-Wszystko okej? -Usłyszałam głos mojego brata. Ja otworzyłam drzwi i się do niego przytuliłam chowając głowę w ręce. On przez chwilę nie wiedział co się dzieje, ale po chwili odwzajemnił przytulasa. Po kilku minutach odsunął mnie od siebie i położył ręce na moich ramionach...
-Co się stało? -Zapytał wycierającwysychające już łzy z moich policzków.
-To na potem... -Uśmiechnęłam się lekko.
-Ale nic ci się nie stało? -Zapytał z nadzieją.
-Fizycznie nie...-Zaśmiałam się.
-A psychicznie? -Uśmiechnął się Mychael.
-Nie tak bardzo jak myślałam...
-Ojciec? -Zapytał poważniejąc.
-Tak jakby. -Uśmiechnęłam się.
-Dobra... -Powiedziała Sarah przechodząc obok nas i wchodząc do salonu. -Koniec smutku...
-Komedia. -Powiedziała Brookie i usiadła obok blondynki. Ja do nich podbiegłam i usiadłam przy Sarze. Obok mnie usiadła Brookie, a obok niej Mychael, a po prawej Sary, Cash. Dziewczyny włączyły laptop, a chłopacy podłączyli go pod telewizor. Włączyliśmy jakiś film. Naprawdę mnie rozśmieszył. Potem następny, a kiedy już się nam znudziło postanowiliśmy gdzieś wyjść. Ucieszyłam się bardzo, bo na ten moment długo czekałam. Postanowiliśmy pójść do galerii. My z dziewczynami poszłyśmy na ciuchy, a chłopacy do media marketu itp. Ja sobie kupiłam tylko 3 męskie bluzki do połowy ud, a dziewczyny takie same bluzki i spodenki. Kiedy już zapłaciłyśmy zadzwonili do nas chłopacy.
-Ej, gdzie jesteście? -Zapytał Cash.
-No... -Chciałam mu odpowiedzieć, ale go zauważyłam. Rozłączyłam się a Cash coś jeszcze gadał do telefonu. Razem z dziewczynami zaczęłyśmy się z niego śmiać. Po chwili do niech podbiegliśmy i dziewczyny skoczyły chłopakom na barana. Ja to wszystko nagrywałam na instastory. Ludzie będą mieli trochę z dzisiejszego dnia do zobaczenia... (XD). Po chwili stania i gadania, zauważyłam, że Cash też ma jakąś torbę. Chyba się domyślcie o co go zapytałam nie? (XD).
-Ej, co masz w tej torbie.
-Nie powiem. -Uśmiechnęł się.
-No weeeź... -Powiedziała Sarah.
-Zobaczycie potem. -Powiedział i spojrzał na Mychaela na co się zaśmiali.
-A wy co kupiłyście? -Zapytał Mychael po chwili.
-Zobaczysz potem. -Powiedziała Brookie naśladując ich na co my (dziewczyny) się zaśmiałyśmy. Mieliśmy już iść do domu, ale zobaczyły nas 3 dziewczyny i podeszły.
-Hejka... Możemy zdjęcie i tiktoka? -Zapytała jedna z nich.
-Z...? -Zaoytała Sarah na co się zaśmięliśmy.
-Z wami wszystkimi. -Uśmiechnęła się druga.
-Jasne. -Powiedziała Brookie. Dziewczynki po kolei zrobiły sobie z nami zdjęcie i tiktoka. Potem poszliśmy do naszego domku. Przed wejściem zaczepił mnie ten sam typ co ostatnio.
-Nie jesteś Lani Baker, prawda? -Zapytał.
-Jestem...? -Powiedziałam.
-Kim ty jesteś?? -Zapytał Cash wychodząc przedemnie.
-Kimś od jej ojca. -Uśmiechnął się chamsko.
-A...a teraz wypierdalaj. -Powiedział na co się lekko zaśmiałam.
-To jeszcze nie koniec. -Powiedział z wrednym uśmiechem i poszedł. My natomiast weszliśmy do środka i do naszego mieszkanka.
-Co za akcja. -Zaśmiała się Brookie.
-Noo... -Odpowiedziała jej Sarah. Ja spojrzałam na godzinę. Mój telefon pokazywał 18.47.
-Ej, gdzie są moje rzeczy?? -Zapytał Cash.
-Teraz Ci się przypomniało? -Zaśmiałam się i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Następnie wyjęłam jego rzeczy z walizki.
-Serio... -Powiedział ironiczne na co się zaśmiałam. Od razu wyszedł z pokoju, a ja wzięłam ubrania na potem i postanowiłam iść się wykąpać. Zamknęłam drzwi na klucz i spuściłam wodę. Kiedy woda już była ciepła weszłam pod prysznic. Na ciało poszedł truskawkowy, a na włosy jakiś czerwony. Spłukałam wszystko i wyszłam spod prysznica. Wytarłam się i związałam "turban" na głowie. Założyłam piżamę i poszłam do salonu, w którym wszyscy byli. Sarah zaczęła nagrywać live, na którym było widać tylko ją i Mychaela. Ja z Brookie oglądałyśmy różne rzeczy na yt, a Cash poszedł do pokoju i mówił, żeby mu nie przeszkadzać. Wrócił po 30 minutach z... Dronem w ręku?
-Skąd masz drona? -Zapytałam go.
-No, wtedy co w galerii byliśmy. -Zaśmiał się.
-Co chcesz z nim zrobić? -Prychnęła Brookie.
-A do czego jest dron? -Zapytał ironicznie.
-No, jej chodziło o to...
-Wiem, o co jej chodziło... -Przerwał Sarze, Cash.
-To czemu...
-Bo lubię was denerwować. -Przerwał mi.
-Możesz nie...
-Przerywać? Jasne! -Zaśmiał się przerywając Brookie, a ona zrobiła obrażoną minę. Cash zaczął się bawić dronem, ale po kilku minutach Sarah mu go niestety popsuła. Zajęło mu dobre 40 minut, żeby go naprawić. Sarah skończyła live i razem z Brookie, postanowiły już iść spać. Ja, Cash i Mychael pogadaliśmy sobie i postanowiliśmy nie spać całą noc. Najpierw założyłam jakąś bluzę i wyszliśmy z domu na jakiś plac zabaw. Oczywiście nie obyło bez mojego pecha:
Chciało mi się pić. Zauważyłam, że akurat Mychael coś pije, więc się go zapytałam czy mi da. Zgodził się i mi rzucił napój. Nie trafił w moje ręce tylko w moją twarz...
-Ała... -Powiedziałam łapiąc się za czoło.
-Sory... -Powiedział śmiejąc się. Do jego śmiechu dołączył się Cash. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Wróciliśmy do domu po 3. Już byliśmy pewni, że dziewczyny śpią, więc wzięliśmy i zrobiliśmy im pranka haha. Zemsta jest słodka. Dosłownie. Wysmarowailśmy im twarze czekoladą i posypaliśmy cukrem pudrem. Żeby sobie nic nie pobrudziły, więc podłożyliśmy im wszędzie papiery. Potem poszliśmy do salonu i zaczęliśmy nagrywać różne tt i ja postanowiłam nagrać live. Pewnie się zastanawiacie czemu po 3 live, a ponieważ że mam obserwójących z różnych krajów. Np w Polsce jest teraz 10 :)). Skończyłam live po godzinie i włączyliśmy se Jessie. Zrobiliśmy se maraton i nawet nie zauważyliśmy kiedy do pokoju weszły dziewczyny.
-Co... To... Jest...!? -Zapytała Brookie.
-Czekolada i cukier puder. -Odpowiedział im Cash i się zaśmiał.
-Wiesz, jak trudno to się zmywa? -Zapytała już czysta Sarah.
-Wiesz jak długo naprawiała drona? -Zapytał. Sarah tylko pżymrużyła oczy i poszła do kuchni.
-O której wstaliście? -Zapytała Brookie z łazienki.
-Nie spaliśmy wgl. -Odpowiedział jej Mychael.
-I co robiliście? -Zapytała Sarah.
-Najpierw od razu jak poszłyście spać to poszliśmy na plac zabaw. Wróciliśmy po 3 i zrobiliśmy wam pranka, a potem był live, tt i maraton: Jessie. -Odpowiedziałam jej.
-A ok. -Odparła wlewający wodę do kubka.
-Co dzisiaj robimy? -Zapytałam.
-Ja dzisiaj nigdzie nie ide bo jest megaa gorąco... -Powiedziała Brookie.
-To ja idę po lody. -Uśmiechnęłam się.
-Kasa leży na komodzie przy drzwiach frontowych. Ja chce lody czekoladowe. -Powiedziała Sarah.
-Ja śmietankowe. -Powiedzieli równo chłopacy na co się zaśmięliśmy.
-Mi możesz wziąć obojętnie jakie, byle nie owocowe. -Odezwała się Brookie.
-Okej. -Powiedziałam i poszłam do pokoju, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Rozczesałam włosy i uczesałam w niechlujnego koka, umyłam zęby u ubrałam się w to:Założyłam buty, wzięłam kasę i wyszłam z domu. Szłam tak jak wczoraj czyli prosto, pomiędzy pięknymi drzewami. Po 15 minutach doszłam do sklepu. Wzięłam 2 opakowania śmietankowych lodów, jedne czekoladowe, jedne karmelowe i ostatnie wata cukrowa. Podeszłam do kasy, zapłaciłam i wyszłam. Kiedy dochodziłam do ulicy z naszym domem usłyszałam za sobą.
-Kogo ja tu widzę? -Odwróciłam się. Tam był kolega ojca. Szybko się odwróciłam i zaczęłam biec przed siebie. Oczywiście Chloe Pechowiec, musiała się przewrócić. Usłyszałam tylko pęknie opakowań od lodów i moja głowa mocno uderzyła o ziemię...... Straciłam przytomność... (pewnie większość z was ogarnęła to XD)...