Tak bardzo nie chcę tam iść. Przede wszystkim okropnie się boję. Nie cierpię wizyt lekarskich najbardziej na świecie. Zawsze siedzę jak na szpilkach, czekając tylko na jeszcze gorsze wieści. Straciłam już nadzieję na poprawę. Jest mi strasznie przykro. Wolałabym zostać w domu i nic nie wiedzieć niż nieustannie się dołować, ale mimo moich wszelkich chęci wykręcenia się od wizyty w szpitalu, muszę tam iść. Nie mam innego wyjścia. Wiem, że w lekarzach jest moja ostatnia szansa, bo sama sobie nie mogę pomóc.
W samochodzie prawie w ogóle się nie odzywamy. Tata ma poważną minę, a Krystek na początku chce mnie rozbawić, lecz wkrótce dostrzega, że to nie ma sensu i rezygnuje. Ja siedzę wpatrzona w dal i tak bardzo chcę zapomnieć, chcę nie myśleć... Jednak podróż nie trwa zbyt długo i zaraz potem wysiadamy już przed wielkim szpitalnym budynkiem. Jestem tutaj częstym gościem, więc znam niemal każdy korytarz. Bez problemu docieramy na właściwy oddział i czekamy na lekarza.
Dzisiaj mam otrzymać wyniki z ostatniej serii badań. Nie pamiętam, kiedy ostatnio otrzymałam pozytywną opinię lekarza na temat mojego stanu zdrowia. Dzisiaj również nie spodziewam się cudów, a oczekiwanie i niepewność dłużą się w nieskończoność.
W końcu jednak zostajemy poproszeni do gabinetu. Siadam z tatą naprzeciwko doktora. Krystian, który zaoferował, że pojedzie z nami, został na korytarzu.
-Droga pani Kruszwicka- zwraca się do mnie -Uczestniczyła już pani w dużej ilości chemioterapii, ale mimo to wyniki badań nie są zbyt zadowalające- tego się właśnie spodziewałam.
-To na co mamy liczyć?- pyta mój rozdrażniony ojciec.
-Proszę pana, robimy, co w naszej mocy. Leczenie za pomocą chemioterapii mogło okazać się mało skuteczne. Choroba nie ustępuje i nie widać tak naprawdę żadnej poprawy. Przykro mi.
W dupę sobie wsadź to swoje "przykro mi", doktorku.
-Oczywiście, że najlepiej byłoby znaleźć dawcę szpiku, lecz to nie jest takie proste, a my mamy również innych pacjentów, którzy już dłużej czekają- kontynuował lekarz -Na razie jednak nie jest to jeszcze aż takie konieczne. Chemioterapię będziemy musieli przeprowadzać częściej i zobaczymy, jakie będą jej skutki
Doktor mówił coś jeszcze o szczegółach badań, lecz ja nie słuchałam. Jedyną myślą, którą miałam w głowie była wiadomość o wciąż pogarszającym się stanie. Ta nieuleczalna choroba zabiera mnie po kawałku z tego świata, a ja nie jestem w stanie normalnie żyć z tym przeświadczeniem.
Kiedy wracam do domu, z otwartymi ramionami wita mnie Adrian, który właśnie wrócił z pracy. Wtulam się w niego i zaczynam szlochać. Nie musi o nic pytać. Już wszystko wie. Za chwilę podchodzi do nas Krystian i również obejmuje mnie czule. Mieć takich braci to skarb. Jestem pewna, że zawsze mnie obronią i będą przy mnie w najtrudniejszych chwilach w życiu, chociaż wolałabym, aby moja egzystencja była przepełniona pięknem i radością, a nie tylko cierpieniem.
Za moment wszyscy już leżymy na kanapie w salonie. Lecą mi po policzkach ciurkiem łzy, a chłopcy po prostu dają mi się wypłakać. Kiedy już trochę ochłonęłam, siadam z powrotem na łóżku i wycieram nos chusteczką.
-Musisz być silna, stara- klepie mnie w ramię Krystek.
-Ej no już, co mam zrobić, żeby cię pocieszyć?- głaszcze mnie po policzku Adrian.
-Dzięki, że jesteście- wzdycham i uśmiecham się do nich -Nie wiem, co innego mogłoby sprawić mi radość niż sama wasza obecność.
-No kochaniutka, przecież jesteśmy rodziną. Nigdy nie zostawimy cię samej. Zawsze będziemy cię kochać.
***
Dzięki za kolejną część! Obiecałam ją dzisiaj, ale mimo że jest już grubo po północy, to chyba nie będziecie mieć do mnie żalu. Pa <3
CZYTASZ
Kiedyś mnie znajdziesz
Teen FictionDwójka młodych ludzi, którzy są zupełnie różni, lecz coś ich łączy. Potrzeba jednak tragicznych sytuacji życiowych, aby w tym zwariowanym świecie odnaleźli siebie. To opowieść o miłości i przyjaźni dla osób,które oczekują wielu wzruszeń i poszukują...