-Mychael? -usłyszałam głos jakiejś kobiety. On podniósł ręke do góry, a do nas podeszła blondynka, z zielonymi oczami. Dałabym jej 25, może 30 lat.
-Dzień dobry. -uśmiechnęłam się.
-Cześć skarbie. Mychael, nie chwaliłeś się, że kogoś masz. -Uśmiechnęła się i puściła mu oczko. Po chwili obydwoje parsknęli śmiechem.
-A nawet jeśli to nie musiałabym o tym wiedzieć. -uśmiechnęła się z wyrozumiałą miną. -Chodźcie.
Ruszyliśmy za kobietą. Oczywiście sprawdzili czy nie mamy nic przy sobie złego (XD) i po chwili zostaliśmy wpuszczeni na pokład samolotu. Mało było w nim osób, więc mieliśmy szczęście i usiedliśmy obok siebie.
-Która godzina? -Spojrzałam na czarnowłosego.
-Emm... -Włączył telefon. -10.55.
-Dzięki. -Uśmiechnęłam się.
-Spoko. -Odwzajemnił uśmiech. Po czym położyłam głowę na jego ramię i usnęłam.***
-Ej. Wstawaj. -Usłyszałam głos Mychaela. Po chwili zaczął ruszać swoim ramieniem, przez co było mi niewygodnie i od razu podniosłam głowę. Chciałam wstać, ale Mychael mi na to nie pozwolił.
-No co? -Zapytałam.
-Mózg ci kontaktuje? -Powiedział na co się uśmiechnął.
-Weź mi tego nie wypominaj.-Również się uśmiechnęłam i wstałam. Na szczęście tym razem się nie przewróciłam. Wyszliśmy z samolotu i wsiedliśmy do autobusika. Jechaliśmy chwilę i się zatrzymaliśmy. Wysiedliśmy, przeszliśmy przez odprawę i znaleźliśmy się przed lotniskiem. Mychael na chwilę odszedł i zadzwonił po taksówkę.
-Ej mam pytanie. -Powiedziałam, kiedy już się rozłączył.
-Tak?
-Wiem, że ty kochasz to pytanie, ale która godzina? -Uśmiechnęłam się.
-13.20.-Również się uśmiechnął.
-Dzięki. -Powiedziałam.ROZMOWA SMS CASHA I MYCHAELA
-Siema stary, już jesteśmy w Oklahomie.
~Ok. Jesteśmy w domu.
-Nadal mi nie wierzysz.
~Nie uwieże, puki nie zobaczę. ;)
-nie ma Lani nie?
~Nie, ale po 16 ma przerwę i do nas zadzwoni.
-Ok, kończe bo taxi podjechała.
KONIEC ROZMOWY SMS
Staliśmy jakieś 7 minut i podjechała taksówka. Wsiedliśmy do niej, Mychael powiedział jakiś adres i ruszyliśmy.
-Jak długo będziemy jechać? -Zapytałam.
-Nie wiem, może z 40 min. -Uśmiechnął się.
-Serio?
-Noo, tak. -Powiedział. -A co?
-Myślałam, że dłużej. -Uśmiechnęłam się. On odwzajemnił uśmiech. -Opowiesz mi coś o nim?
-O kim?
-O Cashu... -Powiedziałam zmieszana.
-A... No jasne. -Uśmiechnął się. -Ee... Jest to Cash Baker. Jest w twoim wieku...
-A ty nie jesteś? -Zapytałam zdziwiona.
-Ee... Nie ja mam 17 lat. -Powiedział.
-Kontynuuj. -Uśmiechnęłam się.Dowiedziałam się jeszcze, że ma o 3 lata starszego brata Mavericka i o 4 lata starszą siostrę Lani.
Cash i Maverick są farbowanymi blondynami i mają niebieskie oczy.
Cash ma aparat na zęby.
Lani ma różne odcienie brązu na włosach i również niebieskie oczy.
Cash i Mav mają 3 piosenki na swoim koncie.
Lani jest aktorką i modelką. Teraz jest na sesji w Nowym Yorku.Opowiedział mi jeszcze kilka mniej ważnych informacji. Kiedy już skończył, zdążyliśmy dojechać pod dom. Mychael zapłacił i wysiedliśmy z samochodu.
Mnie naszła fala rozmyśleń. -A jeżeli nie jestem ich siostrą? A jeśli jestem,a oni mnie nie chcą? A jeśli "rodzice" mnie przyjmą, ale rodzeństwo mnie nie polubi? Jeżeli dadzą mi pokój na strychu? A co jak będą mnie traktować jak ojciec? Mychael niepotrzebnie się fatygował. Nie będe miała co że sobą zrobić. Nie chce sie nikomu narzucać. A jak ojciec mnie znajdzie? On mnie dosłownie zabije. Może od razu pojadę do sierocińca...
-Co jest? -Zapytał zmartwiony Mychael. Zauważyłam, że stał już przy drzwiach.
-Nie.. Nic. -Powiedziałam. -Wspomnienia. -Powiedziałam i chciałam się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego chyba jakiś grymas. Mychael podszedł do mnie, położył ręce na moich ramionach i powiedział:
-będzie dobrze. -Uśmiechnął się. Po tych słowach ruszyliśmy w stronę drzwi. Mychael zadzwonił do drzwi. Po chwili otworzył nam blondyn, który robił coś na telefonie. Miał na sobie niebieską bluzę, czerwone dresy i białe buty. Miał on przekute uszy i naszyjnik z rakietą. Muszę przyznać. Był bardzo słodki. Od razu spojrzał na Mychaela.
-Siema stary. -Uśmiechnął się do niego. Przybili se "męską" piątke i się przytulili. Kiedy już się od siebie odsunęli, jego wzrok spotkał się z miom. -Ty jesteś Chloe tak? -Zapytał mnie. Ja pokiwałam twierdząco głową. -Jestem Cash. -Powiedział na co chciałam podać mu ręke, ale on mnie przytulił. Po chwili się zorientowałam i odwzajemniłam uścisk. -Chodźcie do środka. Powiedział kiedy się odsunęliśmy.
Najpierw wszedł Cash, potem ja, a za mną poszedł Mychael. Cash ciągle robił coś na telefonie. Weszliśmy do pięknego salonu. Usiadłam na kanapie. Obok mnie usiadł Mychael, a obok na fotelu usiadł Cash. Chwilę mi się przyglądał po czym powiedział.
-Serio jesteś podobna do Lani. -Powiedział i się uśmiechnął.
-A nie mówiłem? -Mychael również się uśmiechnął.
-No, ale myślałem że sobie żartujesz. W końcu nie raz mnie wkręciłeś. -Powiedział i się uśmiechnął.
Dalej nie słuchałam o czym rozmawiali. Rozglądałam się po salonie i mój wzrok poleciał na kuchnie, której fragment było jeszcze widać. Reszta była za ścianą.
Po paru minutach usłyszałam, jak ktoś schodzi po schodach. Była to kobieta, brunetka. Spojrzała na nas.
-Hejka Mychael. -Powiedziała.
-Dzień Dobry. -odpowiedział.
-Lani, nie mówiłaś, że wracasz wcześniej. -Powiedziała szukając czegoś w lodówce.
-Mamo, Lani tu nie ma. -Powiedział Cash.
-No jak to przecież siedzi obok Mychaela. -Powiedziała, po czym na nas spojrzała. Po chwili zaczął jej dzwonić telefon. -Przepraszam. -Uśmiechnęła się i wyjęła telefon z tylnej kieszeni w spodniach. Po chwili spojrzała na mnie. Znowu na telefon. Odebrała.
-Halo? -Zapytała zdezorientowana i zaczęła rozglądać się po całym pokoju, potem weszła na górę. Cash i Mychael parsknęli śmiechem.
-Pewnie... Zadzwoniła Lani. -Powiedział powstrzymując się od śmiechu Cash.
-Jej... Mina. -Powiedział śmiejąc się Mychael. Po ich słowach też od razu się uśmiechnęłam. Ich śmiech był zaraźliwy. Spojrzałam na dalej śmiejącego się Casha. Był o wiele bardziej słodki kiedy się uśmiechał.
Po chwili usłyszęliśmy, że ktoś schodzi po schodach. Chłopacy od razu spowarznieli. W sensie starali się, ale na ich twarzach nadal były głupie uśmieszki.
-Siema. -Usłyszałam i zobaczyłam wysokiego blondyna, o niebieskich oczach. Był przystojny, ale nie w moim typie.
-O cześć Mav. -Uśmiechnął się Mychael. Chłopak odwzajemnił uśmiech.
-Chloe? -Powiedział po czym pokiwałam głową. -Serio? -Każdy pokiwał głową.
-Maverick jestem. -Powiedział i do mnie podszedł. Znowu chciałam podać dłoń, ale on mnie przytulił.
-Ee, już możesz puścić. -Powiedziałam ledwo słyszalne, ale to przez to, że mnie troszkę dusił. Po moich słowach Cash i Mychael się zaśmieli, a Maverick odszedł i usiadł na poręczy fotela, na którym siedział Cash.
-Tak wgl to co wy zrobiliście, że mama teraz chodzi po całej górze? Z jednej strony mega szczęśliwa, ale z drugiej poddenerwowana i próbuje się ciągle do kogoś dodzwonić.
-Nic. Po prostu przyszłam. -Powiedziałam.
-Ta, ale wiesz ona wchodzi. -Mówi Cash.
-I mówi "O cześć Lani, nie mówiłaś że wrócisz wcześniej".-Przerwał mu Mychael naśladując głos kobiety.
-I ja do niej takie "ale tu nie ma Lani". -Mówił Cash
-A ona mu odpowiada " jak to przecież siedzi obok Mychaela". -Ciągnie dalej Mychael.
-Coś jeszcze chciała powiedzieć...
-Ale przerwał jej dzwoniący telefon, po czym na nas dziwnie spojrzała i poszła na górę. -Dokończył Mychael i znowu zaczęli się śmiać.
-Cash!? Maverick!? -Usłyszałam głos z góry. Nie zaliczał się do najmilszych, więc się trochę przestraszyłam. Chłopacy też się uspokoili i chyba trochę wystraszyli. Kobieta zeszła na dół i ustała przed nami.
-T... Tak? -Zapytał zdezorientowany Cash.
-...***
Jeszcze jeden dzisiaj? 😏