MISJA 01 - FAZA PIERWSZA

1.4K 125 34
                                    

Tak, wcale nie macie przewidzeń. To naprawdę jest to, co myślicie, Kochani. Zaczynamy więc grę? Grę, która będzie jeszcze bardziej niebezpieczna niż inne?

„Przeznaczenie rozdaje karty, a my tylko gramy"

Arthur Schopenhauer

Osiem miesięcy wcześniej...

Nie wszystkie śluby były pełne śmiechów, alkoholu, czy tańców. Niektóre z nich szło przyrównać do zabawy w kotka i myszkę. Co prawda na stołach poustawiany stał alkohol wraz z jedzeniem, panna młoda poruszała się na parkiecie w swym pierwszym tańcu z mężem, a ktoś od czasu do czasu zaśmiał się w gronie towarzystwa. Ale to wszystko zdawało się być jedynie pięknym spektaklem. Pod pierwszą warstwą znajdowało się coś więcej, niż oko zwykłego człowieka mogło uchwycić.

Goście serwowali sobie sztuczne przywitania i uważne spojrzenia. Niekiedy dotykali ud pod sukienkami lub spodniami, jakby przed czymś ostrzegając. Niektórzy wychodzili na tyły sali balowej, po czym wracali znaczny czas później. Nawet kelner w tym środowisku był niczym pojawiający się znikąd cień, którego czasami się po prostu nie spodziewano.

Sasuke skrzywił się, samemu również zerkając na przybyłych. Jego zmrużone oczy dostrzegały wszystko to, czego zwykłe, niewytrenowane ludzkie oko by nie dostrzegło. Warstwę drugą i trzecią. Zabójcze spluwy, które wysuwały się spod znakomitych weselnych kreacji, noże poupychane do cholewek butów i śmiercionośne spinki w niezwykłych kokach.

Sam oczywiście nie był wyjątkiem od reguły. Pod paskiem spodni zimna lufa pocieszająco dotykała bladej skóry. Dawała poczucie władzy. Kontroli. Tym bardziej podczas tego wesela musiał zachować pełną ostrożność, bowiem większość z zaproszonych, choć pozornie określana mianem przyjaciół, mogła okazać się wrogami. Wystarczyło tylko wyciągnąć broń, a zaczęłaby się rzeź.

Uchiha stał długi czas samotnie w rogu pomieszczenia, koło poukładanego na długim, szwedzkim stole jedzenia. Mimo tego nie tknął niczego, co tam leżało. Trucizny w ostatnim czasie również były popularną praktyką. A jego szef, bardzo często się obok przystawek kręcił. Sasuke wolał nie ryzykować.

Nagle poczuł czyjąś obecność dwa kroki dalej. Przed nim stanął blondyn o równie zimnych oczach, choć tęczówki odrobinę zaiskrzyły, kiedy przeniosły uwagę na twarz Uchihy. Na ponętnych ustach zaś zadrgał złowróżbny uśmiech.

— Zrobiłem obchód — powiadomił Naruto. — Jak na razie jest spokojnie, choć trudno powiedzieć ile to się utrzyma.

— Racja — przyznał oszczędnie Uchiha. — Nienawidzę ślubów.

Uzumaki zaśmiał się sucho, po czym zaraz potem się uspokoił. Rozumiał, co miał na myśli Sasuke. Takiego typu przyjęcia weselne były naprawdę niebezpiecznym przedsięwzięciem.

— Podobno lubisz adrenalinę — zauważył Naruto.

— Lubię, choć kuszenie losu akurat tutaj może okazać się naprawdę zgubne. A szczerze mówiąc, śmierć przez zjedzenie tortu weselnego nie jest piękną perspektywą. Ale, co kto lubi, Uzumaki — zaszydził Uchiha, puszczając do niego oczko.

Następnie raz jeszcze zerknął na obszerny parkiet.

— Widziałem, że poszedłeś do łazienki. Coś długo ci tam zeszło — podjął temat Sasuke, niby niezainteresowany. Jednak kącik jego ust drgnął, co szło łatwo zauważyć.

— Jakaś babka oblała mi spodnie ponczem. Musiałem je wysuszyć — odparł sucho Uzumaki, jakby nie chcąc komentować zaistniałej sytuacji. Sasuke miał co do tego inne plany, ale właśnie wtedy podszedł do nich uśmiechnięty od ucha do ucha kelner z tacą pełną kieliszków szampana.

Zmysł Zabójcy || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz