Harry szedł do Wielkiej Sali. W komnacie, z Draconem siedzieli bardzo długo. Ślizgon był naprawdę skrupulatny. Harry miał dosyć, a ten dalej wpatrywał się w każdy punkt, centymetr po centymetrze. Gdy już obejrzeli calą komnatę, a Draco podotykał każdą kolumnę, rozejrzeli się po tunelach. Prócz kłów nie mieli nic innego, ale Harry nie zaliczał tej wyprawy do nieudanej. Przygryzana warga Malfoya potrafiła wynagrodzić mu wszystko.
Gdy wrócili była już prawie pora kolacji. Rozdzielili się już w łazience, Draco, marudząc na Harrego, poszedł do siebie, a Harry, pod peleryną, ruszył do gryffindoru. Pierwsze co zrobił po wejściu do pokoju to zabrał się za znalezienie odpowiedniej kryjówki dla kła. Nie chciał by ktokolwiek je znalazł. Dalej w nich tkwił jad i mógł kogoś przez przypadek zabić. Był w bardzo dobrym humorze. Mógł spędzać czas z ślizgonem nawet nie rozmawiając. Wystarczyło mu samo jego towarzystwo, to że mógł patrzeć na niego ukradkiem, czuć jego zapach, a nieraz i dotyk, chociaż to zdarzało się bardzo rzadko.
Pod salą zastał zdenerwowaną Hermionę.
-Boże Harry! - dziewczyna rzuciła mu się na szyję. - Tyle razy Cię prosiłam, żebyś tak po prostu nie znikał!
-Musiałem..
-Pobyć sam. - weszła mu w zdanie zniecierpliwiona dziewczyna.- Znam tą śpiewkę. - uśmiechnęła się smutno. - Ja to wszystko rozumiem, ale za każdym razem jak znikasz boję się, że coś Ci się stało. -Harry dostrzegł w oczach przyjaciółki łzy. - Ron mówił, że nie wróciłeś na noc.. potem nie było Cię na zajęciach..
-Nie pomyślałem, że będziesz się tak martwić. Przepraszam. -Harry poczuł wyrzuty sumienia. - Nie płacz proszę. Nie przeze mnie. Obiecuję, że następnym razem Cię poinformuję. Żebyś się nie martwiła.
-Ja jak ja.. ale Ginny odchodziła od zmysłów. Ron chciał ruszać na Slytherin! Był pewien, że - ściszyła głos. - Malfoy Cię dopadł.
-Po zajęciach z obrony nie widziałem go. -Harry posłał jej uśmiech. - Zaczynam się martwić o Rona. Ma obsesję na jego punkcie. -zażartował. - Idziemy zjeść?
-Harry! - Harry usłyszał krzyk za plecami. Przewrócił oczami i odwrócił się w stronę Ginny. Dziewczyna podbiegła i przytuliła byłego chłopaka. - Nic Ci nie jest? Gdzie Ty byłeś ?!
-Nic mi nie jest. Wyluzujcie. Jestem głodny, idziemy? - nie czekając na odpowiedź ruszył do sali. Naprawdę był bardzo głodny. W środku zastał Rona, z jego talerza aż się wysypywało.
-Cześć Harry. - powiedział z pełną buzią. - Wiesz, że dziewczyny odchodziły od zmysłów?
-Wiem, spotkałem je przed wejściem. - Harry wzruszył ramionami. - Zaraz im przyjdzie.
-Gdzie w ogóle byłeś ? - spytał Ron wypluwając część jedzenia. Ginny i Hermiona dosiadły się do nich.
-Też chciałabym to widzieć. - podjęła temat rudowłosa. Harry poczuł irytację i pożałował, że wyszedł z komnaty.
-Odwiedziłem Bazyliszka. - zażartował.
-Sam? - zdziwił się Ron. - Mogłeś mówić, zszedłbym z Tobą.
-Nie chciałem słuchać non stop o Malfoyu.
-Nadal się o to dąsasz?
-Nie dąsam. Po prostu.. - Harry westchnął.
-Całą noc tu byłeś? - wtrąciła Hermiona.
-Tak. - skłamał. Nie mogąc dłużej wytrzymać spojrzał na stół ślizgonów. Koło Dracona siedziała Pansy. Opowiadała o czymś wesoło, łapiąc czasem za rękę ślizgona.
CZYTASZ
Śmierć, która wszystko zmieniła[DRARRY]
FanfictionCzęsto jest tak, że za życia kogoś nie doceniamy. Nie myślimy nawet o tej osobie. Wszystko się zmienia kiedy ona umiera. Dociera do nas jak ważną rolę odgrywała w naszym życiu i jak źle będzie nam się żyło bez niej.. Niestety wtedy jest już za późn...