5 lat wcześniej...
-To gdzie jedziemy?- Adrian wychodzi z garażu i wyprowadza mój rower.
-Bo ja wiem- zastanawiam się -Zróbmy sobie jakieś kółeczko najlepiej. Może na obrzeża i przez las? Obok domu ciotki Wiesi. To będzie jakieś 15 kilometrów.
-Spoko. Niezły pomysł- zgadza się mój brat bez problemu, a ja wsiadam na rower -Zaczekaj- zatrzymuje mnie - Muszę napompować opony- po czym wraca się po pompkę.
-Nie zapomnijcie o mnie!- krzyczy z oddali Krystian, właśnie wychodzący z domu.
-Pośpiesz się, ślamazaro- docina mu bliźniak.
-Nie bądź taki hej do przodu, łamago. Uważaj, bo zaraz upuścisz tę pompkę.
-Lepiej trzymaj się z daleka, bo zaraz nią oberwiesz- śmieje się i udaje, że mu grozi. To są jednak kochający się bracia!
W końcu jednak udaje nam się wyruszyć w trasę. Mamy piękne sobotnie popołudnie, słońce grzeje, ale nie na tyle mocno, aby nas zatrzymać w domu. Decydujemy się w końcu na rowery, żeby się trochę rozerwać. Kocham wakacje! To najpiękniejszy okres w roku. Piękna pogoda i przede wszystkim wolność!
Ja jadę z przodu, a chłopaki narzekają, że się wlokę, lecz kiedy nieco przyspieszę, krzyczą do mnie, abym zwolniła. No i weź jedź na przejażdżkę z takimi marudami... Wiem, że po prostu chcą mi zrobić na złość, więc obracam wszystko w żart i rekompensuję się tym samym, co chwilę zwalniając i przyspieszając. Mamy niezły ubaw. Mknę do przodu, rozkoszując się tą chwilą i chłonąc świeże powietrze. Czuję wiatr we włosach i słyszę śliczny świergot ptaków, gdy już mijamy ostatnie zabudowania i wjeżdżamy do lasu.
Nie wiadomo skąd nagle wyskakuje przed nami sarenka. Oczywiście szybko przebiega na drugą stronę, ale chłopacy chcą ją gonić.
-Dajcie spokój!- krzyczę do nich, a oni w końcu ustępują.
-Kurczę, a już bym ją miał- mówi Krystian, głośno dysząc.
-Śliczna była- dodaje Adrian -A tak na marginesie, to ja bym był pierwszy.
-Akurat- kręci głową drugi brat -Z w-fu byłeś najsłabszy w klasie.
-Nie pamiętasz już, kto wygrał turniej w tenisa?
-Stołowego...
-A co to ma do rzeczy? Sport to sport- Adrian dumnie unosi głowę.
-No ale chyba i tak nie macie wątpliwości, kto z naszej trójki jest z w-fu najlepszy?- odzywam się z ironią w głosie.
-Popatrz, małolata się odezwała- kręci głową Krystian.
-Ale chyba ma rację- udaje powagę drugi z braci i wszyscy wybuchamy śmiechem.
Trasa jest cudowna, a całokształt przejażdżki mimo wszystko uznaję za udany. Zjeżdżamy z górki, aby następnie pod nią podjechać. Prędkość jest często oszałamiająca. Chociaż te drogi nie są zbyt ruchliwe, to od czasu do czasu mijają nas pojedyncze samochody.
Jednak podczas jednego ze zjazdów w dół, dostrzegam, że coś jest nie tak. Bracia zostali w tyle, a ja pędzę jak opętana do przodu, nie wiedzieć czemu, bez możliwości zahamowania. Naciskam hamulec i nic. Boże, chyba coś się stało. Zbliżam się do skrzyżowania, więc powinnam się zatrzymać, ale nie mogę! Tracę panowanie nad rowerem, ponieważ moja prędkość jest ogromna. Zbliżam się do zakrętu i nie wyrabiam. Wpadam w poślizg i upadam do przodu, rozbijając sobie kolano. Rower zostaje za mną. Próbuję się podnieść. Z kolana lecą strugi krwi, a ja jęczę z bólu. Po chwili zjawiają się już przy mnie bracia, którzy zachowali przyzwoite tępo.
-I czegoś tak gnała?!- słyszę krzyk Adriana już z oddali.
-To nie moja...- łzy napływają mi do oczu, ale powstrzymuję się od płaczu -Coś się stało z hamulcem.
-Pokaż to- zbliża się do mnie Krystian i ogląda rozległą ranę -Cholera, dojedziesz do domu? Jeszcze z 5 kilometrów zostało...
-Dam radę- mówię, ale chcąc wstać, czuję, że zgięcie nogi nie jest takie proste jak mi się zdawało. W dodatku jestem cała brudna, w paru miejscach jeszcze obdarta i zakrwawiona.
-Masz chusteczkę- Adrian podaje mi całą paczkę, z której zużywam trzy od razu.
Że też ja zawsze muszę mieć takiego pecha. Wszystko tak pięknie się zapowiadało, a tu masz babo placek! Do domu już tak blisko, a ja rozwalam sobie kolano. Świetnie!
***
Gdy zjawiam się na podwórku, od razu zauważam, że Aniela jest nie w sosie.
-Hej- mówię, podchodząc bliżej -A tobie co znowu?
-Weź nie pytaj...
-Auć- dostrzegam zabandażowaną część ciała i chcąc nie chcąc, reasumuję -Rowerek?
Dziewczyna kiwa tylko głową, lecz po chwili się rozkręca i zaczyna opowiadać mi o całym zdarzeniu. Mimo że na początku wydawała się przygaszona, to teraz nagle ożyła i ze śmiechem przyznaje, że to nie była jej wina.
-Jasne- śmieję się -Talent to talent...
-Przestań! To hamulec mnie wystawił.
-O kurczę, a od kiedy się znacie?- udaję poważną minę.
-Od dzieciństwa.
-To bardzo nieładnie z jego strony- po tych słowach wybuchamy jeszcze większym śmiechem -Rozumiem więc, że dzisiaj nie zagrasz?- nagle zmieniam temat.
-Jestem zbyt przygnębiona jego wystawieniem. Nie dam rady.
-Rozumiem.
-O i jeszcze zapomniałam o moim kolanku...- puszcza do mnie oko.
-No to już jak chcesz, niezdaro.
-Co ty powiedziałeś?- oburza się.
-To, co usłyszałaś.
-To, że kolano szwankuje nie oznacza jeszcze, że mam niesprawne nogi, a ręce równie silne... Chcesz oberwać?- Aniela wstaje i zmierza na mnie z uniesionymi ramionami.
-Wolałbym nie!- krzyczę i zaczynam uciekać. W istocie już nie raz od niej dostałem i chociaż nigdy to nie było nic poważnego, to muszę przyznać, że laska ma siłę, a ja przecież dziewczyny nie uderzę.
Ona jednak nie może mnie doścignąć. Obiegam całe osiedle, co chwilę gdzieś skręcając, aby straciła mnie z oczu. Cholewka jasna, szybka jest.
Postanawiam wbiec na boisko, a ona jest tuż-tuż. Chyba jednak dam jej się złapać. Niech ma dziewczyna satysfakcję. Już miałem się zatrzymać, kiedy pod nogi przypałętał mi się jakiś kamień. Nie zdążyłem dobiec do boiska, więc cały czas znajdowałem się na asfalcie. Potknąłem się i boleśnie przejechałem po drodze.
Aniela zaraz była już przy mnie, głośno się śmiejąc. Spojrzałem na swoje kolano. Masakra.
-Hmm... Ciekawe, kto tu jest teraz niezdarą- powiedziała dumnie.
-Może pomogłabyś mi wstać, zamiast się wciąż mnie wyśmiewać?
-No jasne, wielki panie.
W końcu jednak podała mi rękę i razem wróciliśmy do domu. Ona sobie ze mnie igrała, a mi było głupio, ale też się śmiałem. W gruncie rzeczy zabawna sytuacja. Zauważyłem również sens w powiedzeniu, że nieszczęścia chodzą parami.
***
Dzięki, dzięki! Proszę wpadajcie częściej. Historia się rozkręca, więc nie możecie niczego przegapić!
CZYTASZ
Kiedyś mnie znajdziesz
Teen FictionDwójka młodych ludzi, którzy są zupełnie różni, lecz coś ich łączy. Potrzeba jednak tragicznych sytuacji życiowych, aby w tym zwariowanym świecie odnaleźli siebie. To opowieść o miłości i przyjaźni dla osób,które oczekują wielu wzruszeń i poszukują...