12. Yoongi

300 26 1
                                    

              Nie rozumiałem co się działo wokół mnie. Jimin jakimś cudem dowiedział się gdzie mieszkam. Przyjechał do mnie i... dlaczego mu uległem? Miałem okazję go zabić, zemścić się. Czekałem na ten moment całe dwa lata, a zamiast go wykorzystać, przespałem się z wrogiem. Najgorsze było to, że przy Jiminie czułem się niesamowicie. Cała moja przeszłość znikała za gęstą mgłą, a ja sam chciałem Parka jak najbliżej siebie. Tak blisko, że nasze ciała były jak jedno. To było złe. Nie powinienem był się do niego przywiązywać w żaden możliwy sposób, a robiłem to z taką łatwością, że aż mnie to przerażało. Uświadomiłem sobie, że nie chciałem już zabić Park Jimina.

            Z drugiej strony miałem Jung Hoseoka. Nie mogłem zaprzeczyć - podobał mi się. Zainteresował się sprawą, która dla wielu była stracona. Chciał sprawiedliwości, a to mi imponowało. W dodatku martwił się o mnie. Wiedziałem, że domyślał się, iż wiem więcej niż mówiłem. Na pewno widział Parka pod moim domem, kiedy przyjechał - to było niemożliwe, żeby go nie zauważył. Zwrócił też pewnie uwagę na malinkę, którą miałem na szyi po nocy spędzonej z Jiminem. Byłem świadomy, że będzie chciał mi przeszkodzić, obserwować mnie. Z jakiegoś powodu nie chciałem narażać Parka na problemy, więc kiedy wróci, musiałem wyperswadować mu przychodzenie do mnie. Tylko jak?

              Minęły cztery dni, a ja wciąż myślałem o Jiminie. W mojej głowie zadomowił się chaos, którego nie mogłem opanować w żaden logiczny sposób. Po pewnym czasie uświadomiłem sobie, że to co czuję to tęsknota. Tęskniłem za jego zapachem, dotykiem i spojrzeniem, które dotychczas miałem ciągle przy sobie. Teraz zniknął i nic nie mogłem na to poradzić, a jedynie czekać cierpliwie aż wróci, a nawet wtedy nie miałem pewności co do naszej sytuacji. Najpewniej byłem dla niego tylko fascynacją, która minie.

- Wszystko w porządku, Yoongi? - zagadał do mnie Chris, podchodząc do lady. Uśmiechnąłem się lekko.

- Jasne, Chris. Dzięki za troskę. - odpowiedziałem - Napijesz się?

- Od ciebie zawsze. To co zwykle. - zrobiłem drinka i podałem mu, a on wskazał na moją szyję - Widzę, że Jimin w końcu dostał to co chciał?

Przewróciłem oczami.

- Skąd wiesz, że to Jimin? Może ktoś inny?

- Widziałem jak na siebie patrzycie. Nie jestem ślepy, Yoongi. - Adler posłał mi rozbawiony uśmiech.

- Chris, tak jak cię lubię, to wiedz, że nie będę ci się zwierzał z mojego życia łóżkowego.

Mężczyzna zaśmiał się.

- Spokojnie, nie będę pytał o szczegóły! 

Uśmiechnąłem się do niego. Chris to ktoś kogo naprawdę łatwo było polubić.

               Ja i Jimin to nie był ciekawy temat do rozmów. Przynajmniej moim zdaniem. Nie wiedziałem, dlaczego wzbudziło to takie zainteresowanie ze strony Chrisa. Nie miałem pojęcia co czuł do mnie Park. Miałem wrażenie, że liczył tylko na seks i nic innego, ale nawet to nie sprawiało, że czułem do niego czystą nienawiść. Powodowało to moje dwa wnioski - byłem zdesperowany i bardzo chciałem mieć kogoś blisko albo zakochałem się w Park Jiminie. Szczerze, miałem nadzieję na to pierwsze.

                 Po wyjściu z klubu i drodze do motocykla zauważyłem jedną, niepokojącą rzecz - kilku ubranych na ciemno mężczyzn w okularach przeciwsłonecznych stało po drugiej stronie ulicy i przyglądało mi się. Co w tym dziwnego? Była trzecia w nocy. Kto normalny nosi okulary o tej porze?

             Wsiadłem na motocykl i szybko odjechałem spod klubu. Zdenerwowany zwróciłem uwagę na jadący za mną samochód z przyciemnianymi szybami. Na początku nie chciałem pokazać, że ich zauważyłem. Podjechałem pod swój blok i szybko wszedłem do budynku. Kiedy byłem już w mieszkaniu, zadzwoniłem do Hoseoka, od którego wziąłem numer przy ostatniej wizycie.

- Yoongi? - usłyszałem po drugiej stronie zaspany głos.

- Kazałeś komuś mnie śledzić? - spytałem zirytowany.

- Ktoś cię obserwuje? - Jung najwyraźniej nie wiedział nic, a to wcale nie sprawiło, że poczułem się lepiej.

- Nieważne...

- Yoongi, czy jesteś w niebezpieczeństwie? 

Uśmiechnąłem się pod nosem. Hoseok martwił się o mnie. To było miłe.

- Nie wiem. Pod klubem stało kilku gości w okularach przeciwsłonecznych, a pod mój dom jechał za mną jakiś ciemny samochód. Myślałem, że to ty ich wysłałeś...

- Nie wychodź z mieszkania. Zaraz będę.

Usłyszałem sygnał zakończonego połączenia, więc westchnąłem i opadłem na kanapę. Byłem rozdarty.


W poniedziałek siedzę 10 godzin na uczelni, bo tak sobie ustawiłam genialnie plan przy wyborze grup. Cudownie. No, ale czwartki mam wolne.

Avenge MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz