D w u d z i e s t y S z ó s t y

145 16 13
                                    


Yeosang był wściekły, w jego żyłach zamiast krwi płynęła chęć zemsty i gniew. Zamknęli go w psychiatryku, bo podobno strwarza zagrożenie dla siebie i innych. Bzdura, on jest najnormalniejszy z tych wszystkich ludzi, którzy go otaczają. San ma jakieś zaburzenia osobowości, Rose jest fałszywa, a jego rodzina jest najgorszą rodziną, jaką można sobie wyobrazić. Jedynie on ma jakiekolwiek podstawy moralności i wie co to jest człowieczeństwo. 

Dlatego postanowił uciec. Oczywiście nie sam, bo to niemożliwe, zważając na jego stan fizyczny i finansowy, ale miał kogoś zaufanego, który tak jak on, nienawidził swojego życia i chciał uciec jak najdalej od District Wolf. Jednak musiał czekać.

Cały ten tydzień był koszmarem. Był budzony o równo 7, dostawał pierwszą dawkę tabletek. Wtedy wraz z pielęgniarzem, który nie spuszczał go z oka nawet na sekundę, szedł pod prysznic - tam również nie miał krzty. Potem ubierał znów ten sam szary kombinezon, który wcale nie był taki jakby się mogło wydawać i szedł na stołówkę. Tam przez 20 minut udawał, że je, choć tak naprawdę tylko grzebał widelcem po talerzu i został odprowadzony albo do swojego pokoju, albo na terapię. Złamaniem tej nudnej rutyny, było kiedy prawie codziennie odwiedzał go jego wybawca i razem obmyślali plan wspólnej ucieczki. 

- San nie może się dowiedzieć - powiedział Yeosang. - Nikt nie może się dowiedzieć.

- Jimin wychodzi jutro ze szpitala.

- Weźmiesz go? 

- Tak - osoba siedząca naprzeciwko Yeosanga potwierdziła. - Ty też się przygotuj, nadchodzi wielki czas.

Na drugi dzień, tajemniczy wizytor Yeosanga, pojechał do szpitala.

- Nazywam się Choi San i chciałabym odebrać Choi Jimina - uśmiechnął się do pielęgniarki, co było także wyrazem flirtu.

- Pana dokument proszę - odpowieddziała młoda kobieta.

Mężczyzna zaśmiał się krótko. I pokazał, ale tak aby nikt inny oprócz niego i tej pielęgniarki nie widział, tatuaż z wizerunkiem wilka na jego nadgarstku.

- Obawiam się, że tatuaż nie jest dokumentem tożsamości - powiedziała blondynka. - Proszę pokazać dokument albo będę zmuszona wezwać ochronę.

- Dobrze - westchnął. - Już sobie idę, proszę się nie denerwować.

Kobieta spojrzana na niego złowieszczo.

- Miłego dnia. 

Oczywiście mężczyzna tak naprawdę nie opuścił szpitala, jedynie poszedł do swojego samochodu po przebranie, czyli szpitalny uniform, założył blond perukę i okulary, a potem wrócił ponownie do szpitala. Wszedł na piętro położnictwa i tym razem nikt się go nie spytał, a nawet nikt nie zwracał na niego uwagi. Bez żadnych problemów, wszedł do sali, na której leżał malutki Jimin i zabrał go, a w miejsce dziecka, położył zawiniętą w kocyk, lalkę. Potem szybko opuścił budynek szpitala i włożył Jimina do nosidełka, a następnie do auta, tak aby dziecku nic się nie stało. Tam Yeosang już z niecierpliwością czekał. Kiedy tylko odwrócił się i zobaczył swoje maleństwo przy nim, poczuł ogromną ulgę. 

Jego maleństwo było bezpieczne, San już nic mu nie zrobi. Jego ucieczka, która wydarzyła się godzinę wcześniej, także przebiegła pomyślnie, bez żadnych przeszkód czy komplikacji. Wspólnik Kanga nawet przyniósł mu normalne ciuchy i okulary przeciwsłoneczne. Dodatkowo, znajoma znajomego znajomej kogoś ma mu pofarbować włosy tak aby jeszcze bardziej zmienić wygląd.

- Dobrze nam poszło - powiedział Yeosang i upił łyk kawy.

- Tak - przytaknął. - San mnie zabije jak się dowie.

- Nie, jeśli ja zabiję go pierwszego.

- Trzymam cię za słowo.

I połączyli swoje usta w namiętnym wyczekiwanym pocałunku, który był pełny miłości, ale i tęsknoty i smutku. W końcu rodzina była w komplecie.

___________________

Dzień doberek, ludki. Jak tam wam mija dzień/noc?



District Wolf ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz