Kiedy już jej pomogłam poszłam do swojego pokoju, aby wziąć ubrania. Chciałam iść do łazienki, ale zostałam tam Mava, zmywającego mąkę. Chciałam poczekać, ale on gdy mnie zobaczył, od razu wiedział o co mi chodzi i poszedł z połową czystej twarzy do łazienki na dole. Ja natomiast wzięłam ręcznik i weszłam pod prysznic. Kiedy się wykąpałam uczesałam włosy w luźnego koka, umyłam zęby i ubrałam się w to:
Po czym zeszłam na dół, gdzie był Cash oglądający telewizje. Maverick zmył mąkę i poszedł do siebie, mijając mnie po schodach, a Lani poszła pod prysznic.
-Siemka. -Uśmiechnęłam się siadając obok niego. -Co oglądasz?
-Odlot. -Uśmiechnął się.
-Oo, to moja ulubiona bajaa.
-Serio?
-No... A co?
-moja też. -Powiedział i się uśmiechnął co odwzajemniłam. Po chwili że schodów zeszła Lani.
-Hejka. -Powiedziałam.
-Cicho... -Powiedziała.-Głowa mnie boli... -Powiedziała łapiąc się za głowe i ruszyła w stronę kuchni.
-Lepiej dzisiaj się do niej nie odzywaj... -Powiedział Cash. -Nie radzę...-Dodał po chwili.
-A co z tymi rzeczami szkolnymi? -Zapytałam go.
-Ja, albo Mav z tobą pójdziemy.
-No, ale chodzi o... No dobra... -Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Chodzi ci o...?
-O dziewczęcy gust.
-O, to Ci nie pomoge. -powiedział po czym się zaśmiiśmy. Dokończyliśmy baje i dochodziła 14.Postanowiliśmy się zbierać.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do galerii. Na początku poszliśmy do Adidasa. Najpierw plecak. Spodobał mi się błękitny, więc go od razu wzięłam. Poszliśmy jeszcze po rzeczy na wf, czyli 2 pary czarnych getrów i 2 pary krótkich spodenek. Do tego 3 białe bluzki, 2 czarne, 1 szara i 1 jasno różowa. Poszliśmy do kasy, zapłaciliśmy i wyszliśmy. Kolejnym sklepem miał być jakiś papierniczy, więc ruszyliśmy w jego stronę. Po chwili chodzenia usłyszałam krzyk.
-Cash!
Razem z bratem się odrwóciliśmy. W tłumie ludzi zobaczyłam dwie dziewczyny. Jedna się na nas patrzyła, a druga w telefon.
Ta co na nas patrzyła miała czarne proste włosy pod piersi, białą bluzkę z jakimś małym napisem po lewej stronie, czarne spodnie (z tymi łańcuchami) i białe buty. Miała dużą różową torbę zażuconą na ramię i okulary przeciwsłoneczne.
Ta co patrzyła w telefon miała blond, proste włosy do ramion, biały sweter, błękitne spodnie z czarnym paskiem i również białe buty. Ona nie miała torby.
-Japierdole... -Powiedział Cash. -Chodź idziemy.
-Czemu? -Zapytałam.
-Ona jest jakaś nienormalna, uwzięła się na mnie i wmuwiła sobie, że jesteśmy razem. -Powiedział idąc przed siebie.
-Cash! Zatrzymaj się, mówię do ciebie! -Słyszałam za sobą.
W pewnym momencie ta dziewczyna do nas podbiegła i mnie odepchnęła od brata. Zrobiła to tak mocno, że się przewróciłam. Uderzyłam głową o podłogę i od razu złapałam się za bolące miejsce.
Zobaczyłam jeszcze kątem oka na tamtą blondynkę, która teraz miała schowany telefon i ręke na ustach. Nie śmiała się. Była bardziej zmartwiona.
-Co ty robisz? -Usłyszałam Casha i od razu na niego spojrzałam. -Chloe, wyszyko ok? -Zapytał mnie zmartwiony i chciał mi podać ręke, ale ta dziewczyna od razu go walnęła w tą ręke.
-Zostaw ją. -Powiedziała. -Po co masz marnować na nią czas? -Zapytała i się chamsko uśmiechnęła.
Cash popchnął ją lekko w tył i podał mi rękę. Bez namysłu ją chwyciłam po czym brat pomógł mi wstać.
-Biedactwo samo nie potrafi wstać. Haha dobrze mówię Mia? -Spojrzała obok siebie, ale nikogo tam nie było. -Mia! -Krzyknęła i odwróciła się za siebie. Stała tam blondynka i patrzyła na nią z rozczarowaną miną. Czarnowłosa od razu ruszyła w jej stronę, aby zrobić jej aferę chyba. Cash wykorzystał jej moment nieuwagi, pociągnął mnie za ręke i zaczął biec przed siebie. W końcu wbiegliśmy do jakiegoś sklepu.
-Co za debilka... -Powiedział Cash. -Wszystko dobrze?
-Tak... Tylko mnie trochę głowa boli, ale już przechodzi. -Westchnełam.
-Na pewno? -Zapytał. -Walnełaś mocno tą głową. Martwię się.
Ooo martwi się...-Pomyślałam i uśmiechnęłam się w duchu.
-Tak już okej. -Uśmiechnęłam się. -Ona jest jakaś pojebana. -Dodałam po chwili.
-Serio? -Zapytał ironicznie.
-A czemu ta "Mia"...-Zrobiłam w powietrzu cudzysłów palcami. -... Nic nie robiła tylko stała daleko?
-Mia przyjaźniła się z Kirą, od zawsze. Kiedyś były najlepszymi przyjaciółkami. Jakoś 2 lata temu Kira się zmieniła na megaa gorszą osobę, co Mii się nie podobało, więc chciała zakończyć tą przyjaźń, ale podobno Kira jej czymś zagroziła i to jest przyjaźń na przymus. Teraz Mia robi wszystko, żeby Kira zrezygnowała z tej przyjaźni.
-współczuje Mii.
-No ja też... Mia jest fajna i się nawet dobrze uczy. Zawsze pomaga innym. Nie zasługuje na takie traktowanie. -Westchnął Cash i zakończyliśmy ten temat rozmowy. Poszliśmy po resztę zakupów.
Wzięłam: zeszyty i mały piórnik, zestaw 3 ołówków, 4 długopisy, 3 małe pastelowe zakreślacze, korektor w płynie, i małą zamykaną temperówkę. Zapłaciliśmy i schowałam wszystko do plecaka. Poszliśmy jeszce w ostatnie miejsce, mijając Mie i Kirę, która jeszcze się na nią darła. Podczas jej monologu Mia po prostu wstała i sobie poszła na co się zaśmiałam. Dzisiaj miałam przy sobie naładowany telefon, więc sprawdziłam godzinę. 18 30?? Walnęłam Casha otwartą ręką (od zewnętrznej strony) w ramie.
-Co? -Zapytał.
-Jest... 18...30...-Powiedziałam robiąc przerwy.
-No i co? -Zapytał wzruszając ramionami.
-Jak to co? Jesteśmy tu 3 godziny!
-Ii?? -Powiedział nadal nic sobie z tego nie robiąc. Nie chciałam wyjść na jakąś dziwną, czy coś więc postanowiłam jakoś z tego wybrnąć.
-Nie jadłam nic od 3 godzin... -Powiedziałam, a Cash się zaśmiał.
-To cho do maka.
-Nie chce dzisiaj maka... -Powiedziałam a on się na mnie dziwnie spojrzał. Dotknął mojej głowy.
-coś z tobą nie tak? -Zapytał, a ja parsknęłam śmiechem.
-ŻAR... TU... JE. -powiedziałam powstrzymując falę śmiechu, ale mi się to nie udało. Mina Casha, wcale mi nie pomagała. Tak, więc ruszyliśmy w stronę McDonalda. Zamówiliśmy jedzenie i poszłam usiąść. Włączyłam telefon i zaczęłam przeglądać instagrama. W pewnym momencie ktoś się dosiadł. Spojrzałam w tamtą stronę.
-Co chcesz Kira? -Zapytałam i mój wzrok powrócił na ekran.
-Widzę, że Cash już mnie chwalił. -Uśmiechnęła się chamsko.
-Nie wiem czy bym to tak ujęła. -Odwzajemniłam chamski uśmiech.
-On będzie mój laluniu. -Wstała i walnęła mnie z liścia. Po czym sobie poszła. Ja złapałam się za bolące miejsce. Po policzku spłynęła mi łza. Nie dlatego, że mi było przykro, czy bolało. Po prostu myślałam, że takie sytuacje mam już za sobą.
Po chwili przyszedł Cash. Położył jedzenie i spojrzał na mnie.
-Eej... -Powiedział i od razu mnie przytulił. Ja się w niego wtuliłam i zaczęły mi łzy bardziej spływać po policzkach. -Co się stało... -Powiedział i na mnie spojrzał.
-N.. Nie wiem... -Popatrzyłam na niego. Serio, nie wiem czemu płacze. Cash zmarszczył czoło i na mnie dziwnie patrzył.
-No bo... -Powiedziałam i się uspokoiłam. -kiedy sobie sama siedziałam, to przyszła Kira i zaczęła mi coś pierdolić, że to ona z tobą będzie i walnęła mnie w policzek. Tylko, że to wgl nie boli i to mi wgl nie sprawiło przykrości... Ja nie wiem czemu się popłakałam... -Powiedziałam i wytarłam ręką oczy. Cash mnie znowu przytulił, po czym postanowiliśmy zmienić temat i zjeść jedzonko, co mi poprawiło humor. Po 19.15 ruszyliśmy w stronę powrotną do domu. Oczywiście jak mieliśmy przejść przez park to się potknęłam o krawężnik i przewróciłam się. Cash jak zwykle zaczął się ze mnie śmiać. Dalej, bez żadnych komplikacji doszliśmy do domu. Równo o 19.41(XD). Mava i lani nie było w domu, za to była karteczka:Wyszliśmy na imprezę. Będziemy po 3 w nocy, to nas tak nie przywitajcie jak mnie kilka dni temu. Macie iść spać po 23, żeby się wyspać na jutro do szkoły.
Buziaki Lani <3Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo....