D w u d z i e s t y P i e r w s zy

160 15 13
                                    

Możecie przygotować chusteczki 

To czego Yeosang nie spodziewał się najbardziej to tego, że jego matka, którą kochał najbardziej na świecie i ojciec, którego szczerze nienawidził, odwiedzą go w szpitalu.

- Synu - powiedział jego ojciec i usiadł na tym samym krzesełku, na którym siedział San.

- Tato - Yeosang spojrzał na niego z wytrzeszczonymi oczami. - Co ty tu robisz?

- Jak to co, przyjechałam odwiedzić mojego syna, który jest w szpitalu - odpowiedział uśmiechając się fałszywie.

Ojciec Yeosanga był politykiem, znanym nie tylko w Korei, ale i na całym świecie, dlatego gdy tylko na jaw wyszło, że jego ciężarny syn jest w szpiatalu to nie miał innego wyjścia, jak go odwiedzić. W ten sposób paparazzi będzie mogło mu zrobić zdjęcia i po świecie się rozejdzie o tym jakim świetnym to ojcem jest Kang Chaeyung (aut. zmyślone imię). 

- Nie musiałeś - Yeosang udawał, że obecność jego ojca wcale go nie rusza, ale w rzeczywistości wręcz się w nim gotuje.

Jego ojciec całe życie miał gdzieś to czy Yeosang jest zdrowy czy chory, a teraz nagle przyjeżdża i udaje najlepszego ojca na świecie.

- I wcale nie chciałem - odpowiedział mężczyzna. - Ale media tego chcą, więc jestem.

Yeosang pokręcił jedynie na to głową.

- Mamo, mogłabyś podać mi wody? - spytał najmłodszy z towarzystwa wskazując ręką na kubek, który stał na stoliku, ale tak, że ten nie mógł go dosięgnąć.

- Tak - odpowiedziała. - Właśnie, Chaeyung, powiedz mu.

- Co ma mi powiedzieć - Yeosang nienawidził gdy jego matka to robiła, zaczynała zdanie i niedokańczała.

- Wracasz do domu - mężczyzna powiedział. - Już przywieźli twoje rzeczy.

- Co? - nastolatek nie mógł uwierzyć w to.

Po prawie 7 miesiącach mieszkania u Choi Sana - jego koszmaru ?

Yeosang nie był w stanie w to uwierzył, po prawie 7 miesiącach mieszkania u Choi Sana - jego koszmaru i marzenia w jednym, ten sadysta, który go zgwłacił, groził mu i bił, miał jednak w sobie odrobinę czlowieczeństwa i postanowił go wypuścić?

- Dobrze usłyszałeś. - Wracasz, więc możesz w końcu przestać udawać.

Kang Chaeyung wyglądał jakby zaraz miał wybuchnać.

- Chaeyung, uspokój się, porozmawiamy o tym w domu - jego matka starała się uspokoić mężczyznę, ale nie szło jej to zbyt dobrze.

- Będę czekał w samochodzie, nie siedź za długo - powiedział tylko i wyszedł.

Yeosang spojrzał na niego zdziwiony, nie miał bladego pojęcia o co im chodziło. On niczego nie udawał, przecież krwawił prawdziwą krwią, był w prawdziwej ciąży i nie udawał też żadnych emocji.

- Mamo, o co chodzi - spytał kobiety, która westchnęła słysząc to pytanie.

Otóż, kiedy Yeosang trafił do szpitala, zlecano jeszcze dodatkowe badanie, które nie było niezbędne, ale zarządał go zarówno ojciec Sana, jak i ojciec Yeosang. 

- To dziecko, które nosisz w sobie - kobieta położyła dłoń na dość sporym brzuchu młodszego. - Nie jest Sana.

Yeosang pomyślał, że gdyby teraz stał to na pewno nie utrzymałby się na nogach. 

Jak to to nie jest dziecko Sana? Przecież on z nikim innym tego nie robił, a nawet San był jego pierwszym, więc jakim cudem?

- Ale ja nie... - nawet nie był w stanie poprawnie mówić, był w zbyt dużym szoku. - Mamo, ja...

Poczuł jak pieką go oczy, z którym jak z chmury zaczęły lecieć hektolitry łez.

- Wiem, kochanie, wiem - kobieta pochyliła się tak by mogła objąć chłopaka, który jak na zawołanie, przyległ do niej i zaczął płakać jeszcze mocniej.

- Mamo - wyjęczał pomiędzy łkaniem. - Ja mam już dosyć, ja tak już nie mogę.

- Jeszcze trochę kochanie - pani Kang sama miała ochotę się rozpłakać, ale nie mogła rozmazać swojego idealnego makijażu, dziennikarze by zauważyli i zaczęli węszyć, a na to sobie nie mogą pozwolić. - Posłuchaj mnie, Yeosang.

Ten spojrzał w jej oczy, oboje mieli je zaczerwienione i cholernie smutne.

- Jeszcze trochę i to wszystko się skończy, po porodzie...

- Ja nie chcę rodzić, mamo, boję się - powiedział i na nowo zaczęła się ogromna fala łez. 

- Jeszcze trochę - ponownie powiedziała. - Dasz radę, już niedługo...


Następnego dnia, rano Yeosang został wypisany ze szpitala i przyjechał po niego jeden z ochroniarzy ojca, który bez słowa wziął jego bagaż i dalej bez słowa pomógł mu wsiaść do auta i zawiózł do domu. Choć Yeosang nie był pewny czy dom ten już jest jego domem, bardziej jakimś budynkiem czy czymś takim, bo do domu wraca się z radością, a on nie był ani trochę radosny. 

Kiedy tylko wszedł do środka, jego ojciec zaciągnął go do swojego gabinetu.

- A teraz porozmawiamy - powiedział i poluźnił krawat i podwinął rękawy błękitnej koszuli, którą miał na sobie. 

Te słowa i czyny nie wróżyły niczego dobrego i Yeosang wiedział o tym zdecydowanie za dobrze.

- Tato, ja nie wiem jak to sie stało - powiedział drżąc. 

- A ja ci powiem - starszy mężczyzna podszedł bliżej i pochylił się nad nim, sprawiając, że Yeosang czuł się przytłoczony jego obecnością. - Puszczałeś się po kątach, niewiadomo z kim i zaszedłeś w ciążę! 

Mężczyzna nei wytrzymał i uderzył młodszego w policzek, tak że po całym pomieszczeniu rozszedł się echo.

- Nie puszczałem się! - krzyknął Yeosang, którego również poniosły emocje. - Wszystko co robiłem to wina Sana! To on mnie oddał jakimś mężczyznom! To on to wszystko wymyślił razem z tobą i jego ojcem!

- Nie podnoś na mnie głosu, dziwko! - Chaeyung ponownie uderzył młodszego.

- Mam tego dosyć! - Yeosang nagle wstał. - Wyprowadzam się!

- Ciekawe gdzie - mężczyzna się zaśmiał.

- Jak najdalej od ciebie.


______________________

ㅋㅋㅋㅋ Mam nadzieję, że was nie zanudzam. 

Pomyślałam też żeby zrobić Q&A z bohaterami pod którymś z rozdziałów, więc jeśli macie jakieś pytanie (niedotyczące fabuły) to możecie pisać pod tym rozdziałem

XX



District Wolf ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz