Ta noc ciągnęła się w nieskończoność. Męskość Harrego długo dawała o sobie znać. Przewracał się z boku na bok, myślał o rzeczach nieprzyjemnych, jednak jego penis nie dał się zwieść. Był moment, że był gotów iść do łazienki, i, myśląc o Malfoyu, zrobić co trzeba. Wiedział jednak, że to oznaczałoby jedno, a on przecież nie był homoseksualistą! Jego wdzięczność za uratowanie życia objawiała się w dziwny sposób, ale w końcu zmaleje, a jego.. męskość zacznie funkcjonować tak jak powinna.
Gdy pierwsze promienie słońca zaczęły zaglądać do pokoju uznał, że czas zakończyć męki. Jego męskość chwilowo mu odpuściła. Przebrał się szybko w codzienne rzeczy, obmył twarz i opuścił sypialnie, w której przyszło mu cierpieć katusze.. Wiedział, że na kanapie zastanie Hermionę, która była rannym ptaszkiem. Ucieszył się na jej widok. Potrzebował trochę normalności.
-Jakie mamy plany na dziś? - usiadł koło zaczytanej Hermiony.
-Zamierzasz w końcu spędzić z nami dzień ? - dziewczyna spojrzała na niego z uśmiechem, Harry wyczuł jednak uszczypliwość.
-Hermiona.. naprawdę przepraszam. Ostatnio dużo się dzieje.
-Masz na myśli.. - Hermiona odłożyła książkę. Harry zauważył, że jest zmieszana. Zrobiło mu się gorąco. - ..Lunę?
-Co? - omal się nie roześmiał, bo przeczuwał już najgorsze.
-Ginny mówiła..
-Litości. - przerwał jej Harry. - My tylko rozmawialiśmy. Ginny zobaczyła jak Luna trzyma mnie za rękę i wpadła w szał. Nie wierzę, że muszę się z tego tłumaczyć wszystkim.
-Spokojnie Harry, nie musisz. Po prostu jesteś moim przyjacielem i widzę, że coś ukrywasz. -Hermiona posmutniała. - Pomyślałam, że może boisz się, że Cię wyśmiejemy. W końcu to Pomyluna.. Chciałam tylko powiedzieć, że bez problemu zaakceptuje każdą Twoją wybrankę. - A wybranka?, pomyślał odruchowo Harry. Wolał jednak nie pytać.
-Dziękuje Hermiona. To.. wiele dla mnie znaczy.
-Ale nie powiesz co się dzieje?
-Na razie sam nie wiem. - odpowiedział jej po raz pierwszy od dawna szczerze. - Gdy tylko dojdę do ładu z tym, dam Ci znać. - Hermiona westchnęła.
-Gdybyś potrzebował pomocy, to jestem.
-Wiem. - Harry posłał jej uśmiech.
-A co do dzisiejszych planów, Ron chciał iść na mecz Qudditcha i wygwizdywać ślizgonów. - na słowo ślizgoni w głowie Harrego pojawił się Draco. Harry niemal czuł jego rękę na swoim kroczu. Westchnął ciężko. - Ale jak chcesz robić coś innego..
-Nie. - powiedział gwałtownie. Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. - To znaczy.. możemy iść na mecz. Chętnie zobaczę jak.. ślizgoni przegrywają. -Hermiona długo na niego patrzyła. - Coś nie tak ?
-Ostatnio wyglądasz inaczej.
-Zmieniłem fryzurę i mam nowe okulary..
-Nie, to co innego.
-Hermiona.. - Harry oparł się na kanapę. Ostatnio ich rozmowa ciągle sprawiała mu kłopot.
-Przepraszam.
-Za co?
-Nie chce Cię zniechęcać swoim marudzeniem do spędzenia czasu z nami.
-Oszalałaś? Nie zniechęcasz. - Harry objął swoją przyjaciółką. - To ja mogę Was przeprosić, że ostatnio tak was zaniedbuję.. obiecuję, że się poprawie. - Hermiona uśmiechnęła się szczerze.
CZYTASZ
Śmierć, która wszystko zmieniła[DRARRY]
FanfictionCzęsto jest tak, że za życia kogoś nie doceniamy. Nie myślimy nawet o tej osobie. Wszystko się zmienia kiedy ona umiera. Dociera do nas jak ważną rolę odgrywała w naszym życiu i jak źle będzie nam się żyło bez niej.. Niestety wtedy jest już za późn...