I

1.3K 161 49
                                    

   Dzwoneczek wiszący nad drzwiami wejściowymi rozbrzmiał radośnie, zwiastując przybycie nowego klienta. Czerwonowłosy chłopak z masą kolczyków w uszach odwrócił głowę w stronę dźwięku z przyklejonym do ust firmowym uśmiechem. Położył trzymaną w dłoniach książkę w miejscu, gdzie później będzie mógł spokojnie ją znaleźć i znów wrócić do przerwanego zajęcia i czym prędzej podszedł do lady.

   — Dzień dobry, w czym mogę służyć? — zapytał Yuta głosem pełnym ciepła, przyglądając się zamyślonej twarzy nowo przybyłego, który wodził wzrokiem po całej księgarni.

   — Dziękuję, nie trzeba — odparł klient, odchodząc bez dalszych słów w stronę półek. Yuta nie komentował, tylko pokiwał delikatnie głową, dając mu trochę prywatności; w pewnym momencie będzie chciał pomocy albo przyjdzie już ze zdobyczami, więc lepiej poczekać tu i obserwować.

   Usiadł na stojącym nieopodal krześle z cichym westchnieniem i raz po raz zerkał w stronę działu z książkami kucharskimi, gdzie zawędrował jego gość. Bardzo spokojnie dzisiaj, pomyślał, krzyżując ręce na klatce piersiowej, to się często nie zdarza, zwłaszcza w środku tygodnia.

   Yuta pracował w księgarni już prawie rok, zachowując swoje zainteresowania oraz pasje pogłębiane za czasów skończonego dobrych kilka lat temu liceum. Po drodze próbował zaczynać różne studia, jednak na żadnych długo nie zagrzał miejsca, twierdząc, iż nudzi go chodzenie na nudne wykłady, robienie notatek i pisanie trudnych kolokwiów. Jednak, mimo stałości w wewnątrz, zewnętrznie już nie przypominał siebie z kiedyś — zapuścił bardziej włosy, by móc je związywać w uroczą kitkę i przefarbował je na ognisty czerwony, zaczął przyozdabiać swoje uszy przeróżnymi kolczykami, zaś na wewnętrznej stronie prawego przedramienia widniał kolorowy tatuaż, przedstawiający stos książek z kwiatowymi akcentami. Nie mógł obiecać, iż tylko to malowidło będzie zdobić jego ciało. Dzięki pracy stał się również bardziej otwarty na innych ludzi, starał z nimi często rozmawiać i poznawać chociaż w małym stopniu. Jedyne co raczej się nie zmieniło to znajomość z Taeilem, czego dowodem jest ich wspólne dzielenie mieszkaniowych przygód i wykłócanie się o kolejkę do sprzątania. Norma.

   Jednak czegoś zapewne wam zabrakło. Pytacie siebie w myślach gdzie w tym wyglądającym na w pełni ułożone, spokojne i szczęśliwe życie ma miejsce pewna osoba, która jeszcze kiedyś obecna była praktycznie zawsze. Wzmianka o niej powinna być zamieszczona już na samym początku, obowiązkowo przypominając te szalone licealne lata teraz zwieńczone nadal trwającym związkiem. Może jakieś zaręczyny, może już małżeństwo z ów groźnym chłopakiem o włosach blond, wyglądającym naprawdę dobrze w czarnym mundurze.

   Otóż Sichenga nie ma. Ale nie, że w ogóle nie istniał, a cała jego osoba była tylko i wyłącznie jedną wielką fantazją Japończyka, przez którą jedyne, co można robić, to maltretować pościel w nocy. Nienawiść przeobrażająca się w miłość, wielka czwórka, czas spędzany w bibliotece, pomysł zamiany w dziewczynę na jedną imprezową noc i pobudka w jednym łóżku — to wszystko naprawdę się wydarzyło, jednak upływ czasu i całkowite wkroczenie w dorosłe życie pozwoliło o tym zapomnieć, robiąc miejsce na nowe wspomnienia.

   Po wspomnianej wcześniej imprezie szkoła wrzała od plotek. Yuta miał wtedy ciężko, gdyż jego nietypowe hobby zostało brutalnie ujawnione, lecz przez wpływy Sichenga nie trwało to długo. Dodatkowo wreszcie po tak długiej walce i uciekaniu zostali parą. Słyszeli życzenia szczęścia w związku, każdy ich akceptował, nie próbując nawet zaczynać uprzykrzać im życia brzydkimi komentarzami. W tej miłej atmosferze dotarli do końca liceum. Wielka czwórka już dawno się rozpadła, a raczej Sicheng ją rozwiązał, gdyż nie widział potrzeby dalszego kontynuowania tej szopki, zwłaszcza, że pozostał już tylko on i Jaehyun. Wielkie plany mieli — skończenie szkoły, pójście na studia, zamieszkanie razem, by być nierozłącznymi aż do końca. Niestety tylko na takich planach się skończyło. Chińczyk kilka dni po otrzymaniu świadectwa musiał wyjechać do rodziny, co Yuta boleśnie przyjął, bo za bardzo zdążył się doń przywiązać. Oczywiście Sicheng obiecał pisywać oraz dzwonić codziennie, potem kontakt począł stopniowo znikać, aż w końcu oboje zapomnieli o sobie.

   Podobno niemożliwym jest całkowicie zapomnieć o miłości swojego życia, zwłaszcza po przeżyciu tylu wspólnych chwil czy wyznawaniu najszczerszych uczuć. Mimo to macie przed sobą taki przypadek, który obył się bez wylewania gorzkich łez w poduszkę czy wszechogarniającej tęsknoty za ciepłem osoby ukochanej.

   Yuta, od obdarzenia Sichenga ostatnim spojrzeniem na zakończeniu roku, nie zobaczył go do tej pory. Mimo to żył i funkcjonował na świecie zupełnie, jakby w ogóle nie brał udziału w chwilowym piekle. Dodatkowo, oprócz Taeila, który też zdawał się wyprzeć niektóre wspomnienia, nie miał kontaktu z nikim, co tylko sprzyjało błogiej niepamięci.

   Japończyk nadal wodził wzrokiem za klientem od dobrych kilku minut. Krążył on od jednego działu do drugiego, wyraźnie nie mogąc się zdecydować na tę jedną idealną książkę. Wyglądał na wręcz łaknącego pomocy od eksperta, więc Yuta nie miał wyboru i podszedł doń z założonymi do tyłu rękami i łobuzerskim uśmiechem.

   — Może jednak pomogę? — zapytał, nachylając się, by spojrzeć na twarz zdezorientowanego chłopaka.

   — No dobrze — odparł tamten, nieco zrezygnowany i trochę zmęczony. — Całkowicie nie mam pojęcia którą wybrać.

   Klient wyciągnął przed siebie cztery książki, każda z innej parafii — jedna do gotowania, jakaś mroczna oparta na faktach, inną był kryminał, a ostatnią ckliwe romansidło. Japończyk popatrzył na zbiór okiem iście eksperckim, próbując wywnioskować dla kogo gość tak się stara.

   — Dziewczyna ma urodziny? Zawsze może pan kupić dwie, z tego co widzę to nie są drogie. Na dźwięk pierwszych słów, chłopak zaczerwienił się niespodziewanie, co nie umknęło uwadze Yuty. Czyżby trafił w sedno?

   — Chcę zrobić niespodziankę mojemu chłopakowi. Wprowadza się do mnie niedługo i pomyślałem, że umilę mu nieco czas. Problem w tym, że nigdy nie wiem co lubi czytać.

   — Och — wyrwało się przypadkiem Japończykowi, lecz po krótkiej chwili zreflektował się, mając już szeroki uśmiech na ustach. — Życzę wam powodzenia w takim razie. A co do książek, to polecałbym na faktach i kryminał, ostatnio jest na nie największy boom. Dodatkowo dokonał pan dobrego wyboru i myślę, że ukochanemu się spodobają.

   Wyczerpanie i rezygnacja momentalnie zniknęły z twarzy klienta. Pokiwał ochoczo głową, po czym obaj podeszli do lady, by Yuta mógł skasować zakupy i przyjąć zapłatę. Po transakcji chłopak wyszedł z księgarni, ogromnie zadowolony, natomiast sprzedawca, znów pozostając w pogrążonym ciszą pomieszczeniu, powrócił do wcześniej wykonywanego zadania, nie mając bowiem świadomości, iż to spotkanie niedługo wiele w jego życiu zmieni.

nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam kolejną część cyrku, witajcie

❝bookseller❞ [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz