Siedziałem w domu, nie mogąc dodzwonić się do Jimina. Denerwowałem się, gdyż nie wiedziałem, czy po prostu nie chciał odebrać, czy z jakiegoś powodu nie mógł. Postanowiłem mu powiedzieć, że jestem w ciąży. Jeszcze tego dnia byłem odebrać wyniki badań krwi, które jednoznacznie stwierdziły - piąty tydzień ciąży. Jimin musiał wiedzieć, bo w końcu to było również jego dziecko. Dlatego moja decyzja była taka, a nie inna.
Wreszcie po kilku godzinach, usłyszałem telefon i zobaczyłem numer Parka na wyświetlaczu. Odebrałem zirytowany:
- Powiesz mi, dlaczego nie odbierasz?
- Yoongi? - usłyszałem głos Sungjina. Poczułem ukłucie w miejscu serca. Coś było nie tak.
- Gdzie jest Jimin? - spytałem zestresowany, łapiąc się za brzuch.
- Ranny.
W tym momencie serce mi stanęło.
- Jak to... Sungjin, gdzie jesteście?
- Nasza willa. Przyjedź szybko. - polecił starszy z braci Park, po czym rozłączył się. A ja szybko chwyciłem kluczyki, wsiadłem na motocykl i pojechałem w ich stronę. W dupie miałem teraz fakt, że w moim stanie, taka szybka jazda była nieodpowiednia. Liczył się tylko Jimin.
Dotarłem do willi po dwudziestu minutach. W wejściu przywitał mnie zdenerwowany Chris, który od razu zaprowadził mnie do Sungjina, siedzącego przed zamkniętymi drzwiami.
- Gdzie jest Jimin? - spytałem natychmiast, ignorując spojrzenia innych członków gangu.
- Operowany. - westchnął Park - To moja wina. Powinienem był go powstrzymać...
- Ale co się stało?
- Zrobiliśmy najazd na gang Jonesa. Jimin zamiast się schować, postanowił go zabić jak tylko go zobaczył i oberwał kulkę.
Czułem jak z moich oczu lecą łzy.
- Jones to facet, który mnie porwał. - mruknąłem, a Sungjin położył mi dłoń na ramieniu.
- To nie jest twoja wina, Yoongi. To był plan ojca. Chciał pokazać im, że z nami się nie zaczyna.
- Co z waszym ojcem? - spytałem, a Park spuścił wzrok i zacisnął pięść, więc domyśliłem się odpowiedzi.
- Nie żyje.
Po godzinie czekania przed salą, gdzie był operowany Jimin, wyszedł wreszcie ich lekarz z nietęgą miną.
- Co z nim? - zapytał Sungjin, gdyż ja nie byłem w stanie wykrztusić słowa z nerwów.
- Nie udało mi się zatrzymać krwotoku...
Sungjin uderzył pięścią w ścianę, a ja opadłem na krzesło i zacząłem płakać po raz pierwszy od dawna. Chris położył mi dłoń na ramieniu, ale ja nie byłem w stanie się opanować.
- Yoongi... - zaczął, ale chyba nie wiedział co powiedzieć, bo przerwał. Na korytarzu była tylko nasza trójka, a ja w końcu wykrztusiłem:
- Jestem w ciąży.
Obydwaj mężczyźni spojrzeli na mnie z szeroko otwartymi oczami. Wreszcie podszedł do mnie Sungjin i kucnął, żeby nasze twarze były na tym samym poziomie i objął mnie delikatnie.
- Pomożemy ci Yoongi.
Odsunąłem się od niego.
- Nie martw się o mnie, Sungjin. - wychrypiałem - Dam sobie radę sam.
- Nie, Yoongi. - stwierdził Park - Masz wsparcie naszego gangu, bo będziesz potrzebował każdej pomocy. Nikt nie skrzywdzi ani ciebie, ani mojego bratanka.
Spojrzałem na niego i ponownie zacząłem płakać. Chris i Sungjin siedzieli przy mnie tak długo, aż wreszcie się w miarę uspokoiłem, a następnie odwieźli mnie do domu.
A ja znowu byłem sam.
No, to pierwszy semestr za mną, w poniedziałek zaczyna się drugi, a ja mam jeszcze jeden egzamin do zdania w czwartek i co robię zamiast się uczyć? Otóż, ryczę, że nie zdam. Ja naprawdę muszę wziąć się w garść. XD
CZYTASZ
Avenge Me
FanfictionMin Yoongi na tydzień przed ślubem stracił wszystko - jego narzeczony zostaje zamordowany z zimną krwią. Policja umywa ręce z powodu braku dowodów. Yoongi przysięga poruszyć niebo i ziemię, aby odnaleźć zabójcę oraz przynieść spokój duszy ukochanego...