Prolog

818 29 7
                                    

-Chloe,w tej chwili na dół!-Usłyszałam stanowczy głos mojego ojca, który dopiero co wrócił z pracy.

Wstałam ze starej, podartej kanapy i ruszyłam w stronę kuchni, w której stał mój ojciec.

-Słucham? -Starałam się powiedzieć słodko, mając "pod maską" zdezorientowanie i strach.

Nie chciałam, aby mój ojciec widział to, że się go boje. To by mu przynosiło satysfakcję, przez co miałby więcej radości z ranienia mnie. Tak... RANIENIA.

Kiedy miałam 9 lat, zmarła mi mama na raka piersi. Ojciec był wtedy szanowanym lekarzem. Kiedy dowiedział się, że mama zmarła popadł w alkocholizm. Po roku się opanował. Pomogłam mu przez to przebrnąć. Zwolnili go ze szpitala, przez co się załamał. Zatrudnił się w klinice i pracuje w niej do teraz.

-Kiedy wychodziłem do pracy kazałem ci odkurzyć. Zrobiłaś to? -Powiedział oschle.

-Tak tato. -Odpowiedziałam mu i leciutko podniosłam kąciki ust w górę.

-No proszę. -Powiedział ironicznie. -A odkurzacz kto sprzątnie? -Odpowiedział z chamskim uśmiechem.

-Myślałam, że mi pomożesz, ponieważ szafka jest bardzo wysoko i tam nie sięgam. -Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Nie ośmieszaj się dziewczyno. -Zaśmiał się.

-Ale ja mówię prawdę. -Powiedziałam stanowczo.

-Zmień ton. -Powiedział zdenerwowany. -Do mnie się w taki sposób nie odzywaj. Jestem szanowanym lekarzem, z bezczelną córką! -Krzyknął.

-Szanowany to byłeś zanim zmarła mama! Potem poparłeś w alkocholizm i teraz jesteś zerem! -Krzyknęłam po czym straciłam równowagę i leżąc poczułam mrowienie na policzku. Ten idiota mnie uderzył! Znowu...

-To cię nauczy manier! -Krzyknął po czym kopnął mnie w brzuch, po czym podniósł mnie za włosy i Zaprowadził do mojego pokoju. Rzucił mnie na łóżko i trzasnął drzwiami zamykając mnie na klucz.

-Dzisiaj kolacji nie będzie! -Krzyknął zza drzwi, a mi po policzku poleciały pierwsze łzy, zanim zoriętowałam się co się stało.

Sprzeciwiłam się mu znowu, nie kontronując tego. Zaczęłam płakać w poduszkę. -dlaczego ja muszę mieć tak ciężko. Staram się robić wszystko jak najlepiej. -moje przemyślenia przerwał krzyk ojca z dołu.

-Jak się zaraz nie zamkniesz to jutro też nie dostaniesz jedzenia!

Postanowiłam się opanować. Z oczu łzy mi nadal ciekły, ale już starałam się już nie wydobywać dźwięków z ust. (Bez skojarzeń XD).

Podeszłam do lustra, swoją drogą bardzo brudnego.
Zobaczyłam tam wysoką brunetkę, z niebieskimi oczami, które teraz miały przefarbienia czerwieni.

-wyglądam strasznie. -Powiedziałam prawie szeptem.

Włosy? - potargane.
Oczy? - zaczerwienione i podkrążone.
Twarz? -cała w siniakach.

Wyjżałam przez malutkie okienko, które znajdowało się w moim pokoju. Dotknęłam go, przez co ledwo zmieściła mi się tam dłoń.
Na dworze było ciemno. -pewnie dochodzi 22. -Pomyślałam wiedząc, że ojciec dzisiaj kończy  po 21.

Niewiele myśląc położyłam się na brudnej kanapie, myśląc jak idealne mogłoby być moje życie, gdybym miała przyjaciół, albo mamę.

Moje przemyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. -O nie...Znowu do samo. -Pomyślałam, po czym do pokoju wszedł ojciec. Położył się obok mnie.

-Przepraszam. -Powiedział w końcu, przejeżdżając palcem po moim udzie. Ja starałam się to ignorować, nadal udając, że śpie.

-Wiesz, dzisiaj miałem stresujący dzień. -powiedział wieżdżając wyżej. -Ale wiesz... Może uszczęśliwisz tatusia? -Powiedział, a mi przyszło tylko jedno do głowy.

Wstałam szybko i pobiegłam w stronę drzwi, zamykając je na klucz.

-Otwieraj! -Krzyknął zdernerwowany.

-Nie! -Odkrzyknęłam. - za te wszystkie lata, za te wszystkie łzy! -Krzyknęłam płacząc. -Teraz ty sobie tam posiedzisz!
-Zapłacisz za to! -Krzyknął i walnął ręką w drzwi.

Ja się przestraszyłam i postanowiłam wdrążyć mój plan sprzed 2 lat. Wcześniej bałam się tego. Teraz nie wiem czemu. Zbiegłam szybko że schodów, założyłam pierwsze, lepsze buty,pobiegłam do kuchni po jakiś owoc i po raz pierwszy od dawna wybiegłam na dwór.
Krótko mówiąc...
                                       
Uciekłam z domu.

Mieszkaliśmy z tatą na jakimś totalnym zadupiu, więc biegłam przed siebie puki nie zabrakło mi powietrza.

Zobaczyłam jakieś krzaki, więc pierwsze co chciałam zrobić to podbiec do nich, schować się tam, przespać i rano na spokojnie wyruszyć w dalszą podróż.

Jak chciałam tak zrobiłam. Kiedy już dochodziłam do krzaków oczywiście musiało się coś stać. A mianowicie...

... Potknęłam się o wystający korzeń z drzewa, stojącego obok i uderzyłam głową o drugi wystający korzeń. -super. -Pomyślałam ironicznie i poczołgałam się w stronę krzaków.

Kiedy już się tam znalazłam przyłożyłam sobie dwa palce do czoła po czym na nie spojrzałam. Na szczęśnie nie zauważyłam na nich krwi. -może też dlatego, że jest ciemno i praktycznie NIC nie widać? -pomyślałam po czym wczołgałam się w głąb krzaków, zginęłam się w kuleczkę (podciągnęłam nogi do piersi) i zasnęłam.

~~
Myślę, że jako początek może być... 😊

You And I Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz