Prolog

733 45 12
                                    

            Z pracy wyszedłem zirytowany. Klienci denerwowali mnie przez cały wieczór, jakiś tępy pajac wylał na mnie drinka, a narzeczony nie odbierał ode mnie telefonu. Nie rozumiałem, czy wciąż był zły na mnie za wcześniejszą kłótnię, czy raczej nie chciało mu się wstać do telefonu? Byliśmy dorośli, nie powinien zachowywać się jak małe dziecko! 

             Wsiadłem na mój motocykl i odjechałem szybko, chcąc jak najprędzej znaleźć się w domu obok ukochanego na kanapie, oglądając "Kryminalne Zagadki Miami", których osobiście nienawidziłem. Jednak Jungkook je uwielbiał z jakiegoś powodu. Wciąż twierdził, że zamieszkamy kiedyś w Miami z naszymi dziećmi, gdzie ja będę barmanem w jego barze na plaży, który założy. Zazwyczaj ignorowałem jego rozmarzony ton głosu, wiedząc iż nie mamy na to pieniędzy, ale on był bardzo pewny siebie. Wciąż zapewniał, że zdobędzie tę kasę. Nie rozumiałem o co mu chodziło. Do czasu.

                 Dojechałem dość szybko i zauważyłem, że w salonie nie palą się światła. Zaskoczyło mnie to, gdyż zazwyczaj w piątki Jungkook czekał na mnie aż skończę pracę, aby pocałować mnie na powitanie. Jutro była sobota, więc nie musiał iść do pracy. Czyżby był aż tak obrażony?

                 Jazda windą zajęła mi zaledwie półtorej minuty. Po wyjściu zauważyłem, że drzwi naszego mieszkania były uchylone, więc nieco zaskoczony podszedłem do nich po cichu. Za progiem panowała taka ciemność, że nie widziałem kompletnie nic. Ręką wymacałem włącznik światła po prawej stronie od drzwi i wcisnąłem go. Po chwili stanęło mi serce.

               Jungkook leżał na kanapie z dziurą po strzale w głowie. Rzuciłem się w kierunku narzeczonego z krzykiem. Dotknąłem jego lodowatej twarzy drżącymi dłońmi. 

- Kookie... - łzy leciały mi z oczu ciurkiem. Szybko zadzwoniłem po policję, która przyjechała po dziesięciu minutach. Spędziłem je, siedząc zapłakany obok ciała ukochanego. 

- Proszę się odsunąć. - odezwał się pierwszy z policjantów, którzy przybyli na miejsce. 

Z trudem odsunęli mnie od martwego narzeczonego. Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę. Jeszcze tego poranka się z nim kłóciłem. Nie zdążyłem go przeprosić, powiedzieć, że go kocham.

                  Podczas gdy policjanci badali nasze mieszkanie, ja siedziałem w kuchni, a obok mnie stał kubek z parującą herbatą miętową. Nie byłem w stanie jednak nic przełknąć. Byłem wstrząśnięty. Po chwili usiadł naprzeciwko mnie jeden z detektywów, którzy mieli badać sprawę Jungkooka.

- Panie Min, kiedy ostatni raz rozmawiał pan z narzeczonym?

Pociągnąłem nosem, starając się nie rozpłakać na nowo.

- Rano. Kłóciliśmy się o ozdoby na wesele. - załkałem - Wybuchnąłem, że jak chce to może sam sobie ten ślub organizować. Potem wyszedł do pracy. Parę godzin później też wyszedłem. 

- Czy rzuciło się panu w oczy coś niecodziennego?

- Jungkook nie dzwonił po powrocie z pracy, a światła były zgaszone. Potem zobaczyłem otwarte drzwi mieszkania. - z oczu ponownie zaczęły lecieć mi łzy - Wszedłem do środka, zapaliłem światło i zobaczyłem go na kanapie. 

- Moje kondolencje. - powiedział detektyw, a ja nawet nie siliłem się na odpowiedź. 

Miesiąc później śledztwo zostało wstrzymane z powodu "braku dowodów", a ja zrozumiałem jak bardzo skorumpowana jest nowojorska policja.

Avenge MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz