Minęły dwa tygodnie od kiedy zacząłem pracować w "The Sense". Nie mogłem powiedzieć, że męczyła mnie ta robota, bo skłamałbym. Byłem barmanem od kiedy uciekłem z domu i łatwo przyzwyczaiłem się do zadymionego klubu i zagadujących mnie ludzi.
***
Wszedłem do klubu bez nadziei na jakąkolwiek poprawę w moim życiu po zerwaniu z chłopakiem. Zrezygnowałem z wszelkiej miłości, czując że nigdy się nie doczekam takiej prawdziwej. Do momentu, kiedy podczas mojej zmiany zagadał do mnie Jungkook.
- Jedno jasne piwo. - usłyszałem i podniosłem zrezygnowany wzrok.
Ku mojemu zdziwieniu, stał przede mną przystojny brunet, a serce zaczęło mi szybciej bić.
- Jasne. - wykrztusiłem i nalałem mu napój, a następnie podałem.
Ten wciąż się do mnie uśmiechał zagadkowo. Wziął łyk i powiedział:
- Jeon Jungkook.
Spuściłem zawstydzony wzrok i odpowiedziałem:
- Min Yoongi.
Po chwili ciszy Jungkook spytał:
- Robisz coś po pracy, Yoongi?
***
Stałem za barem już godzinę, podając drinki i uśmiechając się do klientów. Czas mijał mi szybko, bez zbędnych kłopotów. Dopiero po chwili usłyszałem niski głos:
- Ty jesteś Yoongi?
Podniosłem wzrok i ujrzałem wytatuowanego mężczyznę z zaczesanymi do tyłu włosami. Od razu wiedziałem kto to jest.
- Tak. Jest jakiś problem? - spytałem, udając, że nie rozpoznaję syna Park Junhwana.
- Park Sungjin. Szukam brata. Park Jimina. Myślałem, że znajdę go u ciebie, szczerze mówiąc... - Sungjin spojrzał na mnie rozbawiony.
- Dlaczego miałby być u mnie? - zdziwiłem się.
- Cały czas o tobie nadaje, więc pomyślałem, że będzie tutaj, ale najwidoczniej się pomyliłem. - już miał odejść, kiedy zawrócił i powiedział - Jeśli go spotkasz, powiedz mu, że ojciec chce go widzieć.
Skinąłem głową i wróciłem do pracy, ukradkiem zerkając w stronę odchodzącego Sungjina.
Dosłownie piętnaście minut później przy barze pojawił się sam poszukiwany z zawadiackim uśmiechem na twarzy.
- Hej, śliczny. - rzucił, a ja przewróciłem oczami.
- Cześć, Jimin.
- Robisz coś po pracy, Yoongi?
Wzdrygnąłem się. Dlaczego on musiał tak to sformułować?
- Ojciec cię szukał. - odparłem, starając się kompletnie zignorować jego poprzednie zdanie.
Jimin przyjrzał mi się uważnie, ale nie skomentował mojego poruszenia.
- Cóż, pójdę w takim razie. - odpowiedział - Co nie znaczy, że ci odpuszczę! - dodał, odchodząc.
Kilka godzin później wyszedłem z klubu i skierowałem się w stronę mojego ścigacza. Zanim jednak do niego dotarłem, poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię i ciągnie w swoją stronę. Wyrwałem się i odwróciłem, aby zobaczyć jednego z klientów, których zaloty odrzuciłem tego dnia.
- Proszę mnie zostawić w spokoju. - warknąłem, ale mężczyzna był nieugięty. Próbował się na mnie rzucić, ale szybko go skontrowałem, wykręcając ramię.
- Dziwka. - jęknął mężczyzna, ale olałem to kompletnie.
- Prosiłem, żeby mnie pan zostawił. - westchnąłem.
W tym momencie dobiegł do nas Dylan - bramkarz.
- Wszystko w porządku? - spytał Cross, a ja skinąłem głową, puszczając klienta, który szybko podniósł się z ziemi i uciekł.
- Rzucił się na mnie.
- Widziałem. - oznajmił Dylan - Ten dupek nie raz obrywał od nas za obmacywanie kelnerów. Dobrze się nim zająłeś.
- Dokładnie. - dodał Sungjin, który akurat do nas podszedł - Nic ci nie jest?
- Nic mi się nie stało. Przy takiej pracy trzeba umieć się bronić. - stwierdziłem, otrzepując ręce.
Park uśmiechnął się pod nosem, a ja pożegnałem się, wsiadłem na motocykl i odjechałem w stronę domu.
Zakwalifikowałam się na wszystkie trzy kierunki, na które się zapisywałam, więc jednak dzisiaj nie umrę. Problem w tym, że nie wiem, który wybrać. XD A rozdział właśnie z tej okazji. Taki prezencik ode mnie! Możliwe, że dam dzisiaj jeszcze coś, tak dla rozluźnienia siebie samej. Wieczorkiem.
CZYTASZ
Avenge Me
FanfictionMin Yoongi na tydzień przed ślubem stracił wszystko - jego narzeczony zostaje zamordowany z zimną krwią. Policja umywa ręce z powodu braku dowodów. Yoongi przysięga poruszyć niebo i ziemię, aby odnaleźć zabójcę oraz przynieść spokój duszy ukochanego...