36.

4.3K 389 559
                                    

Harry kucał na podłodze. Zadanie jakie dostali od Dumbledore'a można było porównać do układania puzzlów, tylko zamiast jednych, ktoś wysypał z pięćdziesiąt. Nie mieli też pudełka do podglądu, które z całą pewnością mogło im ułatwić zadanie. Dyrektor co jakiś czas zaglądał do nich by sprawdzić jak im idzie. Harry siedział w swoim koncie, Draco w swoim. Posyłali sobie uśmiech, ale nie rozmawiali póki co ze sobą. Nie chcieli wzbudzać żadnych podejrzeń. Harry zastanawiał skąd Dumbledorem wiedział o ich wyjściu do zakazanego lasu i dlaczego tak długo czekał z ukaraniem ich. Podejrzewał, że głowę Dracona zaprzątają podobne myśli.

-Potter, jesteś w książce! - Draco podniósł do górę kartkę papieru.  Harry spojrzał zainteresowany na obrazek. Zamiast siebie ujrzał jednak jakiegoś stwora z krzywymi nogami i rękoma, oraz pomarszczona twarzą, która była cała w chrostach.

-Wal się Malfoy. - odpowiedział rozbawiony.

-No patrz jakie podobieństwo! - Draco podszedł do Harrego i przyłożył kartkę do jego głowy. - Malarz ma talent. Tak idealnie uchwycić rysy!

-Daj mi to. - Harry spróbował wyrwać kartkę, ale Draco okazał się szybszy.

-I nawet jest opis. Harry Potter to największa ofiara losu, jaka stąpała po ziemi. Potyka się nawet o własne stopy, ale z takim małym móżdżkiem to naturalne. Jego tępy wyraz twarzy jest jednocześnie jego znakiem rozpoznawczym.

-Może jak jakiś dopisek o Draco Malfoyu?

-O mojej zajebistości dopiero będą pisać. - Harremu udało się wyrwać kartkę papieru.

-Nie mam sześciu palców. - powiedział przyglądając się postaci.

-A kto Cię tam wie.

-I nie potykam się o własne nogi. - był zaskoczony, że taki zapisek faktycznie tutaj widnieje.

-Doprawdy? - Draco uniósł brew.

-Napisali tutaj też, że świetnie całuje. - Harry odłożył kartkę i spojrzał uważnie na Dracona.

-Nie widziałem tam takiego zdania.

-Możesz to stwierdzić na podstawie obserwacji. - Draco uśmiechnął się lekko.

-Jestem pewien, że ten stwór to jakaś Twoja rodzina.

-Nawet bym się ucieszył, że ktoś mi został. - było w tym trochę prawdy.

-Nie zawsze z rodziną się dobrze wychodzi. Przynajmniej jesteś wolny w każdym tego słowa znaczeniu.

-Zapewne są dobre i złe strony. - Harry zawsze marzył o rodzinie, która by go kochała. Nie pamiętał swoich rodziców, był zbyt mały gdy ich zabito. Zdjęcia i opowieści innych nie mogły się równać prawdziwej więzi. Ciotka i wujek na każdym kroku okazywali mu niechęć, ale wierzył, że gdyby jego rodzice żyli wszystko wyglądało by inaczej, lepiej. Myślał, że on ma najgorzej, bo jego rodzice nie żyją. Ale dzisiaj po raz pierwszy uświadomił sobie, że żył w błędzie. Jego rodzice kochali go i dlatego zginęli. Wiedział, że gdyby powiedział im o swojej orientacji, zrozumieliby to i go wspierali  Rodzice Dracona żyli, ale służyli Voldemortowi i jedyne co się dla nich liczyło to władza i pieniądze.

-Bardzo delikatnie mówiąc.

-Przyszedłem zawołać was na obiad.  - Dumbledore wszedł do biblioteki. Draco odruchowo odsunął się od Harrego, mimo iż nie robili nic złego. -Dobrze wam idzie.

-Ale spędzimy tutaj cały dzień. - powiedział zirytowany Draco. Już go głowa zaczynała boleć od przeglądania tych powyrywanych kartek.

-Śpieszy Ci się gdzieś ? - zapytał uprzejmie dyrektor.

Śmierć, która wszystko zmieniła[DRARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz