J e d e n a s t y

197 21 17
                                    

— No, zaczynaj, księżniczko – San poklepał młodszego po policzku, który wciąż nie zagoił się od wcześniejszych uderzeń.

Yeosang ze wszystkich w sobie sił, próbował się nie rozpłakać. Pozycja, czyli klęczenie przed kroczem Sana, nie należała do jego ulubionych. Czuł zażenowania i to jakby wszyscy w klubie na niego patrzyli, choć nie było to prawdą, bo większość obecnych tam osób była już przyzwyczajona do takiego widoku i wcale nie robiło to na nich jakiegoś wrażenia.

Yeosang powoli, drżącymi dłońmi odpiął zamek w spodniach starszego, a następnie wyciągnął jego członka spod materiału bokserek. Drugi raz w życiu widział penisa Choi'a, i chyba nigdy nie przyzwyczai się do tego widoku. Delikatnie zaczął pasować po całej długości, a San westchnął na to uczucie i złapał Yeosanga za włosy dociskając jednocześnie jego głowę do swojego krocza.

— Nie baw się – warknął. – Tylko zacznij ssać.

Yeosang zrobił to co mu nakazano, wziął penisa starszego do ust i zaczął ssać. Nie umiał wziąć całości do ust, ale na szczęście San mu pomógł, tak że główka członka była głęboko w gardle młodszego, który zaczął się delikatnie podduszać. Pierwszy raz w swoim 17 letnim życiu robił komukolwiek loda.

— Ughh – San wyjęczał po kilku minutach i doszedł w gardle Kanga, który nie spodziewał się tego i zaczął dusić się.

San odepchnął go od siebie, tak że Yeosang upadł na, nadal bolący, tyłek i zaczął głośno kaszleć robiąc się czerwonym na twarzy jednocześnie.

— Ale suka – ktoś w tle powiedział, a reszta osób zaczęła się śmiać, w tym San, który patrzył wprost w oczy Yeosanga.

***

Yeosang był niemal nieprzytomny kiedy w końcu położył się w łóżku, spędzili w klubie większość dnia, a wieczorem jeździli jeszcze w wiele miejsc, o których Yeosang wcześniej nie miał najmniejszego pojęcia i w sumie w ogóle nie chciał o nich wiedzieć.

Kolejnym minusem tego wszystkiego było to, że miał wrażenie, że nikt go nie szuka. Nigdzie nie było rozwieszonych plakatów o jego zniknięciu, w telewizji też cisza, tak jakby nigdy nie istniał. Wydawało mu się to niezwykle podejrzane, ale wolał nie narażać się na kolejne uderzenia od Sana, wystarczy mu siniaków.

- Kładź się do łóżka już - powiedział San, kiedy Yeosang od dwudziestu minut tępo patrzył się w ściane. - Jutro nie będzie łatwiej, więc radzę ci się wyspać.

- A co ze szkołą? - spytał, bo przecież muszą chodzić do szkoły, obaj.

- Powiedziałem, że jesteś chory - odpowiedział San. - Poza tym, nie mów mi, że tęsknisz za szkołą.

San zaśmiał się i podszedł bliżej Yeosanga. Stał od niego jakies 4 metry, ale nawet na taką odległość młodszy czuł strach.

- Nie tęsknię - wyszeptał. - Co jemy na kolację?

- Zjesz rano śniadanie, nie możesz teraz zejść na dół - San zatrzymał Kanga kiedy ten chciał wyjść z sypialni. - Idź do łóżka. 

- Ale jestem głodny - na potwierdzenie słów młodszego, jego brzuch głośno zaburczał. - Nie możesz mnie głodzić.

- Powiedziałem ci, że masz iść do łóżka - San z każdą sekundą coraz mocniej zaciskał dłonie na jego ramionach. - Teraz.

- Dobrze - wyszeptał w końcu Yeo i wyrwał się z uścisku.

Wyciągnął losową koszulkę i spodnie z szafy, szybko przebrał się i wszedł pod kołdrę. W tym czasie San również się przebrał, ale nie w piżamę, ale koszulę i na to zarzucił skórę. 

- Gdzie idziesz? - zapytał młodszy. 

- Na dół, masz tam nie schodzić, rozumiesz? - San złapał mniejszego za szczekę. - Inaczej wiesz co się stanie.

- Wiem.

Nic więcej San nie potrzebował, puścił go i wyszedł zamykając za sobą drzwi, ale nie zakluczając ich.

Yeosang był cholernie ciekawy tym co może się dziać na dole. W końcu skoro San mu zakazał to pewnie jest to coś fajnego, ale z drugiej strony ''fajne'' w słowniku Sana różniło się znaczeniowo z tym co fajne według Yeosanga, dlatego przez dłuższą chwilę debatował co zrobić.

- Idę - wyszeptał do siebie w końcu i wstał z łóżka.

Postanowił być cicho rzecz jasna, dlatego nie ubrał kapci i przetestował czy nie chodzi zbyt głośno. 

Delikatnie otworzył drzwi od sypialni i rozejrzał się po korytarzu, nikogo nie było, więc na paluszkach przeszedł w stronę schodów. Tam się zatrzymał, bo z dołu słyszał pełno głosów. Jedne były głośniejsze, drugie cichsze. Kilka z nich znał, jeden na pewno należał do Sana, kolejny do Rose i kilka kojarzył też z klubu, w którym byli tego dnia wcześniej. Nie słyszał jednak nic konkretnego, dlatego wykorzystał to, że schody były nieoświetlone i zszedł kilka schodków i usiadł na jednym z nich. Teraz miał doskonały widok na to, co się dzieje, ale sam nie był widoczny.

- Zapłodniłeś go? - spytał ktoś. 

- Tak - odpowiedział San, co Yeosangowi wydawało się dziwne.

Czyżby San nie tylko z nim uprawiał seks ostatnio?

- Mówiłam, że ma niezłą dupę - powiedziała Rose tym razem.

Yeosangowi wydawało się to wszystko inne, miał wrażenie, że mówią o nim, ale przecież on nie...

- Cholera - wymsknęło mu się, ale chyba odrobinę za głośno, bo kilka osób, w tym San spojrzało się w jego kierunku.

- Co Ci mówiłem?! - San wstał i szybkim krokiem pokonał odległość między nimi. - Miałeś być w łóżku.

- Jestem w ciąży? - Yeosang wydawał sie nie słyszeć co starszy powiedział. - Jak mogłeś mi to zrobić?!

Spojrzał ze łzami w oczach na Choia. 

- Idź do łóżka, natychmiast - wycedził przez zęby i popchnął go w stronę piętra. - Pogadamy rano.

Yeosang z prędkością światła wbiegł na górę, a potem do sypialni i rzucił się na łóżko. Nie panował już nad łzami. Czuł obrzydzenie do Sana, ale przede wszystkim do samego siebie.


District Wolf ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz