9. Jimin

305 29 3
                                    

                     Wróciłem do domu nad ranem, zaraz po spotkaniu z Yoongim. Oczywiście nie mogłem spokojnie wejść do pokoju, bo po drodze wręcz napadł na mnie Sungjin z cwaniackim uśmieszkiem. Westchnąłem ciężko, już czując na jaki temat mój brat będzie chciał rozmawiać.

- Gdzie ty byłeś całą noc, hmm? - zagadał Sungjin.

- Z Yoongim. Zazdrosny? - zakpiłem.

Mój brat pokiwał głową z uznaniem.

- Doszło do czegoś, czy...

- To chyba nie jest twoja sprawa?

- Niemożliwe! - zawołał Sungjin - Czyżbyś dorósł i zrozumiał, że życie to nie tylko seks?

Przewróciłem oczami.

- Yoongi nie jest łatwy. - burknąłem.

Brat parsknął śmiechem.

- Co ty taki oburzony? Zakochałeś się czy co?

- Och, zamknij się. Idę spać, bo jestem padnięty. - westchnąłem i poszedłem do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. 

            Zastanawiało mnie kogo mógł stracić Yoongi. Wyglądał na naprawdę załamanego. To musiał być ktoś bardzo bliski. Rodzina? Przyjaciel? Nie wiedziałem czyja śmierć mogła sprawić mu taki ból. Musieli być bardzo blisko... Może byli kochankami? Tylko, czy za zwykłym kochankiem można tak płakać? 

              Następnego dnia zostałem zawołany do gabinetu ojca. Nie miałem pojęcia o co mogło mu chodzić, ale sprawa musiała być delikatna, bo zawiadomił tylko mnie i Sungjina. Kiedy dotarłem do pokoju, brat już czekał w środku.

- Proszę, żebyście potraktowali tę sprawę z ostrożnością. - zaczął ojciec - Musimy sprowadzić towar od naszych chemików, których jak wiecie, przenieśliśmy do Los Angeles. Chcę, żeby Jimin zrobił inspekcję. Przydzielę ci ludzi, ale najwyżej dwóch, żeby nie wzbudzać podejrzeń. 

Spojrzałem na niego zaskoczony.

- Dlaczego ja?

- Bo jeden z was musi zostać tutaj. Wiem, że będziesz dyskretny i zrobisz to tak jak należy, Jimin. Mogę na ciebie liczyć? - po tych słowach ojca wiedziałem, że nie mam nic do powiedzenia. Skinąłem jedynie głową i wyszedłem z gabinetu. 

            Wiedząc, że nie będzie mnie przez dłuższy czas, postanowiłem pójść do klubu. Z jakiegoś powodu chciałem zobaczyć Yoongiego przed wyjazdem. Nie wiedziałem co ten chłopak mi robił, ale uzależniłem się od niego dość łatwo. Było to niebezpieczne w moim przypadku. 

           Wszedłem do "The Sense" z nadzieją na znalezienie Mina, ale szybko zauważyłem, że to nie on stoi za barem. Rozpoznawałem tego barmana - miał na imię Martin. Podszedłem do niego i zagadałem:

- Hej, Martin. Dzisiaj ty? 

- Siemka, Jimin. Mój kolega po fachu wziął wolne na ten dzień i musiałem się pojawić. Zawiedziony? - spytał uśmiechnięty.

- Trochę tak, jeśli mam być szczery. Miałem nadzieję go tutaj spotkać.

- Wybacz. Napijesz się czegoś?

- Nie, prowadzę. Cóż, do zobaczenia, Martin... kiedyś. 

Wyszedłem z klubu i od razu wybrałem odpowiedni numer.

- Chłopaki, potrzebuję pomocy. Musicie kogoś dla mnie namierzyć.


Jeszcze jest piątek, więc życzę miłego weekendu! We wtorek wypisują mnie wreszcie ze szpitala, więc będę mieć chwilę wolnego przed studiami. Nawet nie wiecie jak się cieszę z tego powodu.


Avenge MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz