ROZDZIAŁ 21

8 1 0
                                    

Tylko ja mogłam mieć takiego pecha! Nie pamiętam ostatniego ataku, a tu masz ci babo placek! Właśnie teraz, właśnie w ten dzień... Nie ukrywam, że jestem zła i to nie tylko zła, ale wściekła, a przynajmniej byłam...

Czuję się już dużo lepiej, ale strasznie mi przykro z powodu tych urodzin, których nie udało mi się wyprawić. Będą jednak inne terminy, a ja muszę dojść do siebie. Nie myślałam, w jakim stopniu to może wpłynąć na postępowanie choroby i co było przyczyną zasłabnięcia. Ciągle tylko zastanawiam się nad następnym terminem urodzin. Może dlatego, że przygotowania sprawiały mi tyle radości, że mogłam wówczas zapomnieć o problemie i żyć chwilą?

Od tygodnia tutaj leżę i muszę przyznać, że koszmarnie się nudzę. Przeczytałam wszystkie zaległe lektury, a nawet rozwiązałam zadania z matmy, bo w nocy nie mogę spać.

Podczas jednej takiej nudnej chwili zauważam, że drzwi do sali się otwierają, a do środka wchodzi tatuś z Krystianem.
-Adrian ma dużo klientów- mówi od razu na wejściu, jakby zakładając, że o niego spytam.
-Szkoda- mruczę pod nosem, ale jego obecność wiele by nie zmieniła. Oczywiście, że bym się cieszyła, ale teraz już nic poza domem nie jest w stanie namalować mi szczerego uśmiechu na twarzy.
-A może dzisiaj?- pytam po kilku zdaniach taty na temat rozmowy z lekarzem.
-Jeszcze nie, kotku, ale kto wie, może za jakieś dwa dni będziesz już spała w swoim łóżku.
-Jezu... Długo jeszcze mam tu leżeć? Po co ja im jestem? Dobrze się czuję- marudzę.
-Badania, badania- powtarza Krystian.
-Nawet nie chcę znać wyników!
-Przestań, córuś. Wiesz, że oni chcą dla ciebie jak najlepiej- tata głaszcze mnie po dłoni.
-Jasne... No dobra, może przesadzam-poprawiam się.
Siedzimy chwilę w milczeniu, jakby wszyscy zmęczeni tą codziennością, aż nagle Krystian oznajmia:
-Nie było u ciebie Daniela?- czuję, jakby ktoś wysłał mi kubeł zimnej wody na głowę.
-Nie, a z jakiej racji?
-Jest na oddziale obok, więc myślałem, że cię odwiedzi.
-A co mu jest?- denerwuję się, bardziej martwiąc się o niego niż o siebie samą.
-Spokojnie. On jest tylko gościem- mówi powoli mój brat - Jego mama... Była w ciąży... Widziałem się z nim przed chwilą. Był taki jakiś skołowany jak nie on.

Kurczę...

-A no i się pytał, czy nie chcesz, żeby zajrzał do ciebie, bo i tak w sumie siedzi tutaj całymi dniami. No może trochę przesadziłem... Myślałem, że bajeruje i już był u ciebie.

Nie, to oczywiste, że nie chcę, żeby przyszedł. I co ja mu niby powiem? Słuchaj stary, świetnie się czuję, trochę mi się w głowie zakręciło i dlatego mnie tu trzymają przez tydzień? I tak mam już dosyć udawania... W końcu coś muszę powiedzieć, ale na pewno jeszcze nie teraz.

Krystian nie znał żadnych szczegółów na temat zdrowia matki Daniela, ale obiecał, że postara się czegoś dowiedzieć. Odmawiam wizyty, nie chcę i nie jestem gotowa, a poza tym nie mogę mu się pokazać w takim stanie.

***

Dzięki Bogu wszystko dobrze się skończyło... Jestem tak szczęśliwy, że nie potrafię tego opisać słowami. Po prostu wiem, że spełniło się moje największe marzenie. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!

Pierwszy raz przyjechałem do szpitala dzień po wypadku. Nie byłem w szkole, a Manię odstawiłem do przedszkola.

Kiedy dotarłem na miejsce, Adam drzemał na krześle, a pierwszymi słowami jakie od niego usłyszałem były: "mam syna!". Uściskałem go wtedy i uroniłem łzę. Boże, udało się...
Mama była bardzo słaba, a wcześniak malutki, ale zdrowy. Najważniejsze jednak, że żyli! Podobno sprawa była bardzo poważna, a ja nie bez powodu nie mogłem zasnąć, bo tej nocy matka walczyła o życie. Jednak lekarze dopieli swego i nad ranem urodził się Piotruś.

Od trzech dni przychodzę codziennie i doglądam mamy, a w domu zajmuję się siostrą, która również cieszy się z nowego brata. Ostatnio chciałem odwiedzić Anielę, która już dosyć długo tutaj leży. Spotkałem jej brata, ale podobno ona nie ma ochoty na moją wizytę. Co zrobiłem nie tak? Dawno już nie rozmawialiśmy, a ja uświadomiłem sobie, że za nią tęsknię, bo z nikim innym nie mogę tak szczerze porozmawiać, a już tym bardziej z Moniką. Ta jednak jest moją sympatią i miłością, a Aniela tylko koleżanką, którą uważałem za dobrą kumpelę, a teraz nawet nie chce się ze mną zobaczyć.

***

Dzięki jeszcze raz kochani! Idę spać, bo późno jest jak piszę. Dobranoc!

Kiedyś mnie znajdzieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz