D w u d z i e s t y C z w a r t y

145 18 12
                                    


Yeosang w trakcie spotkania, nagle poczuł mocny ból brzucha. Myślał, że to tylko kolejne kopnięcie dziecka, ale po paru minutach ból nie minął, ale powiększał się. Z każdą chwilą, coraz bardziej również się pocił i miał wrażenie, że zaraz zemdleje.

- San - wyszeptał. - Boli mnie brzuch.

- Zamknij się - starszy go zbył. - Nie mam czasu na twoje humorki.

Yeosang miał ochotę przywalić Sanowi, tak mocno i tak aby została z jego twarzy tylko plama krwi, ale powstrzymał się.

Jednak po kolejnych paru minutach, już nie musiał nic mówić, właściwie wszystko wydarzyło się bez jego zgody, po prostu zemdlał. Wiotki osunął się z krzesła, na podłogę.

Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni, ale to Yunho pierwszy zareagował. Szybko zadzwonił po karetkę i próbował ocucić ciężarnego.

- San, przynieś wodę! - krzyknął. - a reszta niech się odsunie!

San o dziwo, posłusznie przyniósł butelkę z wodą, którą Yunho oblał twarz Yeosanga, ale to również nie pomogło.

Po niecałych 10 minutach przyjechała karetka i zabrali Yeosanga.

- Kurwa - wyszeptał San. - Jeśli on poroni to wszyscy jesteśmy skończeni.

Yunho spojrzał na niego jakby San był największym idiotą na świecie.

- Nie poroni - zapewnił, choć niewiadomo skąd miał taką pewność.

***

Yunho miał całkowitą rację, Yeosang nie poronił, lecz poprzez cesarskie cięcie, urodził maleńskie dzieciątko, które było mniejsze niż mogłoby się wydawać. Niestety urodziło się ono dużo wcześniej niż było to planowane, ale pod dobrą opieką lekarzy i miłością rodziców, z pewnością nic mu się nie stanie.

- Jest pan matką, gratulacje - powiedział lekarz, gdy Yeosang w końcu się obudził. - Ale niestety dziecko musi pozostać w szpitalu przez kilka następnych tygodni.

- To dziewczynka czy chłopiec? - spytał Yeosang. - Muszę jakieś imię wymyśleć.

- Ojciec dziecka już wybrał imię - lekarz szybko powiedział. 

- Jakie? - Yeosang poczuł przypływające łzy, nawet tego nie pozwolili mu tego zrobić.

- Jimin.

Yeosang przytaknął, imię było ładne, ale wciąż nie znał płci dziecka, a to frustrowało go niemiłosiernie.

- Panie doktorze? - miał ogromną nadzieję, że lekarz mu powie. - Bo ja nadal nie znam płci dziecka.

- Chłopiec, Choi Jimin to chłopiec.

Choi? Cholera, nawet nazwisko ma Sana.

Yeosang już nie miał żadnych pytań, ale przynajmniej czuł lekką ulgę. Ciężar bycia w ciąży i ciągłęgo martwienia się czy doniesie dziecko spadł nareszcie z jego barków. No i dziecko było chłopcem, a na tym najbardziej mu zależało, bo chłopak może przejąć władzę po Sanie i jest z reguły silniejszy, no chyba że jest takim ciamajdą i nieudacznikiem jak on. 

***

Po niecałych dwóch dniach, Yeosang był w stanie o własnych siłach, wstać z łóżka, dlatego postanowił pójść zobaczyć w końcu Jimina, bo do tej pory lekarz nie pozwolił na spotkanie matki z dzieckiem. Było to cholernie przykre, ale Yeosang chyba już przyzwyczaił się do takich rozczarowań.

Łzy stanęłu mu w oczach, kiedy zobaczył tą maleńką istotę przez szybę inkubatora.

- Czy ja mógłbym przytulić go? - spytał nie mogąc opanować już łez. - Proszę.

- Pan Choi San zakazał jakichkolwiek kontaktów pomiędzy panem a dzieckiem.

- Co? Ale to ja go urodziłem - Yeosang nie mógł w to uwierzyć, dlaczego San jest taki okrutny.

- No dobrze, ale proszę o tym nikom nie mówić - pielęgniarka chyba jednak miała jakiekolwiek serce, bo pozwoliła Yeosangowi chociaż przez krótką chwilę potrzymać Jimina, który był naśliczniejszym i najlepszym dzieckiem, jakie Yeosang widział.

- Proszę oddać go - powiedziała pięlęgniarka w końcu.

- Nie - odpowiedział Yeosang i odsunął się na kilka kroków. - To moje dziecko, nie może go pani zabrać!

Dziecko zaczęło głośno płakać, gdy Yeosang zaczął krzyczeć.

- Bo będę zmuszona wezwać ochronę - powiedziała i spojrzała ukrakiem na telefon w jej kieszeni. - Jimin się boi, jest pan za głośny i jest mu zimno.

- To moje dziecko, wiem co mam robić! - i nie zważając na słowa pielęgniarki, chciał wybiec z sali, ale gdy tylko złapał za klamkę, okazało się, że drzwi są zamknięte, a po drugiej stronie...

Po drugiej stronie stał wcale niezadowolony San wraz z Yunho i paroma innymi osobami, które wyglądały na pielęgniarzy.

- Oddaj dziecko - San powiedział. - Zobaczysz je potem.

Yeosang patrzył raz na Jimina, raz na Sana, a potem na pielęgniarkę i postanowił się poddać. Nie wygra z Sanem i tymi wszystkimi ludźmi, którzy byli po jego stronie. Posłusznie podszedł do pielęgniarki, pocałował Jimina w czoło i szepnął ,,kocham cię" i oddał je w ręcę pielęgniarki. W tym momencie do środka wszedł San, a Yeosang poczuł coś dziwnego na szyji. Świat zawirował mu przed oczami, i chwilę potem widział już tylko ciemność.

____________

Mam nadzieję, że wam się podobało, jeszcze tylko parę rozdziałów... Łapie mnie nostalgia...


District Wolf ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz