34.

4.3K 437 734
                                    

Harry siedział samotnie w pokoju życzeń. Miał do dyspozycji ogromną, bardzo wygodną kanapę, ławę, na której opierał swoje nogi, oraz duży telewizor, który miał mu zapewnić rozrywkę. Dzisiaj była wigilia, ale dla niego nie miało to jakoś większego znaczenia. Nie zamierzał iść do wielkiej sali i świętować z innymi, bardzo chciał być sam. Mógł w spokoju użalać się nad sobą i swoją samotnością. Pomimo tego ubrał się dzisiaj dość odświętnie. Założył koszule, którą dostał od Neville i czarne, dopasowane spodnie. Z racji tego, że nie był przyzwyczajony do koszul, rozpiął pod szyją o jeden guzik za dużo. I tak nikt go nie widział. Mógł równie dobrze ją ściągnąć. Albo mógł ściągnąć wszystko.


 Pierwszy tydzień zleciał mu bardzo szybko. Sam nie wiedział jakim cudem nadrobił tak szybko wszystkie zaległości. I to jeszcze bez pomocy Hermiony! Poza zajęciami, stworzył też listę potencjalnych i znanych zagrożeń w zakazanym lesie oraz sporządził mapkę horkruksów, w której założył, że jest ich siedem. Być może chciał zapomnieć o Draconie, który nie zwracał na niego w ogóle uwagi. I kiedy skupił się na jakimś zadaniu, udawało mu się to. Draco podczas posiłków, nawet na chwilę nie skupił na nim swojej uwagi. Nawet jedno przelotne spojrzenie.. tak jakby Harry przestał dla niego istnieć..

Teraz siedział przez telewizorem i oglądał jakiś czarno biały film, na którym nie mógł ani trochę się skupić. Jak skończy szkołę, pokona Voldemorta, tak właśnie będzie wyglądać jego życie. Święto czy nie święto.. każdy dzień będzie zwyczajny. Nie miał z kim dzielić szczęścia. Bez rodziców, ojca chrzestnego.. nawet bez ukochanej osoby. Westchnął. 

-Skąd wiedziałem, że Cię tu znajdę. - podskoczył przestraszony na kanapie. Nie spodziewał się gości. Tym bardziej takiego.

-Malfoy? Co Ty tu robisz? - odwrócił się w stronę drzwi. Draco stał na środku pokoju i uważnie mu się przyglądał. Wyglądał, jak zwykle zresztą, nienagannie. 

-Uznałem, że mając do wyboru siedzenie ze starcem i jego przydupasami w Wielkiej Sali, a spędzeniem czasu w pokoju życzeń, wybieram opcje numer dwa. Minusem jesteś Ty, ale jakoś przeboleje. 

-A Blaise? 

-Dzisiaj i jutro będzie w domu. - Draco usiadł koło Harrego. - W końcu jest wigilia. 

-Jak mają się wasze relacje? 

-Normalnie. 

-Wiesz o co pytam..

-Udało mi się ogarnąć Twój bałagan. - Draco zapatrzył się na chwilę na telewizję. - Uznaliśmy, że nie będziemy więcej wracać do tamtego tematu. Staruch chyba też uwierzył w moje bajeczki. Nie musisz dziękować. 

-Nie zamierzałem. - odburknął Harry. Przecież to Draco powinien dziękować mu! - Myślałem, że się obraziłeś czy coś. 

-Czasem jesteś żałosny Potter.

-Tylko czasem? To już nie cały czas. - Harry uśmiechnął się słabo. - Niezły postęp. 

-Pewnie to moja zasługa. - Draco zmienił pozycje. Oparł się i wyciągnął nogi na ławę, podobnie jak Harry. 

-Powinieneś kasować innych za to, że mogą przebywać w Twojej obecności. - powiedział Harry udając powagę. 

-No właśnie. A nie, każdy darmowo czerpie z mojej zajebisty! No to Potter, ile jesteś w stanie zapłacić?

-Ja to wymyśliłem, więc mnie to nie dotyczy. - Draco parsknął pod nosem. 

-Pasowałbyś do Slytherinu.

-Mogło by być niezręcznie ze względu na moje napięte stosunki z Voldemortem. - Draco nieco się skrzywił, ale nie skomentował wymówienia przydomka czarnego pana. 

Śmierć, która wszystko zmieniła[DRARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz