Od wyjazdu Jimina minął tydzień, a ja wciąż nie mogłem pozbyć się wrażenia, że byłem śledzony. Teraz jednak, zauważyłem ten sam samochód również w dzień. Niepokoiło mnie to. Nie byłem pewny, czy to czasem pan Park nie domyślił się kim tak naprawdę jestem, a to oznaczałoby koniec wszystkiego - mojej relacji z Jiminem i przede wszystkim, najpewniej mojego życia. Wszystko wyjaśniło się dość szybko.
Wyszedłem z pracy o trzeciej dwadzieścia. Zostałem nieco dłużej, licząc, że moi prześladowcy znudzą się czekaniem. Ku mojej uldze, nie zauważyłem żadnych dziwnych kolesi po wyjściu z klubu. Jednak moja radość nie trwała długo. Nie zdążyłem wyjść z uliczki, kiedy nagle zostałem złapany od tyłu i ktoś zasłonił mi usta dłonią. Próbowałem walczyć, ale napastników było kilku. Uderzono mnie w tył głowy i straciłem przytomność.
Obudziłem się przywiązany do krzesła w czyjejś ciemnej piwnicy. Mój wzrok powoli przyzwyczajał się do ciemności i wtedy zapalono niewielką żarówkę, która wisiała pod sufitem. Zanim zdążyłem na spokojnie zrozumieć sytuację, do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn w średnim wieku.
- Mała dziwka Parka się obudziła? Cudownie. - stwierdził pierwszy z nich.
- No! Park Jimin przyjedzie po ciebie, my go zabijemy i jeszcze dostaniemy za to nagrodę.
Prychnąłem.
- Park Jimin nie przyjedzie. Nie wiem co sobie ubzduraliście, ale...
- Nie pierdol! - warknął drugi - Widzieliśmy jak wychodził od ciebie z domu. Przy tobie jest cholernie nieostrożny. Nawet nie zwrócił na nas uwagi.
Nie rozumiałem o co im chodziło.
- Nie rozumiem.
Pierwszy zaśmiał się.
- Ależ oczywiście, że nie rozumiesz, ale spokojnie. Wszystko przyjdzie z czasem.
- Ślicznotka z niego. - stwierdził drugi zbliżając się nieco - Myślisz, że możemy się z nim trochę zabawić?
Oblał mnie zimny pot. Ta sytuacja bardzo mi się nie podobała.
- Zostaw go. - usłyszałem trzeci głos.
- Matt, przecież nie mamy zamiaru go za mocno...
- Powiedziałem, że masz go zostawić.
- Słuchajcie, mnie nic nie łączy z Parkiem. Jimin nie przejmie się, że zniknąłem. - oznajmiłem najpewniej jak potrafiłem.
Pierwszy podszedł do mnie bliżej.
- To sprzedamy cię na czarnym rynku. Na taką twarz na pewno ktoś się da namówić. - odparł, przysuwając swoją twarz bliżej mojej. Zebrałem się na odwagę i oplułem dupka. Zdenerwowało go to i uderzył mnie w twarz, a później chciał zrobić to jeszcze raz, ale jego kumple go ode mnie natychmiast odciągnęli.
- Zwariowałeś?
- Opluł mnie! - bronił się tamten.
Wtedy do pokoju wszedł jeszcze jeden mężczyzna, tym razem ze strzykawką. Zacząłem się wierzgać, ale to nic nie pomogło i po chwili poczułem wbijającą się w moją skórę igłę, a następnie straciłem przytomność.
Trochę spieprzyłam ten rozdział, ale nie mam już pomysłu jak go naprawić. :') W dodatku jutro mam kolokwium i powinnam się uczyć, a zamiast tego pisałam, więc trochę jestem idiotką. XD Mimo wszystko, mam nadzieję, że się choć trochę podobało! Ja lecę kuć!
CZYTASZ
Avenge Me
FanfictionMin Yoongi na tydzień przed ślubem stracił wszystko - jego narzeczony zostaje zamordowany z zimną krwią. Policja umywa ręce z powodu braku dowodów. Yoongi przysięga poruszyć niebo i ziemię, aby odnaleźć zabójcę oraz przynieść spokój duszy ukochanego...