ROZDZIAŁ 8

8 2 0
                                    

Dzisiaj wybieram się do Artura, który jest moim przyszywanym bratem, ale od zawsze traktuję go jak najlepszego przyjaciela. Chciałbym, aby naprawdę był moim bratem, ale czy ma to jakieś znaczenie? Więzy krwi nie decydują o naszych stosunkach i być może dzięki temu, że nie jesteśmy spokrewnieni i poznaliśmy się dopiero gdy mieliśmy po piętnaście lat, tak dobrze się dogadujemy i prawie w ogóle nie kłócimy.

Kiedy już stoję przy wyjściu podbiega do mnie Marysia.

-Gdzie idzieś?- pyta, a ja żałuję, że nie zdążyłem wyjść minutę wcześniej.

-Do wujka Michała- odpowiadam spokojnie. Mam na myśli mojego prawdziwego ojca, którego dla Mani nazywamy wujkiem. Ona w sumie nie bywa tam zbyt często, ponieważ nie ma takiej potrzeby. Zawsze chodzę sam.

-A mogę iść z tobą?- wiedziałem, że o to spyta, więc muszę się szybko jakoś wykręcić.

-Wiesz, Marysiu, akurat...

-Mania, chodź na deser!- na szczęście z opresji ratuje mnie mama, która upiekła ciasto po obiedzie.

Moja siostrzyczka jakby nagle o wszystkim zapomniała i pobiegła do kuchni, a ja odetchnąłem z ulgą i za chwilę już mnie nie było.


Zatrzymuję się przed domem ojca, który jeszcze do niedawna był również moim. Znam go bardzo dobrze i zawsze głupio się czuję, kiedy pukam do środka, zamiast normalnie wejść. Chcę jednak zachować klasę, aby Barbra, którą bardzo lubię, miała o mnie jak najlepsze zdanie. Zazdroszczę Arturowi takiej matki, a ojcu tak dobrego wyboru drugiej żony. Ta kobieta zawsze potrafi ogrzać rodzinną atmosferę miłym słowem, pomocną dłonią i spokojem podczas działania i prowadzenia codziennego życia. Zazdroszczę im, ponieważ u nas zawsze jest chaos i zamieszenie. Wiem, że to poniekąd przez małe dziecko, ale co najmniej połowa różnych sprzeczek i interwencji jest wywoływana przez matkę. Aż mnie ciary przechodzą na samą myśl o kolejnym maluchu, który ma się niedługo pojawić na świecie.

Za moment jednak w drzwiach pojawia się Artur i wita się ze mną gestem wyciągniętej dłoni.

-Hej stary, co tam słychać?- zagaduje, kiedy wchodzę do środka.

-Staram się nie narzekać, ale łatwo nie bywa- odpowiadam ze śmiechem.

-Ty mnie tutaj nie wkręcaj, tylko gadaj, co jest?

-Wszystko po staremu- uogólniam wypowiedź, ale po chwili dodaję -Mańka hałasuje, mamie brzuch rośnie, a Adama wiecznie nie ma w domu- krzywię się na myśl o drugiej miłości matki.

-Od zawsze miałeś niezłe poczucie humoru, ale nie żartuj sobie z poważnych spraw, kolego, bo kiedyś to ci się odwdzięczy- poucza mnie, zaprasza do kuchni i pyta, czego się napiję.

Mimo że wiele się tutaj nie zmieniło i tak zawsze czuję się trochę nieswojo. Wiele nowych dodatków i małych rzeczy sprawia, że to już nie jest mój stary dom, a tak bardzo bym chciał, aby nim pozostał. Zdążyłem się już przyzwyczaić do takiej sytuacji, ale będąc we własnym domu, trudno pogodzić się z faktem, że już nie możesz ingerować w jego wnętrze i duszę. Barbara kochała porządek, więc wolałem niczego nie ruszać. U nas zawsze panował bałagan...

-Nie zmienię rzeczywistości. Modlę się jedynie o jako taką lepszą przyszłość- wzdycham.

-Przestań już!- ustawia mnie Artur, który od zawsze był optymistą, a sam trochę już w życiu przeszedł. Jego mama jest aniołem, ale podobno z ojcem rozwiodła się przez liczne problemy alkoholowe -Masz rodzinę i wspaniałych znajomych. Niedługo kończymy szkołę i będziemy mogli wyjechać i otworzyć się na świat. Nie nakręca cię to?

Kiedyś mnie znajdzieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz