Epilog

285 20 2
                                    

     Siedzieli za domem, w ogromnym ogrodzie. Jimin i Sungjin rozmawiali przy stole o interesach, podczas gdy Yoongi klęczał na kocu i bawił się z sześcioletnim Hyojongiem. Jimin obserwował męża, wciąż słuchając brata:

- Ogólnie, wszystko poszło po naszej myśli.

- To prawda. - odpowiedział Park, biorąc łyk piwa - Dobrze, że nie robią już problemów.

Wtedy do mężczyzn podbiegł chłopiec z rysunkiem w dłoni.

- Tata! Popatrz!

Jimin wziął synka na kolana i spojrzał na jego pracę.

- Piękne. Tatuś Yoongi ci pomógł?

Hyojong pokiwał głową.

- Rysował, a ja kolorowałem! Też kiedyś będę tak rysował!

- Jesteś bardzo zdolny, Hyo. Może jak dorośniesz, będziesz malarzem?

Yoongi prychnął, podchodząc bliżej nich.

- Kochanie, myślę, że na planowanie dla niego kariery zawodowej jeszcze przyjdzie czas.

Jimin parsknął śmiechem.

- Dobra, poczekam trochę.

Jego mąż nie mógł się powstrzymać i sam się cicho zaśmiał.

- Dziękuję za cierpliwość. - pogłaskał syna po głowie, a ten uciekł z powrotem na koc, aby dalej rysować.

Jimin pociągnął tym razem Yoongiego na swoje kolana i ten usiadł, otaczając go lekko ramionami. Sungjin uśmiechnął się pod nosem.

- Nigdy nie sądziłem, że będę świadkiem tego, jak mój brat dorośnie. - stwierdził, a Jimin zmierzył go wzrokiem.

- Zawsze byłem dojrzały. - prychnął, a Yoongi parsknął śmiechem - Z czego się śmiejesz?

- Jesteś wiecznym chłopcem, Jimin. - oznajmił, a ten uniósł brew.

- Nie powiesz, że ci się to we mnie nie podoba.

Jego mąż pocałował go w policzek.

- Nie. Nie powiem. Ani ja, ani nasze dzieci.

Sungjin spojrzał na nich uważnie.

- Planujecie więcej dzieci? Zaskakujące.

Państwo Park spojrzeli po sobie i Yoongi ponownie się cicho zaśmiał.

- Nic nie planujemy. Po prostu jestem w ciąży.

- No proszę. - Sungjin uśmiechnął się szeroko - Gratulacje! Hyo na pewno się cieszy, że będzie starszym bratem.

- Jest zbyt podekscytowany, jak na moje. - stwierdził Jimin - Młodsze rodzeństwo to nie jest taka prosta sprawa...

- Raczej ja powinienem to powiedzieć. - parsknął Sungjin - Znacie już płeć?

- Dziewczynka. - powiedział Yoongi - Hyo się cieszy z tego, a przynajmniej tak nam mówi.

- Ja też się cieszyłem z młodszego rodzeństwa. - wspomniał starszy brat Jimina - A potem ono urosło do wieku, w którym zaczyna się mówić i zostało takie pyskate na wieki.

- Przestań.

- No co? Nawet jak rozmawialiśmy po koreańsku, nigdy nie nazwałeś mnie "hyung". - powiedział Sungjin z wyrzutem.

- Wybacz, hyung. - rzucił Jimin - Od dzisiaj będę się do ciebie zwracać tylko i wyłącznie w ten sposób.

- Czuję ten sarkazm, Jimin. - prychnął Sungjin - Yoongi, pilnuj swojego męża, bo się zagalopuje.

- Pilnuję cię, Jiminnie. - oznajmił z powagą jego mąż - Nie zagalopuj się, bo cię nie obronię.

Jimin uniósł brew.

- Jakbyś się uparł, to dałbyś radę mnie obronić...

- Co nie znaczy, że bym chciał. - Yoongi uśmiechnął się złośliwie.

- Kochanie, jesteś okropny.

- Wiem i jestem z tego dumny.

Sungjin obserwował ich uważnie, zadowolony z tego, jak potoczyły się sprawy. Park Jimin był zakochany po uszy w Park Yoongim - świat nie mógł bardziej stanąć na głowie. Jego brat miał męża, dziecko, drugie w drodze i stał się dojrzałym mężczyzną.

     Gangiem zdecydowali się przewodzić razem. Nie mieli zamiaru kłócić się o władzę po śmierci ojca, woleli współpracować. Wiedzieli, że ojciec też tego by tego chciał. Wrogowie gangu dalej nie wiedzieli, że Park Jimin wrócił z martwych, więc rodzina Jimina była bezpieczna i nikt nie atakował jego syna lub męża. Młodszy Park działał z ukrycia, a oficjalną głową gangu stał się Sungjin. Wielu członków nawet nie było świadomych, że ma dwóch szefów, gdyż zwyczajnie nie musieli o tym wiedzieć.

Wszystko miało być teraz lepiej i to było dla Yoongiego oraz Jimina najważniejsze. Yoongi wreszcie zyskał rodzinę, o której tak marzył i byli szczęśliwi.

Już zawsze razem.


***

No ten, właśnie się połapałam, że nie wstawiłam epilogu, który napisałam prawie ROK TEMU. Przepraszam, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Jest też słodki i cienki, ale nie mam siły go poprawiać. Dlaczego tak jest pisałam na swoim profilu i nie będę się powtarzać. 

Kocham was miśki. Dziękuję za całe wsparcie, jakiego mi udzielacie i mam nadzieję, że usłyszę coś od was pod tym epilogiem. Jak się czuliście po przeczytaniu całokształtu i tak dalej. Pamiętajcie o tych cholernych maseczkach i myjcie rączki regularnie! Nie zapominajcie, żeby dbać o siebie.

Love yourself guys.

Avenge MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz