę go zabić? Jeszcze nigdy niczego tak bardzo nie pragnąłem.
Spakował kilka ostrych jak brzytwa noży i pistolet, główne narzędzie zbrodni, którą zamierza popełnić. Ostatni raz pocałował swoją przyjaciółkę w czoło i wyszedł z mieszkania. Powolnym, ale donośnym krokiem zszedł po schodach i wsiadł do czarnego jak smoła SUVA. Było to drogie, ale jakie piękne auto z rocznika 2016, czyli było dość młode. Ciężki plecak rzucił na przednie miejsce pasażera i wsiadł za kierownicę. Włożył kluczyk do stacyjki i przekręcił go. Auto ożywało, włączył się odtwarzać, w którym leciała stara płyta jego ojca. Spojrzał w lusterko, nikogo nie było za nim. Prawdopodnie wszyscy spali, a ci co nie, na pewno nie wynurzyli by się o tej godzinie i to w tej dzielnicy miejsca, która miała opinię wręcz irracjonalną w dzisiejszym świecie. Jednak dla niego i jego najbliższych było to całkowicie normalne. Strzelaniny, wojny gangów, handel ludzkimi organami i nawet całymi ciałami. Co drugą alejkę można było znaleźć jakiegoś ćpuna, którego strzał był ostatnim w jego marnym życiu.
On też ćpał, nałogowo. Jeśli tylko nadarzała się okazja, wciągał nosem kreskę, co skutkowało pięknymi, ale krótkimi wizjami. Rzecz jasna zaraz po "wróceniu" do realu odczuwał przykre tego skutki. Notorycznie krwawił z nosa, z resztą co się dziwić jeśli amfetamina ma w sobie szkło? Oczywiście nie całe kawałki, ale pył, który niszczył błonki w nosie, przełyk, żołądek i całą resztę układu pokarmowego, przez który narkotyk przechodził. Cóż, na coś trzeba umrzeć.
Z pewnością złamał mnóstwo przepisów ruchu drogowego jadąc na miejsce, ale w tej okolicy nawet policja taka mężna i prężna nie miała odwagi się pojawić. Zjawiali się tylko i wyłącznie kiedy ktoś z tej lepszej tu umrze, co było rzadkością, bo każdy normalny i ceniący swoje życie człowiek nigdy nie odważy się nawet stopy postawić na tym terenie. Zdarzały się oczywiście takie przypadki. Jednym z nich był Kim Jongin, który chcąc pokazać się przed swoimi znajomymi, udał się do dzielnicy wilków i przepłacił to życiem. Jego ciało znalezione następnego dnia 10 kilometrów od dzielnicy. Miał poderżnięte gardło w kształt ,,X", wycięte wszystkie możliwe narządy i został zgwałcony brutalnie i kilkakrotnie. Nawet policjanci, którzy badali sprawę nie umieli znieść widoku młodego, wypatroszonego niczym ryba chłopaka. Jako dowód czy znak, że wilki to zrobili, Jongin miał wyrytą podobiznę zwierzęcie na twarzy. Nie oszczędzono go, ani trochę.
Takich ofiar było kilka, wszystkie zostały potraktowane w ten sposób albo sprzedane na tak zwanym ,,czarnym rynku" gdzie zboczeńcy, psychopaci, pedofile i inne wypaczone osoby mogły kupić i bawić się do woli taką osobą.
Chłopak nareszcie dotarł do celu. Znajdował się w lesie, około dwadzieścia kilometrów od jakiejkolwiek cywilizacji. Jeśli ktoś krzyknąłby czy nawet kilku ludzi na raz, nikt żywy nie usłyszy. Tak też chciał chłopak, który stanął przed niewielkim domkiem, w którym nie paliło się żadne światło, ale on wiedział, że pewna osoba tam jest. Tą osobą był ktoś, kto musiał umrzeć. I to właśnie dzisiaj. Teraz.
Cicho, niemalże wstrzymując oddech wysiadł z samochodu, jednocześnie zabierając pistolet. Złapał go w dłonie w taki sposób by w razie czego w każdej chwili mógł strzelić. Powoli, uważając by nie hałasować udał się w stronę domku jednorodzinnego.
Na pierwszy rzut oka dom wydawał się opuszczony, tak jakby ktoś opuścił go 20 lat temu i już nie wrócił. Okna były wybitę, nie było części dachu, a drewniane schody wyglądały jakby miały się rozpaść gdy tylko ktoś na nie stanie. Dodatkowo sama aura w tym miejscu dawała znać, że nic przyjemnego człowieka tutaj nie spotka. Jednak Yeosang wiedział, co znajduje się w środku, a bardziej pod domem.
Yeosang ostrożnie wszedł po schodkach i nogą otworzył drzwi, które zaskrzypiały przeraźliwie. Z dworu wchodziło się od razu do salonu, gdzie jedynym meblem, a bardziej dekoracją był zakurzony, stary dywan w brązowym kolorze. Gdzieniegdzie były czerwone plamy, najprawdopodobniej czyjejś krwi. Jednak rzeczą niezwykłą w tym było to, że na samym środku coś odstawało.
Chłopak schował na moment pistolet do tylnej kieszeni jeansów i podniósł dywan do góry, tym samym odsłaniając sobie widok na drzwi w podłodze. Były one mniej więcej wielkości jednego metra kwadratowego. Yeosang pociągnął je do góry i zobaczył metalową drabinę prowadzącą na dół.
Zawahał się przez chwilę, ale szybko potrząsnął głową i zaczął schodzić drabiną w dół. Kiedy już cały zmieścił się do tunelu, zamknął za sobą drzwi. Dywanu rzecz jasno nie udało się położyć tak jak był, ale wiedział już, że tamten wie o jego "wizycie". Nie był ślepy i widział w każdym rogu kamery, które śledziły każdy jego ruch. Z resztą skoro ktoś ma takie "podziemne królestwo" to byłoby to głupie gdyby nie miał kamer czy jakiejkolwiek innej formy ochrony.
Uważnie rozglądając szedł wzdłuż korytarza. Nie było żadnych drzwi, okien, włazów, niczego. Tylko betonowe ściany i podłoga, no i kamery. Szedł tak kilka minut aż wreszcie doszedł do drzwi.
Były one ciężkie, metalowe i zamknięte na kod, panel do nich znajdował się po prawej stronie. Yeosang rzecz jasna nie znał kodu, dlatego odwrócił się w stronę najbliższej kamery i spojrzał w nią tak jakby chciał spojrzeć jej w oczy, co podziałało, bo panel wydał ciche pik i drzwi się otworzyły.
Brunet przeszedł próg i od razu w oczy rzucił mu się obraz wiszący na ścianie naprzeciwko wejścia. Obraz jego i jego przyszłej ofiary, które tylko czekała aż ten wykona ostateczny ruch. Ruch śmierci wilka.
CZYTASZ
District Wolf ✔️
FanfictionOh, to boli? Zobaczysz co za chwilę z tobą zrobię. SAN + YEOSANG Dużo przemocy, opisów morderstw itd. mpreg San tops, Yeosang bottom Początek: 20/05/19 Zakończone: 02/06/20