2.

9K 644 2K
                                    

Harry nie pamiętał drogi do kwatery zakonu. W jednej chwili był w Zakazanym Lesie i nie mógł oderwać wzroku od martwego ślizgona,  w drugiej znajdował się w znajomym domu. Czy zabranie go do domu zmarłego ojca chrzestnego było dobrym pomysłem? Przecież Syriusz również zginął przez niego! Gdyby tamtej feralnej nocy nie udali się do Ministerstwa, Syriusz nie przybyłby z odsieczą, a Bellatrix nie trafiła by go czarem niewybaczalnym. Harry nie zastanawiał się jednak zbyt długo nad tym co było, bowiem czas miał przed oczami bladą twarz Draco. Widział jego szare oczy, które uważnie na niego patrzyły nim zamknęły się na zawsze. O ironio, Harry był ostatnią osobą, którą widział za życia.. Nie ktoś bliski, tylko on, jego odwieczny wróg.

-Harry, na Merlina, tak się cieszę, że nic Ci nie jest! - na miejscu czekali na niego przyjaciele. Na szyję jako pierwsza rzuciła mu się Ginny.  - Tak się bałam! - Następnie na jego braku popłakała przez chwilę Hermiona, by w końcu zrobić miejsce Ronowi, który dość mocno poklepał go po plecach. Harry jednak ani drgnął. Zamknął oczy nie mogąc znieść obecności swoich przyjaciół. Miał ochotę się rozpłakać, ale wiedział, że to jeszcze nie ten moment. Cierpliwie poczekał aż każdy go wyciska, a następnie bez słowa wyjaśnienia, ruszył schodami na górę.

-Harry.. - Ginny chciała iść za nim, ale Remus ją powstrzymał.

-Myślę, że powinniśmy dać mu teraz spokój. Harry musi ochłonąć.

-Potrzebuje nas! - zaprotestowała Ginny.

-Potrzebuje spokoju, uszanujcie to. Dumbledore uznał, że możecie zostać. Póki co tutaj jest bezpieczniej niż w Hogwarcie.

-Profesorze Lupin, co stało się w Zakazanym Lesie? Czy oni.. zrobili coś Harremu? - zapytała przygnębiona zachowaniem przyjaciela Hermiona. Co prawda nie widziała żadnych obrażeń, ale wiedziała, że śmierciożercy potrafią skrzywdzić też psychicznie. Żałowała, że zgodziła się na rozdzielenie. Kiedy dotarło do niej, że wszyscy Śmierciożercy pobiegli za Harrym jej serce przestało na moment pracować.

-Draco Malfoy nie żyje. - odpowiedziała jej na pytanie Tonks. Nie wiedziała czy to właśnie jego śmierć tak wstrząsnęła Harrym, ale wszystko wskazywało na to, że właśnie tak było. Dlaczego Harry przeżywał śmierć swojego wroga? I dlaczego młody i ambitny ślizgon, syn najwierniejszego sługi Czarnego Pana zginął? 

-Nie rozumiem? Malfoy nie żyje? - ta informacja zszokowała młodą gryfonkę. Pomyślała, że to w jakiś sposób Harry został zmuszony do zabicia znienawidzonego przez nich ślizgona. 

-My też. Musimy wracać. Mieliśmy tylko bezpiecznie odprowadzić Harrego.

-Draco Malfoy chyba zginął ratując Harrego. - doprecyzował Lupin. - Tydzień temu przeszedł na naszą stronę. To.. To by się zgadzało.

-Malfoy? - zapytała zszokowana Hermiona. Nie wiedziała, która wiadomość była bardziej szokująca. Odwieczny tępiciel szlam nagle zmienił strony? Największy tchórz jakiego znała oddał swoje życie za kogoś innego? Aż w końcu Malfoy zginął by ratować Harrego?!

-Fretka? To chyba jakiś podstęp! - skomentował Ron. Remus posłał im smutne spojrzenie i opuścił dom. Jemu również nie mieściło się w to głowie, ale jedno było ważne, lista morderstw Czarnego Pana wydłużyła się o kolejną młodą osobę. Nigdy nie zawracał sobie głowy taką osobą jak Draco Malfoy. Ani go nie lubił ani lubił. Był mu zupełnie obojętny. Remus nie rozumiał dlaczego tak bardzo było mu przykro z powodu chłopaka, którego nie znał i nigdy poznać nie chciał. Gdy tylko wyszedł teleportował się razem z Tonks z powrotem do Hogwartu. 

*****

Harry biegiem ruszył na górę, chciał znaleźć się jak najdalej od wszystkich. Wbiegł do pierwszego lepszego pokoju na czwartym piętrze. Gdy tylko się w nim znalazł, upadł na podłogę i się rozpłakał. Nie chodziło o to że prawie umarł. W tej chwili uważał, że śmierć była by o wiele lepsza. Czuł żal ponieważ zginęła kolejna osoba i on znów był bezsilny. Nie mógł zrobić nic..

Śmierć, która wszystko zmieniła[DRARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz