-Znam przyczynę bulu brzucha...-Lani pokiwała twierdząco głową i przyłożyła mi zewnętrzną ręką do głowy.
-Chyba już na szczęście nie masz gorączki. -Uśmiechnęła się. -A ten brzuch? To czemu Cię boli?
-Chyba mam czerwone dni. -Powiedziałam, a Lani poszerzyły się oczy. Wybiegła z łazienki i wróciła po paru minutach.
-Gdzie byłaś? -Zapytałam, a Lani się powoli obkręciła. -No super wyglądasz... Po co byłaś?
-Skoro ty nie widzisz to i Cash nie zobaczył. -Powiedziała po czym wręczyła mi podpaski.
-O Matko ratujesz mi życie! -Powiedziałam i się zaśmiałam.
-Spoko. -Uśmiechnęła się i wyszła z łazienki. Ja założyłam podpaskę i po chwili powtórzyłam jej czynność.
-Wszystko okej? -Zapytał mnie brat.
-No jasne. Nawet dzisiaj mogę iść do szkoły. -Uśmiechnęłam się.
-Tak? -Powiedział na co pokiwałam głową. - no to masz 30 minut. -Powiedział, a ja się zaśmiałam. Dopiero po chwili ogarnęłam, że to po prostu żaluzje opuszczone i wrażenie ciemności.
-Żartowałam przecież. -Spojrzałam na niego i położyłam się na łóżku. Zasnęłam od razu.
Obudziłam się w swoim łóżku. Dziwne... Włączyłam tetelefon i pokazała mi się godzina 12.13 i różne powiadomienia.
Wstałam z łóżka i poszłam do szafy. Z reakcji, że dzisiaj miałam okres, stwierdziłam, że ubiorę się luźniej. Mianowicie w to:(Bez butów)
Zeszłam na dół gdzie zobaczyłam tylko Mava.
-Hejka. -Uśmiechnęłam się.
-O... Już wstałaś? -Zaśmiał się.
-No... Gdzie reszta? -Zapytałam.
-Lani poszła do galerii, a Cash śpi.
-Co robimy? -Zapytałam siadając obok niego.
-Nie wiem... -Powiedział i na mnie spojrzał.
-Przejdziemy się? -Zapytałam.
-Okej, tylko wezmę kasę. -Powiedział Mav.
-Spoko, to na też wezmę.
-Nie, ja wezmę. -Uśmiechnął się na co przytaknęałm głową i poszłam założyć buty. Wyszliśmy z domu po 5 minutach. Na początku skierowaliśmy się do maczka na śniadanko. Mav zamówił burgera, a ja fryty i liptona. Kiedy zjedliśmy poszliśmy do parku na lody. Do domu wróciliśmy po 14.30. Zdjęłam buty i walnęłam się na kanapę, obok Casha.
-Siema.
-Cześć. -Uśmiechnął się. -Gdzie byliście?
-Przejść się. -Uśmiechnęłam się.
-A ok. -Powiedział i zaczęliśmy oglądać Króla Lwa. Po godzinie przyszła Lani z 5 torbami i wielkim uśmiechem na twarzy.
-Co taka szczęśliwa? -Zapytałam.
-Nic, tylko... W sobotę lecimy do New Jersey!! -Pisnęła.
-Po co? -Zapytał Cash.
-Jedzie...
-Do rodziców? -Zapytał Mav.
-Nie, d...
-A gdzie są rodzice. -zapytałam. Lani wzięła głęboki oddech. -łał. Jesteś oazą spokoju. -Zaśmiałam się
-Jedziemy do New Jersey do Mychaela. -Powiedziała pokazując na Casha. -Nie, nie do rodziców.-Pokazała palcem na Mava. -Rodzice pojechali na pogrzeb jakiejś cioci, której nawet nie znali. -Powiedziała pokazując na mnie palcem.
-Jak jej nie znali to po co jechali? -Zapytał Mav.
-Bo zapisała im coś w testamencie. -Odpowiedziała mu i poszła do kuchni.
-Do Mychaela!? -Krzyknął Cash i Mav, aż zasłoniłam uszy.
-Tak... -Powiedziała Lani.
-Serio? -Zapytałam.
-Znaczy... Lecą Chloe i Cash. -Powiedziała pokazując na Mava.
-A ja?? -Zapytał pokazując na siebie ręką.
-Ty zostajesz że mną. Nie zamierzam sama siedzieć w tym domu.
-To po co zostajesz? -Zapytał ją.
-Bo mama się boi, że nas okradną... -Dalszej dyskusji nie słuchałam, tylko włączyłam telefon i zobaczyłam wiadomości. Większość wyglądało *... * polubił/a twoje zdjęcie. Tylko jedno mnie zaciekawiło. To była wiadomość na instagramie.
Holly_Hills:🙋
Uśmiechnęłam się do telefonu. Zawsze się tak witałyśmy. Postanowiłam jej odpisać.
HeyItsChloe:🙋
Na odpowiedź nie czekałam długo...
Holly_Hills:Możemy się spotkać?
HeyItsChloe:Jasne.
Holly_Hills:Za 30 minut pod szkołą?
HeyItsChloe:Błagam daj godzinę😂
Holly_Hills:spoko.
Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do pokoju. Przebrałam się w to:Rozczesałam włosy i zeszłam na dół.
-Wychodzisz gdzieś? -Zapytała mnie Lani.
-No... Idę ze starą przyjaciółką.
-Starą?
-Jeszcze z tamtego domu.
-Z którą? -Do rozmowy wtrącił się Cash.
-Tą Holly.
-Okej. -Uśmiechnęła się Lani. -Będziesz za 3 godz?
-Daj jej 1.5...ta laska jest dziwna. -Powiedział Cash patrząc w telefon.
-Ej! To w końcu moja przyjaciółka! -Zaśmiałam się. -Papa! -Krzyknęłam i wyszłam z domu. Pod szkołą byłam równo o 16...Czekała tam już na mnie Holly.
-Hejka. -Powiedziałam.
-Cześć. -Powiedziała oschle. Po raz pierwszy...
-Co tam? -Chciałam być miła.
-Nie mam zbyt dużo czasu, więc się streszcze.
-Zawsze miałaś najwięcej...
-Ale za 10 min spotykam się z Penny. -Powiedziała z chamskim uśmiechem.
-A... Okej. -Powiedziałam ze smutnym uśmiechem.
-Odpuść sobie Casha. Nie jesteś w jego typie.. Zerwie z tobą prędzej czy później, a ty będziesz megaa smutna. Wystarczy, że oddasz go mnie. -Uśmiechnęła się chamsko i się odwróciła waląc włosami w moją twarz.
-I to tylko tyle? Już sobie idziesz? Myślałam, że nadal się przyjaźnimy! -Powiedziałam bliska płaczu.
-Ja... I ty? -Zaśmiała się. -Sory... Ludzie też mają datę ważności. -Powiedziała i gdzieś pobiegła.
Mi po policzkach poleciały łzy. Potrzebowałam się wypłakać, więc postanowiłam iść do swojej kryjówki. Po 10 minutach byłam na miejscu. Wczołgałam się pod ławką i poszłam do swojej kryjówki. Posiedziałam tam dobrą godzinę i wróciłam do domu.
-I jak tam na spotkaniu? -Zapytała Lani.
-Mogło być lepiej. -Uśmiechnęła się.
-A no spoko. -Powiedziała i odwzajemniła uśmiech.
-Która godzina? -Zapytałam.
-Dochodzi 18.
-A o której jutro lecimy?
-Eee.. -Powiedziała i spojrzała na telefon. -O 8 macie samolot. Będziecie musieli wstać po 5.
-Okej... To ja idę się pakować. -Uśmiechnęłam się i poszłam do swojego pokoju, biorąc jeszcze od Lani walizkę, ponieważ mi jeszcze nie kupiono. Weszłam do pokoju i coś sobie przypomniałam:
-Lani!
-Co?! -Odkrzyknęła mi z dołu
-Na ile tam jedziemy?!
-Na tydzień!
-A co ze szkołą!?
-Mama was usprawiedliwi!
-Okej! -Odkrzyknęłam i powróciłam do pakowania. Wzięłam z 5 bluzek na krótki rękaw i ze 4 typu swetry, bluzy. Wzięłam jeszcze krótkie spodenki i długie spodnie, strój sportowy, bielizna i rzeczy łazienkowe. Spakowałam się w 40 minut. Trochę długo, ale bywa. Kiedy się już spakowałam zeszłam na dół, gdzie spotkałam całe rodzeństwo.
-Spakowany? -Zapytałam Casha.
-A ty? -Spojrzał na mnie.
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. -Przymrużyłam oczy i się uśmiechnęłam.
-Tak.
-Ja też. -Powiedziałam na co się zaśmialiśmy.
-Idziemy na plaże? Wiecie, chce się z wami porzegnać.-Lani zrobiła smutną minę.
-Co? Nie będzie nas tylko tydzień... -Powiedziałam.
-Ale jak wrócicie, to mnie nie będzie? -Powiedziała Lani.
-wyjeżdżasz? -Zapytał Cash.
-no... Mam sesje na Miami już w ten piątek muszę być, czyli wyjazd w czwartek, a wy wracacie w sobotę... -Zrobiła sztuczny uśmiech.
-Ok. -Powiedział Mav.
-Dla mnie spoko. -Odparł Cash.
-Żartujecie sobie? Lani wyjeżdza...
-Przyzwyczaisz się. -przerwał mi Mav.
-Często to robi. -Dopowiedział Cash.
-To idziemy na tą plaże czy nie? -Udawała wkurzoną, ale się od razu zaśmiała.
-Ok. -Powiedział Mav.
-Dla mnie spoko... -Odparł Cash.
-Yhm... -Powiedziałam z uśmiechem.
-Macie 30 minut na przygotowanie się! -Powiedziała Lani i klasnęła w ręce. Mav i Cash od razu pobiegli na górę, przepychając się nie śmiejąc.
-Po co oni biegną? -Zapytałam.
-Czekaj! Cicho. -Zaśmiała się Lani. -Za chwilę zobaczysz.
Jak powiedziała tak spojrzałam 2 stronę schodów tak jak siostra. Po chwili usłyszałam "ciężkie" schodzenie braci. Mieli ponure miny. Ich wygląd nie zmienił się. Lani wybuchła śmiechem.
-Ha... Ha... Ha... -Powiedział Mav.
-O co chodzi? -Zapytałam.
-Za każdym razem jak mamy gdzieś wyjść, Lani mówi, że mamy 30 minut. Starając się wyrobić biegniemy na góre, ale po chwili przypomina się nam, że wsm to nic nie trzeba robić, tylko założyć buty i wyjść. -Powiedział Mav na co się zaśmiałam. Chłopacy spiorunowali mnie wzrokiem. Kiedy już skończyli (XD) poszliśmy założyć buty i wyszliśmy na plażę. Było już po 19 i jak to zimą już było ciemno...***
Bywa -Motto życiowe XD