ROZDZIAŁ 15

4 1 0
                                    

-Hej- słyszę już z oddali głos Vici -Ale się cieszę, że jednak jedziesz z nami!

-Taa...- wzruszam tylko ramionami.

-Co jest Aniołku?- Victoria przytula mnie i chce pocieszyć, chociaż tak naprawdę nie wie, dlaczego nie mam dziś nastroju.

-A wiesz, nie miałam zbytnio ochoty na tę wycieczkę- ucinam krótko, spoglądając na podjeżdżający autokar.

-Weź już przestań, będzie fajnie- dziewczyna uśmiecha się do mnie szeroko.

-Nie przepadam za teatrem- dodaję -Wolałabym jechać na jakiś film akcji czy coś takiego. Na pewno będę się nudzić.

-A myślisz, że ja tam jadę dlatego, że kocham teatr?- kpi sobie ze mnie -Ja chcę po prostu miło spędzić czas z przyjaciółmi.

-Czy to ma jakiś sens?

-Przestań! Na pewno lepszy niż siedzenie w domu i roztkliwianie się nad sobą!

Może rzeczywiście moja przyjaciółka ma rację? Powinnam korzystać z życia, póki jeszcze mogę. Nieustannie jednak myślę o tym, co powiedział mi ostatnio lekarz. Nie mam ochoty już wychodzić z domu, ale wiem, że jeśli bym tego nie robiła, to zwariowałabym do reszty. Decyzję o wyjeździe podjęłam zaledwie dwa dni temu. Od początku byłam sceptycznie nastawiona, ale po rozmowie z tatą stwierdziłam, że warto jednak pojechać na tę wycieczkę i trochę się rozerwać.

Wsiadamy do autokaru i razem z Vicą zajmujemy miejsce prawie na końcu, gdzie siadają zazwyczaj najstarsi uczniowie i ruszamy w drogę. Za nami zmierza jeszcze drugi pojazd z taką samą ilością miejsc. Wśród nas znajdują się uczniowie ze wszystkich klas i w każdym wieku.

Z radością zauważam, że przed nami usiadł Daniel z Mikołajem i, nie wiem dlaczego, to sprawia, że lepiej się poczułam. Ten chłopak często nawet bardziej niż Victoria potrafi mnie rozśmieszyć i poprawić humor zupełnie nieświadomie. Przy nim czuję się normalna, jak podczas naszych dziecięcych zabaw niegdyś na podwórku.

-Cześć dziewczyny!- wita się, odwracając głowę do tyłu -Co tam u was słychać?

-Jakoś leci, a u ciebie?- szybko odpowiada Vica.

-Jak najbardziej w porządku.

Bije od niego taka dawka radości, że nie potrafię się nie uśmiechnąć, podczas gdy na jego twarzy również pojawia się uśmiech, odsłaniający rząd białych zębów. Wygląda na wyjątkowo szczęśliwego i nie wierzę, że tylko ta wycieczka ma na niego taki wpływ.

-Co się tak szczerzysz jak ten królik?- dogaduję mu.

-A mam swoje powody...- puszcza do mnie oko. Ha, wiedziałam, że coś musiało się wydarzyć. Może jego rodzice się zeszli? Raczej mało prawdopodobne... Albo przeprowadza się do ojca? Nie wiem... A może po prostu wygrali ostatni mecz? Nie mam pojęcia...

-Pochwalisz się swoim rzekomym sukcesem czy będziesz jeszcze długo zgrywał głupa?- pytam w końcu.

-To drugie wydaje mi się bardziej interesujące...

-Proszę cię...

-Później ci powiem- mówi i odwraca się z powrotem do Mikołaja.

Nie jestem z tego faktu szczególnie zadowolona, ale przecież nie będę się kłócić, chociaż wiem, że przez co najmniej pół drogi będę się zastanawiać, o co mu chodziło?

Podróż nie jest zbyt długa, ale Victoria nie byłaby sobą, gdyby nie ucięła sobie chociaż krótkiej drzemki. Zasypia więc wkrótce słodko ze słuchawkami w uszach, a ja zaczynam się nudzić. Jeszcze kilkanaście minut i będziemy na miejscu. Nagle spostrzegam, że Daniel mnie woła.

Kiedyś mnie znajdzieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz