22.

181 10 11
                                    

Chłopacy poszli budować zamki z piasku, a ja i Lani zdjęłyśmy buty i moczyłyśmy nogi.
-Jak tam w szkole? -Zapytała.
-Nawet okej. -Uśmiechnęłam się.
-A ta Holly? -Zatrzyłała się.
-Też... -Skłamałam. Lani to niestety wyczuła.
-Ej... Co się stało? -Zapytała zmartwiona.
-Nic? -Powiedziałam i się uśmiechcęłam.
-No przecież widzę... Coś z Holly, tak?
-Tak... -Poddałam się.
-Co się stało? -Zapytała.
-Jak przyszłam na to spotkanie, to ona chyba myślała, że ja i Cash chodzimy że sobą czy coś. Mniejsza z tym. Powiedziała mi, że mam się od niego odwalić bo prędzej czy później i tak że mną zerwie i że mam go oddać jej. Chciałam powiedzieć, że my jesteśmy rodzeństwem, ale walnęła mi włosami w twarz odwracając się. Spytałam jej co z naszą przyjaźnią, a... -Spłynęła mi łza po policzku. -A ona powiedziała, że ludzie też mają datę ważności i pobiegła sobie do jej NOWEJ przyjaciółki. -Powiedziałam i zaczęły mi lecieć łzy. Od razu się przytuliłam do siostry.
-Ej... Chloe... -Powiedziała odwzajemniając przytulasa. -Nie płacz, proszę... Przyszliśmy się fajnie bawić, a nie płakać. -Powiedziała i się ode mnie odkleiła, po czym od razu wytarła mi łzy.
Od razu pociągnęła mnie za ręke w strone braci.
-Ej, słuchajcie. -Powiedziała, ale nie uzyskała odpowiedzi. -Słuchajcie! -Krzyknęła. Chłopacy odskoczyli. W sumie ja też. -Chodźcie tu. -Chłopacy niepewnie wstali i do niej podeszli. -A teraz przytulcie Chloe, bo ona tego potrzebuje. -Uśmiechnęła się. Nie zdążyłam zaaragować, a już byłam przytulana z każdej strony.
-Lepiej? -Zapytała po chwili.
-Lepiej.-Powedziałam z uśmiechem. Wszyscy razem zrobiliśmy megaa śliczny zamek i ruszyliśmy w stronę powrotną do domu. Doszliśmy tam po 21. Przebrałam się w piżamy i poszłam spać. W końcu... Rano trzeba wcześnie wstać...

-Wstawaj... -Powiedział Cash szturchając mnie powolnym ruchem w ramię.
-Ić sobie i daj mi spać. -Powiedziałam.
-Spóźnimy się na samolot. -Powiedział ziewając. Ja od razu się zerwałam. Cash się na mnie dziwnie spojrzał.
-Zapomniałam, że idziemy na samolot. -Uśmiechnęłam się, co Cash odwzajemnił i wyszedł z pokoju. Ja poszłam do łazienki. Spuściłam wodę i czekając, aż będzie w sam raz umyłam zęby. Kiedy woda była idealna, weszłam pod prysznic. Dałam na ciało jakiś kwiatowy i wyszłam. Uczesałam włosy w kite i ubrałam się:

Następnie wystawiłam walizkę z pokoju i chciałam ją znieść na dół, ale Cash powiedział, żebym zostawiła bo on potem zniesie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następnie wystawiłam walizkę z pokoju i chciałam ją znieść na dół, ale Cash powiedział, żebym zostawiła bo on potem zniesie. Zgodziłam się i wzięłam z pokoju mały worek, do którego spakowałam telefon, powerbanka Casha, słuchawki itp. Zeszłam na dół, gdzie nikogo nie zostałam.
Po chwili usłyszałam, że ktoś schodzi ze schodów. Było to Cash.
-Jedziemy sami? -Zapytałam.
-Noo... -Odpowiedział mi.
-A nie zawozi nas nikt?
-No, ja potrafie prowadzić. -Powiedział marszczy czoło.
-Przecież ty nas pozabijasz.-Odparłam.
-Dzięki. -Powiedział piorunując mnie wzrokiem, na co się uśmiechnęłam.
Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w stronę samochodu. Usiadłam z przodu, a Cash wsadził nasze walizki do bagażnika. Oparłam głowę i zasnęłam.

-Jak jedziesz!? -Usłyszałam, co od razu wybudziło mnie że snu.
-Ciszej... -Powiedziałam zaspanym głosem.
-Sory... -Powiedział i spojrzał na mnie. -Nie zasypiaj... Już dojeżdżamy. -Powiedział, a ja otworzyłam oczy... Rzeczywiście... Zauważyłam znak: 3km do lotniska. Spojrzałam na "radyjko" w samochodzie.
-Ej, już jest 6.40...-Powiedziałam patrząc na brata.
-Noo... A lot mamy o 8.15.
-A, ok. -Powiedziałam. Dalej gadaliśmy o głupotach. Jak to my haha. Dojechaliśmy i kiedy wysiadaliśmy z samochodu...

... Mój mózg kontaktował i się nie przewróciłam. Ruszyliśmy już z waliskami w stronę lotniska. Weszliśmy u skierowaliśmy się do naszej kolejki. Zdaliśmy bagarz i poszliśmy, żeby sprawdzili czy "nie mamy nic złego" (XD). Dochodziła godzina 7.40, więc jesteśmy ludźmi na farcie. Czekając jeszcze ponagrywaliśmy tt i daliśmy relacje na instagrama. Po chwili usłyszęliśmy przez megafon, że możemy się już kierować w stronę wejścia. Ja miałam paszport Lani, bo mi nie zdążono wyrobić. Byłyśmy do siebie bardzo podobne, więc mam nadzieję, że nie tylko rodzice tak myślą.
-Imię i nazwisko?
-Lani Baker.
-Urodziny?
-19. 05.
-Dobrze. -Uśmiechnął się pan i mi oddał paszport. Poczekałam chwilkę na Casha i ruszyliśmy za ludźmi. Staliśmy chwilę przed samolotem gadając na różne tematy i wsiedliśmy. Niestety nie mieliśmy miejsc obok siebie, ale pewna pani z chęcią się ze mną zamieniła, ponieważ wolała miejsce przy oknie i leciała sama. Usiedliśmy i chwilę czekaliśmy, ale po chwili samolot wbił się w powietrze. Chwilę się rozglądałam po samolocie. Spojrzałam na Casha. Miał przechyloną w moją stronę głowę i zamknięte oczy. Uśmiechnęłam się, ponieważ słodziutko wyglądał. Zrobiła mu zdjęcie, również zamknęłam oczy i zasnęłam.

-Prosimy o zapięcie pasów. -Usłyszałam przez głosniki. Uniosłam głowę i spojrzałam na Casha, który zdezorientowany rozglądał się po samolocie.
-Co się stało? -Zapytał mnie zaspanym głosem.
-Nie wiem... -Powiedziałam przebierając oczy.
Obok mojego siedzenia przechodziła stwiardessa.-Przeprasza, co się dzieje? -Zapytałam.
-Nic takiego, lądujemy.-Uśmiechnęła się ciepło.
-Aaa, dobra. Dziękuje. -Zaśmiałam się krótko. Spojrzałam na  Casha, który czegoś szukał na siedzeniu.
-Co ty robisz? -Zapytałam go.
-Szukam powerbanka...
-Ja go mam. -Uśmiechnęłam się. Cash od razu na mnie spojrzał i spowarzniał.
-Ile ma procent? -Zapytał, a ja kliknęłam na główny przycisk w urządzeniu.
-2 kreski...
-Dobra... Ile masz procent?
-Ja? Eee... 97.-Powiedziałam zgodnie z prawdą
-To daj mi już, bo ja mam 2.-Powiedział i się zaśmieliśmy. Oddałam mu powerbanka i akurat wylądowaliśmy. Wszyscy zaczęli klaskać, a po chwili można było wysiąść z samolotu. Następnie wsiedliśmy w busika i dojechaliśmy na lotnisko. Tam jeszcze raz była odprawa i poszliśmy po nasze walizki. Nie czekaliśmy na nie długo, ponieważ na farcie były jako jedne  pierwszych. Wychodząc zgubiłam Casha. Odwróciłam się w lewo, ale od razu zasłoniłam twarz włosami i wycofałam się do tyłu. Zrobiłam to, ponieważ zobaczyłam tam mojego ojca. Stał w kolejce do zdania bagażu...
Oczywiście, kiedy się cofałam to na kogoś weszłam. Na szczęście tym kimś był Cash.
-O, jak dob...
-Chodź, szybciej! -Przerwałam mu szybko.
-O co Ci... -Powiedział, ale nie zdążył dokończyć, bo pociągnęałam go za rękaw w stronę wyjścia.
-Co się stało?? -Zapytał, kiedy się zatrzymaliśmy.
-Bo tam... Był mój ojciec... -Powiedziałam.
-A widział Cię? -Zapytał zmartwiony.
-Nie jestem pewna...
-Dobra, Mychael powiedział, że po nas przyjedzie za 10 minut... -Powiedział patrząc w telefon.
-Jedzie i pisze na telefonie?? -Zapytałam.
-No, jak stoi? -Zmarszczył czoło.
-No wiem, ale powinien być ostrożny.
-Ja też pisze i żyje... -Powiedział.
-Gratuluję. -Zaśmiałam się. -A tak ogólnie to ja też bym mogła mieć prawo jazdy? -Zapytałam.
-Noo, pewnie tak, ale musiałabyś zdać testy.
-Serio? -Zapytałam go z ironią, na co on się zaśmiał. Kilka minut tak gadaliśmy i podjechało czerwone Audi. -Gdzieś już je widziałam. -Uśmiechnęłam się sama do siebie. Czarnowłosy chłopak wysiadł z samochodu, a my z Cashem do niego podbiegliśmy i było tuli tuli (XD).
-Jejku Chloe, jak ty wyrosłaś... Tak dawno Cię nie widziałem. -Zaśmiał się Mychael.
-No tak... -Powiedziałam. -Wieki temu. -Zaśmieliśmy się.
-Ludzie... To był tylko tydzień? -Powiedział Cash.
-Ee... Tydzień i 4 dni. -Powiedziałam z pogardą.
-No właśnie. -Powiedział Mychael i się zaśmieliśmy. Po chwili wsiedliśmy do samochodu. Mychael oczywiście prowadził, Cash siedział obok niego, a ja rozwaliłam się na tyłach. Ułożyłam głowę wygodnie i zasnęłam.

Obudziło mnie walnięcie w szybę. Nie byliśmy w domu Mychaela, ale na stacji benzynowej. Odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam walnięcie. Zobaczyłam tam Casha. Otworzyłam drzwi.
-Co tam?
-Chcesz coś do jedzenia, picia? -Zapytał.
-Nie, dzięki. -Odpowiedziałam. Cash pokiwał twierdząco głową i ruszył w stronę Mychaela, który stał przed wejściem do stacji. Powiedzieli sobie coś i..

You And I Brother ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz