Po sześciu miesiącach postanowiłem ruszyć do przodu. Hoseok, jak tylko dowiedział się o wszystkim, postanowił się ze mną spotkać. Ja tymczasem, zacząłem jeździć samochodem, gdyż dziecko było ostatnią bliską mi osobą, a nie chciałem jego również stracić i to z własnej głupoty. Ścigacza jednak, nie sprzedałem. Miałem z nim zbyt wiele wspomnień.
W ten sposób wylądowałem w niewielkiej kawiarence, przy stoliku, na przeciwko Hoseoka, który patrzył na mnie zmartwiony.
- Jak się czujesz? - spytał. Mój brzuch było już zdecydowanie widać.
- Do dupy. - stwierdziłem - Mdłości przeszły, ale mam okropne skurcze.
Pokiwał głową. Kelnerka podała mi herbatę, a jemu kawę i dopiero kiedy odeszła zapytał:
- A jak się czujesz psychicznie? Wiem, że Jimin...
- Nie żyje. - te słowa wciąż nie chciały poprawnie przechodzić przez moje gardło.
- Przykro mi, Yoongi.
Z moich oczu wyleciało kilka pojedynczych łez.
- Wciąż ciężko mi w to uwierzyć. To już drugi raz, Hoseok. Najpierw Jungkook, teraz Jimin... - głos mi się załamał, więc musiałem przerwać, bo inaczej znów bym się rozpłakał.
Jung złapał moją dłoń i ścisnął ją mocno.
- Spokojnie, Yoongi. Pomyśl o dziecku, nie denerwuj się.
Spojrzałem Hoseokowi prosto w oczy.
- Zastanawiałem się, czy to czasem nie jest moja wina. Możliwe, że każdy kto się ze mną zadaje umiera przeze mnie. To nie może być przypadek.
- Nie myśl tak, Yoongi. Przecież znamy się tyle czasu i ja wciąż żyję. - zauważył przytomnie Jung, a ja spuściłem wzrok.
- Dziękuję, Hoseok.
- Masz już zdjęcia z USG? - Jung postanowił zmienić temat, przez co byłem mu wdzięczny. Wyciągnąłem z kieszeni kurtki kopertę i podałem mu. Obserwowałem jak wyciągał zdjęcia i oglądał je dokładnie z lekkim uśmiechem na twarzy - Znasz płeć?
- Chłopiec. - odpowiedziałem z lekkim zakłopotaniem.
- Przeuroczy. Kto wie, może będzie podobny do ciebie?
- Kto wie...
Jung ponownie złapał moją dłoń.
- Jesteś naprawdę cudowną osobą, Yoongi. - oznajmił - Na pewno dasz radę i wychowasz go na dobrego człowieka.
- Dziękuję ci. Żałuję tylko, że mały wychowa się w niekompletnej rodzinie.
- Zawsze masz moje wsparcie. - obiecał Hoseok.
- Dziękuję ci, Hoseok. Jesteś naprawdę niesamowity. - odparłem. Zauważyłem jak Jung się uśmiechnął i odwzajemniłem to.
- Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebował pomocy, po prostu powiedz.
Odsunąłem się lekko i wziąłem łyk herbaty. Hoseok był naprawdę troskliwy i wiedziałem, że jeśli uda mi się pozbierać po utracie Jimina, mógłbym stworzyć z nim szczęśliwy związek. Mieć kompletną rodzinę.
Dwa lata później, siedziałem w pokoju Hyojonga, próbując położyć go spać. Dwuletni syn był ostatnim szczęściem jakie mi zostało. Zaczynał przypominać mi Jimina. Miał podobne oczy, które znikały pod wpływem uśmiechu, a ten miał niezwykle podobny do swojego ojca. Starałem się jednak nie widzieć w nim Parka. Wiedziałem, że ostatnia rzecz jaką powinienem zrobić to porównywanie go do jego zmarłego ojca.
Hyojong już przysypiał, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie miałem pojęcia kto mógł przyjść o tej porze. Z Hoseokiem rozmawiałem ostatnio i mówił, że ma dużo pracy, a Sungjin też nie zapowiadał, iż przyjedzie.
Niepewnie podszedłem do drzwi i spojrzałem przez wizjer. Postać po drugiej stronie miała kaptur, rzucający cień na twarz, przez co nie mogłem dojrzeć kim jest gość. Nauczony przez doświadczenie, chwyciłem nóż i dopiero wtedy wróciłem przed drzwi. Otworzyłem je niepewnie z nożem za plecami. Postać po drugiej stronie wepchnęła mnie do środka i zamknęła za nami drzwi. Jedyne o czym w tej chwili myślałem to bezpieczeństwo Hyojonga, dlatego poczułem jak moje serce zaczyna szybciej bić. Modliłem się, żeby włamywacz nie próbował nawet dostać się do mojego syna.
CZYTASZ
Avenge Me
FanfictionMin Yoongi na tydzień przed ślubem stracił wszystko - jego narzeczony zostaje zamordowany z zimną krwią. Policja umywa ręce z powodu braku dowodów. Yoongi przysięga poruszyć niebo i ziemię, aby odnaleźć zabójcę oraz przynieść spokój duszy ukochanego...