Minęły niemal dwa lata. Dwa lata od momentu, w którym straciłem wszystko. Świat w tym czasie wcale nie stał się lepszy. Ludzie dalej mieli innych w dupie, słońce świeciło jak nawiedzone, a rany w moim sercu wciąż się nie zagoiły.
Wstałem z łóżka i spojrzałem na szafkę nocną. Moja broń wciąż na niej leżała - naładowana i gotowa do strzału. Zaraz obok znajdował się mój telefon, który natychmiast chwyciłem, aby sprawdzić, która jest godzina. Westchnąłem ciężko, zauważając, że dobiła dziewiąta rano. Miałem godzinę do wyjścia, więc wstałem z ociąganiem, kładąc stopy na lodowatych panelach. Syknąłem, mając wrażenie, że zamarzam i szybko podszedłem do okna. Śnieg, który dotychczas leżał na ulicach, niemal wszędzie zamienił się w kałuże, co nie było niczym zaskakującym w marcu. Słońce też przedzierało się przez chmury, jakby walcząc z nimi, ale nie miałem zbyt wiele czasu na kontemplację tego widoku, gdyż sześćdziesiąt minut nie trwało wieczność.
Poszedłem do salonu i włączyłem pierwszy lepszy kanał. Z początku nie słuchałem co leciało, ale po zrobieniu sobie porannej kawy, usiadłem na kanapie i zauważyłem jak Prokurator Generalny wypowiada się na temat przestępczości w Stanach Zjednoczonych.
- Przestępczość w ciągu ostatnich pięciu lat zmalała sześciokrotnie, dzięki pracy niezależnych sądów i świetnie wyszkolonej policji. - usłyszałem, a po nich wyłączyłem ten stek bzdur.
- Kretyn. - mruknąłem, dopijając kawę i wstając z kanapy.
Wiedziałem dobrze jak "przestępczość zmalała". Doświadczyłem działań tej "świetnie wyszkolonej policji" na własnej skórze.
***
Wszedłem jak burza na komisariat, nie przejmując się czy kogoś popchnę. Nie obchodziło mnie w tym momencie nic.
- Detektywie Marlow! - zawołałem, widząc oddalającego się, głównego śledczego w sprawie śmierci mojego narzeczonego.
Mężczyzna westchnął ciężko i odwrócił się w moją stronę.
- Pan Min. Czy coś się stało?
- Nic, kompletnie nic. - odpowiedziałem - Czy wy w ogóle cokolwiek robicie w sprawie śmierci Jungkooka, czy po prostu olaliście sprawę?
Detektyw Marlow zaprosił mnie gestem dłoni do swojego gabinetu, gdzie wszedłem, aby usłyszeć najżałośniejsze próby tłumaczenia nieudolności policji:
- Wie pan dobrze, że nie mamy żadnych dowodów ani poszlak...
- Sąsiedzi mówili kogo widzieli przed mieszkaniem. To nie liczy się jako poszlaka?
Mężczyzna przewrócił oczami.
- To naprawdę skomplikowana sytuacja. - stwierdził - Jedyni podejrzani mają na tamten czas alibi, a...
- Jesteście żałośni. - warknąłem - Mam nadzieję, że wy też kiedyś będziecie w takiej sytuacji jak ja. Ciekawe czy wtedy też nie będzie wystarczających dowodów.
Wyszedłem z gabinetu trzaskając drzwiami. Wiedziałem, że z ich strony nie otrzymam żadnej pomocy.
***
Zatrzymałem się motocyklem przed klubem "The Sense". Po zaparkowaniu wszedłem do środka, ignorując zaciekawione spojrzenia osób, które w nim były. Od razu rozpoznałem mężczyznę, z którym miałem rozmawiać i uśmiechnąłem się zalotnie, podchodząc bliżej.
CZYTASZ
Avenge Me
FanfictionMin Yoongi na tydzień przed ślubem stracił wszystko - jego narzeczony zostaje zamordowany z zimną krwią. Policja umywa ręce z powodu braku dowodów. Yoongi przysięga poruszyć niebo i ziemię, aby odnaleźć zabójcę oraz przynieść spokój duszy ukochanego...