Nie pamiętam, kiedy ostatnio na dworze było słonecznie. Od kilku dni bez przerwy pada, a ja nie mam pojęcia, co ze sobą zrobić. Szkoła zaczęła się dwa tygodnie temu, więc zdążyłam już przywyknąć, mimo że wciąż tęsknię za wakacjami.
Czas znaleźć sobie jakieś twórcze zajęcie, chociaż nie jest to łatwe, kiedy siedzisz sama w domu, a twoimi jedynymi towarzyszami są zwierzęta. Zresztą, co ja wygaduję?! To są moi najlepsi przyjaciele, ale muszę przyznać, że postać ludzka akurat dzisiaj by mi się przydała. W takie dni jak dziś czuję się najgorzej na świecie, a wszystkie moje problemy rosną w gigantycznej skali.
Od rana wszyscy są w pracy, mimo soboty, podczas której czuję się bardziej samotna niż zwykle. Myślę, że nawet nie lubię tego dnia, chociaż nie chcę przy tym stwierdzeniu wpadać w różne nieporozumienia z większością uczniów, która z pewnością uważa inaczej.
Wstaję w końcu z łóżka i wyciągam zeszyt i długopis. Nic nie jest w stanie pomóc mi bardziej niż stworzenie kolejnego wiersza przepełnionego melancholią mojej nieciekawej egzystencji. Zwykle moja wena nadchodzi, kiedy siedzę na oknie z trzema przecudownymi kotami i wyglądam do ogrodu, ale dzisiaj nie udaje mi się tego zrealizować. Przede wszystkim Pysia nie ma ochoty usiedzieć w jednym miejscu ze swoją mamą i bratem, a ja mam już dość oglądania zalanych grządek na zewnątrz, dlatego odkładam mój zamierzony plan na co najmniej trochę później. Nie mam pojęcia, co bym napisała. Dzisiaj chyba nawet koty i tak by mi nie pomogły.
Upycham zapełniony zapiskami gruby kajet najgłębiej jak się da i postanawiam coś zjeść. Najważniejsza zasada: nigdy nie zostawiaj zeszytu z wierszami na wierzchu, aby przypadkiem któryś z braci nie ośmielił się do niego zajrzeć, bo inaczej nie miałabyś już w tym domu życia. Ostatnio jednak Adrian z Krystianem rzadko zaglądają do mojego pokoju. Trochę tęsknię za ich dawnymi wygłupami i żartami ze mnie, ale są już dużo dojrzalsi niż kiedyś. Odkąd trzy lata temu zaczęli pracę, coraz rzadziej zaglądają do domu w ciągu dnia, ponieważ mają dużo własnych obowiązków.
Mimo że są bliźniakami od zawsze byli zupełnie inni. Adrian kochał piękno i dbał o estetykę, podczas gdy Krystian wiecznie chodził umorusany i poobdzierany, gdyż odkąd pamiętam majsterkował w garażu z większymi lub mniejszymi sukcesami... W ten właśnie sposób narodzili się w naszej rodzinie fryzjer i mechanik samochodowy.
Tata zawsze dbał o to, aby każdy z nas mógł robić to, co kocha. On sam pracował w firmie mleczarskiej i chociaż nigdy nie narzekał, to każdy doskonale wiedział, że nie spełnił swoich prawdziwych marzeń. W przeszłości interesował się szybkim postępem technologicznym i chciał kontynuować swoją edukację w tym kierunku, aby później móc pracować w jakiejś dobrej firmie zajmującej się produkcją maszyn nowej technologii, lecz jego życie nieco się pokomplikowało i ostatecznie skończył tam, gdzie pracuje do tej pory.
Kocham mojego tatę za wszystko, co dla nas zrobił. Poświęcił nam całe swoje życie , a dla samotnego ojca z trójką dzieci każdy dzień to nowe wyzwanie. Nigdy nie usłyszałam od niego słów, że ma już dość, dłużej nie wytrzyma czy że zaraz wszystko rzuci w diabły i potrzebuje świętego spokoju. Nie raz rozmawiałam z nim, kiedy już byłam starsza, że mógłby znaleźć sobie drugą połowę. Ja bardzo pragnęłam mieć matkę, której miłości nigdy nie doświadczyłam... Często spotykałam się ze stwierdzeniem, że cudem jest to, że w ogóle żyję. Mamusia nie miała tyle szczęścia... Zmarła przy porodzie na skutek komplikacji (poród przede wszystkim rozpoczął się zbyt wcześnie), osieracając w ten sposób trzyletnich synków i nowo narodzoną córeczkę. Była to niesamowita tragedia dla całej rodziny. Tata podobno przeżywał najbardziej, ale podjął się trudnego wyzwania wychowania dzieci samotnie. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek napomknął chociaż o kobiecie, która byłaby w stanie pełnić rolę naszej matki. Dlaczego? Tego nigdy nie mogę się dowiedzieć.
Moja rodzina jest jednak wyjątkowa. Zawsze chciałam mieć mamę jak inne dzieci i nie rozumiałam, dlaczego u nas jest inaczej. Mimo tego nie mogę powiedzieć, że mi jej brakuje, ponieważ nie znam innego życia. Będąc jedyną kobietą w domu nie miewam łatwo, ale przyzwyczaiłam się. Obiady na szybko, niewyprasowane ciuchy czy brak lalek wśród moich zabawek to zawsze było całkowicie normalne.
Wchodzę do kuchni i robię sobie kanapkę z dżemem i kakao. Najlepsze rozwiązanie na moje smutki i jednocześnie świetne drugie śniadanie. Biorę pierwszą leżącą z brzegu gazetę i przeglądam ją. Na każdej stronie figurują gwiazdy, modelki i piosenkarki. Nigdy nie czytam artykułów, lubię po prostu popatrzeć na zdjęcia sławnych osób, marząc jednocześnie o znalezieniu się w przyszłości na ich miejscu. Niestety prawdopodobieństwo takiego obrotu spraw jest niewielkie. Nie będę miała na to nigdy czasu...
Kończąc jedzenie, słyszę telefon. Domyślam się, kto dzwoni. To z pewnością Victoria, która obiecała, że dzisiaj się do mnie odezwie. Na niej zawsze mogę polegać, bo w końcu znamy się od podstawówki. Urodziła się na Ukrainie, ale już jako dwulatka mieszkała w Polsce, skąd pochodzi jej tata.
-Cześć Aniołku!- słyszę w słuchawce, kocham kiedy tak do mnie mówi.
-Hej kochana, jak się masz?
-Tak się składa, że mam się dobrze. Wszystko jednak psuje jeden fakt...
-Co jest?- pytam, choć domyślam się, dlaczego zadzwoniła tak wcześnie.
-Niestety nie mogę cię dziś odwiedzić. Przepraszam, ale mama wręcz wyciągnęła mnie siłą na imieniny do babci, twierdzi, że nie może się nie pojawić jej jedyna wnuczka- przerywa na chwilę, aby się zastanowić -Ale co powiesz na to, aby wyjść może w poniedziałek po szkole?
-Spokojnie, dam sobie radę, nie musisz być przecież na każde moje zawołanie- śmieję się, jest mi trochę głupio, że Vici tak bardzo stara się mnie uszczęśliwić, a ja często nie mogę dać mojej przyjaciółce tego, czego tak naprawdę oczekuje, chociaż nigdy mi tego nie powiedziała.
-Czyli rozumiem, że się zgadzasz? Nie słyszę żadnych sprzeciwów. W poniedziałek po lekcjach idziemy na miasto, a później pizza i pogaduchy.
-Ale Vici...
-Upss... Chyba coś przerywa. Muszę kończyć. Trzymaj się! Pa...- udaje, że traci sygnał i się rozłącza. To jej stara sztuczka na rozbawienie mnie, ale dzisiaj nie działa aż tak dobrze jak zwykle.
Uśmiecham się do siebie i odkładam telefon. Po chwili dostaję wiadomość:
"Pamiętaj w poniedziałek! Mam czas do wieczora, więc się nie wykręcaj, ale w razie jakichkolwiek zmian proszę o wcześniejszą informację (;"
To właśnie cała moja Ukrainka, jak to ją żartobliwie nazywam. Prosta i szczera dziewczyna, zawsze radosna i pomocna. Czasem myślę, że chciałabym być taka jak ona, ale niestety od pewnego czasu ulatuje ze mnie cały zapas optymizmu, a ja nie potrafię się podnieść i wyjść do ludzi tak, jak oni bez przerwy wychodzą do mnie.
***
Dziękuję wszystkim, którzy są ze mną od początku. Mam nadzieję, że zachęcę Was do kontynuacji lektury mojej opowieści. Dopiero zaczynam swoją przygodę z pisaniem na Wattpadzie, więc liczę na Wasze wsparcie oraz na to, że wybaczycie mi drobne błędy.
CZYTASZ
Kiedyś mnie znajdziesz
Teen FictionDwójka młodych ludzi, którzy są zupełnie różni, lecz coś ich łączy. Potrzeba jednak tragicznych sytuacji życiowych, aby w tym zwariowanym świecie odnaleźli siebie. To opowieść o miłości i przyjaźni dla osób,które oczekują wielu wzruszeń i poszukują...