Ostrzeżenie: krew, przemoc, możecie ominąć to co jest napisane kursywą.
Yeosang chciał szczęście. Miłości, która była by odwzajemniona i czysta. Bez wpływu brudnych pieniędzy swojego ojca, bez wredności jego matki, gangów, prostytucji i tego wszystkiego, czym Yeosang gardzi. Ale zamiast tego znów został przeprowadzony, na nowo wrócił do tej samej sypialni, w której po raz pierwszy z Sanem uprawiał seks, gdzie prawie kilka razy umarł i przepłakał wiele nocy.
Zmęczony, jak w sumie każdego dnia, położył się do łóżka i jak zawsze głaskał swój brzuch. Te dzieciątko, które w nim było często go kopało, co bolało, ale to było nic w porównaniu z tym, co inni mu wyrządzili. A najbardziej bolało go to, że nikt nie liczył się z jego zdaniem. Wszyscy mówili ,,Yeosang zrób to'' albo to, że Rose, której tak bardzo ufał i którą ufał, tak naprawdę okazało się, że ona robi to wszystko dla Sana i jego ojca.
Aż zachciało mu się płakać, ale ostatecznie postanowił, że pójdzie spać - miał nadzieję, że chociaż to mu pomoże w pozbyć się tych okropnych myśli, które jedynie mu sprawiają jeszcze większy ból.
Obudził się w środku nocy, cały spocony. Znowu miał te koszmary.
- Jesteś idiotą! - krzyknął ojciec Yeosanga, kiedy ten po raz kolejny wrócił do domu z podbitym okiem.
Yeosang nic na to nie odpowiedział, patrzył tylko na podłogę mając zgarbioną, wystraszoną posturę. Prawda była taka, że mimo tego co innym się wydawało, jego rodzina była bardzo daleka od ideału. Ojciec wiecznie szukał powodu by go ukarać, matka wolała wino i zakupy, a siostra widziała wszystko przez pryzmat dolarów. On jako jedyny był inny i marzył o wyrwaniu się z tego koszmaru, ale z każdym dniem jego nadzieja gasła coraz bardziej.
- Czy ty mnie słuchasz?! - i bum, Yeosang upadł na podłogę w taki sposób, że jego nos trafił w posadzkę tak mocno, że zaczęła lecieć z niego krew.
Przy okazji również uderzył barkiem, który niebezpiecznie jakby zaskrzeczał i zaczął boleć. Nastolatek bał się, że znowu będzie miał go złamanego, a ostatnim razem kiedy tak było, lekarz zadawał bardzo niebezpieczne pytania, które negatywnie wpłynęły na jego sytuację.
- Przepraszam - wyszeptał i spróbował wstać, ale skończyło się to jedynie kopnięciem w żebra, które przyjęły już zbyt wiele kopnięć i uderzeń. - Przepraszam...
Ten sen zawsze kończył się w tym momencie, bo wtedy mdlał z bólu, od zbyt mocnych uderzeń, utraty krwi i zmęczenia, ale cieszył się. Kiedy był przytomny nic go nie bolało, nie musiał przepraszać, udawać, że wszystko jest okej i że niczego się nie boi. A bał się, i to bardzo.
- Czemu nie śpisz? - z głębi myśli wybudził go głos Sana.
Nawet nie słyszał kiedy wszedł, a może był tu zanim się obudził?
- Miałem zły sen - powiedział i pogłaskał swój brzuch, po porodzie z pewnością będzie za tym tęsknił. - A ty?
- Dopiero wróciłem - San usiadł na skraju łóżka i również położył dłoń na brzuchu Yeosanga. - Kopie?
- Trochę - i w tym momencie oboje poczuli kopnięcie, na co San się zaśmiał.
- Mamy jutro się spotkać z moim ojcem - powiedział San po paru minutach. - Chce z nami i twoimi rodzicami porozmawiać o przyszłości dziecka.
- San - Yeosang wyszeptał. - Moja mama mi powiedziała coś kiedy odwiedziła mnie w szpitalu.
San spojrzał na niego dziwnie, tak jakby Yeosang mówił jakieś niestworzone rzeczy.
- Co takiego powiedziała?
- Że nie jesteś ojcem tego dziecka.
San się zaśmiał i odchylił głowę do tyłu. Mogłem się teo spodziewać - pomyślał, ale nic nie powiedział.
- Idź spać, jest późno - wstał i wyszedł.
A Yeosang jak zawsze został zdezorientowany.
***
Kolejnego dnia Yeosang obudził się nerwowy, jego ostatnie spotkanie z ojcem Sana nie poszło najlepiej, zwłaszcza dla jego policzka i łokcia, dlatego bał się. Jego jedyną nadzieją było to, że może San nie pozwoli żeby został uderzony, ale niestety była to bardzo nikła i wątpliwa nadzieja.
- Ubierz to - San wręczył mu zestaw ubrań.
Był to zwykły, szary swetr, czarne, bawełniane spodnie i bielizna. Nic specjalnego, ale Yeosang był za to wdzięczny. Jedynym jego problemem były skarpetki i buty - to było największa trudność jego dnia codziennego.
Próbował ubrać samodzielnie skarpetki, ale jego duży brzuch stanowczo mu przeszkadzał. Nie byłoby to problemem gdyby nie musiał wychodzić, ale nie może wyjść w laczkach z domu.
- Yunho hyung - wyjrzał na korytarz, gdzie stał jak zawsze Yunho. - Mógłbyś mi pomóc?
Yunho uśmiechnął się do niego i przytaknął.
- Co się stało? - spytał miłym głosem.
- Nie mogę założyć skarpetek - powiedział zawstydzony, a Yunho uśmiechnął się jeszcze mocniej.
Jest taki uroczy - powidział starszy i założył białe skarpetki i następnie czarne buty na stopy Yeosanga.
- Dziękuję - uśmiechnął się delikatnie młodszy.
Yunho był w sumie jedyną osobą, której Yeosang mógł ewentualnie ufać, bo ten był miły, zawsze pytał jak się czuje i pomagał mu.
- Nie ma za co - poklepał go po ramieniu. - Chodźmy na dół, musisz coś zjeść.
Godzinę później, podjechali samochodem pod budynek klubu, który należał do ojca Sana. Yeosang skrzywił się widząc go i przypominając sobie co mu się przydarzyło kilka miesięcy temu.
- Chodź - powiedział San i pociągnął młodszego za ramię.
Na dworzu było dość ciepło, była końcówka kwietnia, poród był za miesiąc, więc Yeosang nie chodził tak szybko jak wcześniej. Poza tym chciał choć przez chwilę pobyć na świeżym powietrzu, bo przez te całe zamieszania z ciążą i ze wszystkim innym, co się dzieje, nie był na żadnym spacerze od bardzo dawna.
- Poczekaj - Yeosang powiedział lekko zirytowany, bo San ciągnął go zdecydowanie za szybko i mocno. - Nie mogę tak szybko.
San spojrzał zdziwiony na Yeosanga. Przecież młodszy nigdy nie przeciwstawiał się Choiowi, a jak już to zawsze był taki wystraszony i niepewny siebie, a teraz wręcz przeciwnie. Kang usiadł na ławce przed klubem, ułożył dłonie na brzuchu i przymknął oczy. Natomiast San stał z szeroko otwartymi oczami, jedynie prawidłowo, i normalnie, zachował się Yunho, który usiadł obok Yeosanga.
Posiedzieli tak parę minut, aż zerwał się chłodniejszy wiatr, co sprawiło, że przez ciało ciężarnego przebiegł zimny dreszcz.
- Możemy iść - powiedział i za pomocą Yunho wstał.
Yeosang z każdym dniem coraz bardziej zaskakiwał Sana, a ten nie wiedział czy było to negatywne czy pozytywne.
_______________________
1035 słów, jestem z siebie dumna. Jak tam wam mija dzień, słoneczka?
ByeBye
CZYTASZ
District Wolf ✔️
FanfictionOh, to boli? Zobaczysz co za chwilę z tobą zrobię. SAN + YEOSANG Dużo przemocy, opisów morderstw itd. mpreg San tops, Yeosang bottom Początek: 20/05/19 Zakończone: 02/06/20