-Ej! Mamy zmywacz do paznokci? -Krzyknął Mav.
-Powinien być na drugiej półce za lustrem w łazience na górze. -Usłyszałam Lani i widziałam jak Mav biegnie po schodach na górę.
-Nie ma.
-Jest!
-No nie ma!
-Ja wejdę i będzie. -Prychnęła.
-A dobra mam. -Powiedział na co się wszyscy zaśmialiśmy. -A gdzie jakieś waciki?
-Powinny być na wieszaku przy szawce w łazience na dole.
-No Jejku... -Jęknął Mav i zaczął schodzić po schodach na dół. -Nie ma!
-To są w szufladzie na górze...
-Japierdole nie wchodzę. -Usłyszałam głos brata wchodzącego do kuchni. Usiadł obok siostry i zaczął jeść swoją porcję.
Ja nadal siedziałam obok Casha i oglądaliśmy serial "Powodzenia Charlie". Czas nam tak szybko zleciał, że nie zauważyliśmy nawet kiedy starsze rodzrodzeństwo stoi i zakłada buty. Szybko do nich dobiegliśmy i powtórzyliśmy ich czynnosć. Po chwili wszyscy wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się w stronę galerii. Kiedy już tam doszliśmy, na samym początku weszliśmy do ikei, żebym wybrała sobie meble, które dowiozą jutro. Kupiłam jeszcze różne dodatki np. Budzik, skarbonke, poduszki, lampkę do biórka, jakieś książki i krzesło.
Następnie poszliśmy do kilku sklepów np.
(NY, Cropp, Sinsay) różne bluzki i spodnie.
(Adidas) 3 bluzy i 2 pary butów -Superstary, które od razu włożyłam, a stare wyżuciłam.
Mieliśmy już powoli wychodzić z galerii.
-O Matko! -Krzyknęła Lani patrząc w telefon.
-Co? -Zapytał znudzony Cash. Widać, że nie lubi chodzić po sklepach.
-Patrz...Mój crash jest w Media Markcie. -Powiedziała z poważną miną pokazując nam zdjęcie że snapa.
-Chloe chodź. -Powiedziała i złapała mnie za rękę. Wyrwałam ją. Przepraszam bardzo. Nie będe chodziła po sklepach, w których jest crash mojej siostry. Z 5 torbami na rękę. Oddałam wszystkie torby chłopakom i poszłyśmy razem z Lani do sklepu.
-A gdzie od wgl jest? -zapytałam ją.
-Noo, przed chwilą wysłał mi snapa na dni i był przy klawiaturach. Chodź. -Powiedziała ciągnąc mnie za rękę i ruszyłyśmy w jedną z alejek sklepu. Szukałyśmy i szukałyśmy w końcu znalazłyśmy, ale nikogo tam nie było.
-A jak on wygląda? -Zapytałam.
-Noo, ma brązowe włosy, granatową kurtkę...
-Dobra. Chodź tam. -Powiedziałam i wskazałem palcem na alejke z grami.
-No okeej. -Powiedziała znudzona. Ruszyłyśmy w tamtą stronę. Lani szła i patrzyła na lewą stronę, a ja na prawą.
Szłyśmy tak dobre 2 minuty. Idę. Zatrzymuje się. Robię krok do tyłu. Patrzę. Idę do przodu. Zaciągam siostrę w następną alejke.
-Ej co ty rob... -Powiedziała z wyrzutem, ale zasłoniłam jej usta ręką i przyłożyłam palec do swoich ust drugą ręką. Zdjęłam ręke z jej ust i poruszyłam ustami nie wydając dźwięku "chyba jest tam". Lani zrobiła duże oczy i jak gdyby nigdy nic ruszyła w stronę tamtej alejki, ale nie odważyła się do niej wejść, tylko przeszła obok. Tak jakby chciała się upewnić czy mówię prawdę. Po chwili do Lani zadzwonił telefon.
-No tak! -Powiedziała waląc się otwartą ręką w czoło. -Telefon dla ciebie. -Powiedziała i ruszyłyśmy w stronę telefonów.
-A co z twoim crushem? -Zapytałam.
-Siostra ważniejsza. -Powiedziała i szeroko się uśmiechnęła na co przytuliłam ją.
-Dziękuje. -Powiedziałam.
- Nie ma za co. -Powiedziała i kazała mi wybrać sobie telefon.
Wzięłam po prostu iPhone 8 srebrnego. Nie chciałam naciągać rodzinę na kasę. Pani chyba to zauważyła i chwyciła iPhone X złoty i poszła do kasy. Spojrzałam na nią z oburzeniem i do niej doszłam. Kiedy już zapłaciła skierowałyśmy się w stronę miejsca gdzie zostawiłyśmy chłopaków. Byli tam i wyglądali na megaa znudzonych.
-I co był tam? -Zapytał z pogardą Mav.
-Tak był. -Uśmiechnęła się Lani.
-Na klawiaturach?
-Nie.
-To gdzie? -Do rozmowy włączył się Cash.
-No bo to było tak, że go tam nie było, a ja chciałam iść na gry. To ruszyłyśmy w tamtą stronę. W pewnym momencie go zobaczyłam, ale nie byłam pewna czy to on i zrobiłam takie coś: -Powiedziałam po czym mega szybko postawiłam nogę do tyłu i chciałam się wycofać, ale że tu nie było wykładziny jak w tamtym sklepie...
Od razu poślizgnęłam się i poleciałam jak Ci złodzieje w Kevin sam w domu, czy Nowym Yorku (noga do góry i na dupe). Rodzeństwo od razu wybuchnęło śmiechem. Cash ze śmiechu zginął się w pół, upadł na kolana i położył się na ziemii. Ja oczywiście też się śmiałam. Ludzie typowo na nas dziwnie patrzyli, niektórzy też się uśmiechali.
Po dobrych 5 minutach śmiania uspokoiliśmy się i ruszyliśmy w stronę powrotną do domu.
Dochodziła już godzina 19.30.
Weszłam do pokoju gościnnego i włożyłam torby z zakupami do szafy. Potem wzięłam swój ręcznik i poszłam do łazienki. Spuściłam wodę i czekając, aż się ociepli umyłam zęby. Kiedy się wykąpałam, przebrałam się we wczorajsze piżamy i zeszłam na dół. Cash i Mav ruszali ustami do telefonu, a Lani była w kuchni. Stwierdziłam, że pójdę do siostrzyczki.
-Pomóc Ci coś? -Zapytałam.
-nie. -Uśmiechnęła się. -Chociaż możesz zrobić herbatę.
-Okej. -Również się uśmiechnęłam.
Kiedy zrobiłyśmy kolacje zawołałyśmy chłopaków.
-To co dzieciaki. Zaraz do szkoły? -Uśmiechnęła się chamsko Lani.
-Weź mi nie przypominaj tego słowa. -Powiedział Cash z oburzoną miną.
-Którego? Szkoła? -uśmiechnęła się.
-Nie słucham cię. -Powiedział Cash zatykając uszy.
-A właśnie Chloe, ty chodziłaś normalnie do szkoły?
-Tak. -Uśmiechnęłam się zmieszana. Cash na mnie dziwnie spojrzał. Od razu wiedział, że kłamię, więc tak no...Kiedy zmarła mama chodziłam do 4 klasy. Nic się nie zmieniło. Kiedy tata mnie pierwszy raz uderzył miałam 13 lat. Nie było to duże, czy widoczne.
Potem zaczął robić to nałogowo, nie patrząc gdzie i jak mocno. Wypisał mnie że szkoły w wieku 14 lat.
Uczyłam się bardzo dobrze. Po śmierci mamy nie wychodziłam na dwór przez co brali mnie za dziwaczkę. Kiedyś próbowałam polepszyć kontakt z klasą, ale stałam się pośmiewiskiem. Od tamtego momentu zaczęłam się świetnie uczyć. Przy okazji nie chciałam pogarszać swojej sytuacji z ojcem. Mogłby mnie bić za złe oceny, więc nie chciałam ryzykować.
Od 14 roku, kiedy siedziałam w domu i mi się strasznie nudziło to patrzyłam jakim programem idą moi rówieśnicy. Pewnie zastanawiacie się jak. Ojciec dawał mi starą komórę, z internetem i powiedział, że na tym mogę się uczyć. Nie miałam tam niczego oprócz Google. Jeszcze zawsze jak wracał z pracy to sprawdzał czy nie wchodziłam na jakieś...złe strony? Jak on to nazwał? Mniejsza z tym...Kiedy Lani mi to wszystko przypomniała, straciłam ochotę na jedzenie.
-Chloe? -Wyrwało mnie z rozmyśleń.
-Hmm... -Zapytałam.
-Co ci się stało? Ciągle byłaś taka szczęśliwa, a teraz tak posmutniałaś. -Powiedziała Lani.
-Wspomnienia. -Powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Spojrzałam na Casha, który nadal mi się dziwnie przyglądał.
-A jakie chcesz kolory ścian? -Zapytał Mav.
-Siwy. -Uśmiechnęłam się. -Tylko nie szary. Siwy.
-A jaka jest różnica? -Zapytał znudzony Cash. Było już widać, że jest śpiący.
-Szary to megaa daleki odcień czarnego. Siwy to delikatny odcień białego. -Powiedziała Lani.
-No właśnie. -Uśmiechnęłam się. Zagadaliśmy się przez co zapomniałam o tych wszystkich złych wspomnieniach. Po 22.00 zrobiłam się śpiąca, więc odeszłam od stołu i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Nie zdążyłam usiąść na łożku i usłyszałam pukanie.
-Co tam? -Powiedziałam po czym zobaczyłam otwierające się drzwi, a w nich Casha. Od razu cicho je zamknął.
-Czemu kłamałaś? -Zapytał zmartwiony.
-Kiedy? -Udawałam głupią.
-Kiedy Lani zapytała Cię o szkołe...
-Bo... Ja nie chodzę do szkoły od 2 lat, ale ciągle byłam na bieżąco z "nauczaniem domowym".
-Okej, to czemu tego nie powiedziałaś?
-Bo... Ja chce iść do klasy z tobą, kimś kogo znam... Nie chce, aby mnie cofnęli, albo dali do jakiejś gorszej klasy. Po prostu... -Zapowietrzyłam się.
-Spokojnie. -Uśmiechnął się.
-Po prostu chodzi mi o to, że nie chciałabym być znowu pośmiewiskiem wśród rówieśników.
-Ej... Lani, by nigdy nie pozwoliła ma to, żeby jej młodsza siostrzyczka miała depresję po pierwszym dniu w szkole. -Uśmiechnął się co odwzajemniłam.-Dobra ja idę spać...***
Specjalnie dla pewnej pani😂 miłej nocki