3. Za jakie grzechy?

3.9K 286 325
                                        

Chłopak mojej siostry poprosił mnie, żebym pomógł mu wybrać prezent dla Jihyo. Niezbyt spodobał mi się pomysł spędzenia z nim prawie całego dnia w galerii, jednak postanowiłem się zgodzić. Zawsze przecież mogę zostawić go w pierwszym lepszym sklepie i niepostrzeżenie wrócić do domu.

Na jego szczęście był na miejscu o umówionej godzinie. Cieszyło mnie to. Na początek odwiedziliśmy sklepy z ciuchami, następnie z biżuterią, ale nie znaleźliśmy nic wartego uwagi. O dziwo chłopak, oprócz głupich żartów, nie irytował mnie jakoś bardzo.

Mimo usilnych prób nie znaleźliśmy, żadnego prezentu dla mojej siostry. Poddałem się i popatrzyłem w stronę Minho przetrzepującego sklepowe półki

- Chodźmy na lody. I tak nic tu nie znajdziemy. Po prostu zapytaj Jihyo, co chciałaby na urodziny i tyle - uśmiechnął się szeroko, co nie zwiastowało nic dobrego

- Zależy jakie lody proponujesz - powiedział puszczając mi oczko. Pokręciłem głową z politowaniem

- Jesteś ohydny, wiesz o tym? Zmieniłem zdanie. Nigdzie z tobą nie idę. Wracam do domu - ten palant złapał mnie za rękę i nie pozwolił mi odejść.

- Puszczaj, bo zadzwonię po Jihyo.

- Przepraszam - powiedział z lekkim uśmiechem. Cała ta sytuacja go bawiła, a ja nie miałem zamiaru spędzić z nim ani chwili dłużej. Nawet propozycja zapłacenia za mnie nie poprawiła mi humoru. Idiota

🌻🌻🌻

Przez kolejne dni nie odzywałem się do Minho. Oczywiście, że mu tak po prostu nie odpuszczę. Nie rozumiem co moja siostra w nim widzi.

Moja siostra gdzieś wyszła, rodzice byli w pracy. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie byłem zadowolony widząc uśmiechniętą mordkę Lee po otworzeniu drzwi.

- Jihyo nie ma - powiedziałem oschle.  Nie dawał za wygraną. Przytrzymał nogą drzwi zanim zdołałem je zamknąć.

- Chodźmy na lody - popatrzyłem na niego jak na skończonego idiotę
- Teraz już tak na serio. Ja płacę - westchnąłem ciężko.

- Daj mi się przebrać. Poczekaj pod domem - zostałem siłą wyciągnięty z domu. W dresie oraz z roztrzepanymi włosami. Oby nie zobaczył mnie nikt z mojej szkoły. Popatrzyłem na nasze dłonie, które jakimś cudem nadal były złączone. Szybko wyszarpałem rękę z jego uścisku i schowałem ją do kieszeni.

- Nie dotykaj mnie. Od tego masz Jihyo - usłyszałem jego melodyjny śmiech. Może jest w nim coś uroczego. Z ogromnym naciskiem na ,,może".

Po jakimś czasie dotarliśmy pod lodziarnię. Pracowała w niej sympatyczna starsza pani. Lubiłem takie miejsca. Przypominały mi czasy kiedy siostra zabierała mnie na lody po szkole. Czemu zamiast niej musi być Minho?

Udaliśmy się do parku, żeby usiąść w cieniu. Póki nie rozmawialiśmy zbyt dużo było całkiem miło. Każdy z nas był zajęty swoją porcją lodów, co biorąc pod uwagę nasze nienajlepsze relacje, było dla nas korzystne.

- Jesteś całkiem znośny - przyznałem z lekkim uśmiechem.

- Mam to uznać za komplement? - zaśmiał się. Śmiech to chyba jedyna jego zaleta - Ubrudziłeś się, dzieciaku - zanim zrozumiałem te słowa, jego ręka już znajdowała się na moim policzku, ścierając z niego lody.

- Nie pozwoliłem ci na to. Nie rób tak więcej - ewidentnie lubił mnie irytować, bo nie zabrał dłoni, dopóki sam jej nie zabrałem. Reszta spotkania przebiegła raczej bez większych problemów. Dzięki Bogu, bo nie byłem pewny ile jestem w stanie wytrzymać.

||MinSung||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz