8. Yoongi

330 33 4
                                    

                      Po najdziwniejszej w moim życiu rozmowie z policją, poszedłem do pracy. Nie powiedziałem detektywowi Jung całej prawdy, bo zepsułby cały plan. Właściwie to wydawał się wyjątkowo godny zaufania, ale również wiedziałem, że próbowałby odsunąć mnie od sprawy. W pewien dziwny sposób czułem się z nim jak dawniej z Jungkookiem. Sposób w jaki mnie objął był naprawdę charakterystyczny. Przez chwilę wręcz zapomniałem kim on jest, co było niebezpieczne. Tym bardziej w mojej obecnej sytuacji.

                     Stanąłem za barem i przykleiłem na twarz swój firmowy uśmiech, podając klientom napoje. Akurat mieszałem drinka dla jednego z mężczyzn siedzących przy barze, kiedy usłyszałem głos Adlera:

- Hej, ślicznotko.

Przewróciłem oczami, lekko się uśmiechając. Nawet jeśli Chris mi się podobał, musiałem pamiętać o swojej misji. 

- Ciebie też dobrze widzieć, Chris.

- Pięknie dzisiaj wyglądasz.

Parsknąłem śmiechem.

- Dzięki. Podać ci coś, czy...

Wtedy wtrącił się wyczekiwany przeze mnie głos:

- Chris, Sungjin cię wołał. - odparł Park, na co Adler westchnął.

- Tak jest! - zasalutował niedbale i odszedł.

Dopiero, kiedy się oddalił, Jimin zagadał:

- Robisz coś dzisiaj po pracy, kicia?

Uśmiechnąłem się pod nosem.

- Musisz to wiedzieć z jakiegoś konkretnego powodu?

- Chciałem cię zabrać na spacer.

Zaskoczył mnie tym.

- Cóż, nie robię nic konkretnego...

- Widzimy się zatem przed klubem o trzeciej?

Zagryzłem wargę. Plan okazał się łatwiejszy do zrealizowania niż myślałem.

- Do zobaczenia, Jimin.

Mężczyzna puścił mi oczko i odszedł zadowolony z siebie.

                    Pięć po trzeciej wyszedłem przed "The Sense" i od razu zauważyłem czekającego tam Jimina. Kiedy zobaczył mnie, uśmiechnął się i podszedł.

- Wreszcie jesteś.

Odwzajemniłem uśmiech.

- Musiałem się zastanowić, czy naprawdę chcę łazić z tobą po mieście o trzeciej nad ranem. - zakpiłem, a Park zaśmiał się.

- Cieszę się, że jednak się zdecydowałeś.

- Chodźmy, bo zaraz zacznę żałować. - westchnąłem, gdyż zaczynało mi być zimno.

Jimin to zauważył i narzucił mi na ramiona swoją skórzaną kurtkę, zaskakując mnie coraz bardziej.

- Chodź. - rzucił, łapiąc mnie za rękę. 

Poczułem się dziwnie. Spojrzałem na nasze złączone dłonie i  ścisnęło mnie w sercu. Mimo to, szedłem razem z Jiminem ulicą oświetloną przez neony i latarnie. 

                     Po kilku minutach spaceru w milczeniu, Park postanowił je przerwać w brutalny sposób:

- Powiesz mi dlaczego jesteś ostatnio nieco nerwowy?

Westchnąłem ciężko.

- Nic mi nie jest Jimin...

- Nie kłam. - Park zatrzymał się ze mną na środku chodnika. Odwrócił się w moją stronę i złapał również drugą z moich dłoni, gładząc je przy okazji kciukami - Jak się wygadasz, będzie ci lżej.

Spuściłem wzrok i po chwili nieznośnego milczenia odpowiedziałem:

- Niedługo jest rocznica śmierci... bliskiej mi osoby.

Jimin zamarł na chwilę, ale szybko wrócił do formy, widząc, że po moim policzku spływa łza. Zbliżył się do mnie i przytulił.

- Nie wiem kim była ta osoba, ale na pewno nie chciałaby, żebyś płakał, Yoongi.

Zaskoczony delikatnością z jaką traktował mnie Park, odwzajemniłem uścisk. Nie trwał on długo, bo Jimin, chwilę później odsunął się nieco i spojrzał mi prosto w oczy. Postanowiłem zrobić najodpowiedniejszą rzecz na jaką wpadłem w tamtym momencie:

- Dziękuję, Jimin...

Ledwo zdążyłem to powiedzieć, Park zbliżył się jeszcze bardziej i złączył nasze usta.

                   Stałem osłupiały, starając się zrozumieć sytuację. Nie całowałem się z nikim od śmierci mojego narzeczonego, więc byłem zagubiony. Po chwili jednak odwzajemniłem pocałunek, na co Jimin natychmiast pogłębił go. Staliśmy tak na środku chodnika, obściskując się jak para nastolatków, dopóki nie odebrało nam tchu. Spojrzałem na twarz Parka, który wyglądał na wyjątkowo zadowolonego z przebiegu sytuacji.

- Nie dziękuj, kicia. To czysta przyjemność.

                   Wróciłem do domu zmęczony psychicznie. Czułem się jak zdrajca, ale wiedziałem, że w ten sposób zemsta była najbardziej prawdopodobna. Przecież właśnie o to mi chodziło, prawda? Uwieść i zniszczyć syna Park Junhwana, a następnie go zabić, żeby cierpiał tak jak ja dwa lata temu. To był mój jedyny cel... prawda?


Wracam po krótkiej przerwie. Jutro chciałam wstawić "Whalesong", ale jadę z rana do Gdyni, więc zobaczę jak mi się uda. W niedzielę będzie "lost in dreams"!  Powodzenia dla wszystkich, którzy wracają do szkoły w poniedziałek! Wytrwajcie jakoś. <3

Avenge MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz