MISJA 25 - UKRYTE ZNACZENIA

601 73 22
                                    

Dobra, Kochani - jeszcze przed nami trzy rozdziały, mam nadzieję, równie długie. Ten przebił długością wszystkie pozostałe, ale było to konieczne. Na razie niesprawdzany.

Poza tym trzymam kciuki, byście wszystko zrozumieli. Ba! Żebyście nawet wracali do początku trzeciej części z sentymentu i dostrzegali te drobne niuanse. Mam nadzieję, że ten rozdział przejdzie do historii. Bóg mi świadkiem, że to, ile miesięcy myślałam nad fabułą, było przerażające. Chciałam dopiąć to wszystko na ostatni guzik. Po tym rozdziale, czekam na komentarze, czy mi się to udało ;)

Pamiętajcie, że nic nie motywuje mnie tak, jak Wasze opinie <3

PS Jesteście zdrowi i cali? Ja jestem osobiście przerażona postępowaniem tej całej epidemii, a słysząc kornowairus aż mi się niedobrze robi :/// A jak tam z tym u Was?

„Zdrada zdrady nie jest zdradą"

Leopold R. Nowak


Parasol ogrodowy nad ich głowami lekko drżał, przy nasilających się podmuchach wiatru, który jednak sprowadzał ciepłe, a nie zimne powietrze. Dlatego cień, pomimo wszystko, nie dawał zbyt wiele ulgi. Ale lepiej było nie wybrzydzać, bo gdyby spytać szarowłosego o zdanie, co było lepsze — wystawienie ciała na strugi promieni słonecznych, czy skrycie się pod parawanem — druga opcja wydawała się być najrozważniejszym wyborem. Dla jego bladego ciała zdecydowanie również korzystniejszym.

Musiał jednak przyznać, że trwanie na tej przeklętej wyspie, sprawiło, że mimowolnie się opalił. Jego skóra mrowiła mniej, niż na początku przybycia i już zdążyła nabrać brudnego odcienia. Ignorował jednak ten fakt, jak wiele innych mniej istotnych rzeczy.

Na przykład marudzenia kobiety przed sobą.

Owa kobieta, wysoka, mierząca może z metr osiemdziesiąt, właśnie poprawiała się na leżaku, wciąż wlepiając wzrok w ekran tabletu, który trzymała w jednej ręce. W drugiej natomiast drinka. I może dla kogoś z oddali mogła wyglądać zarazem uwodzicielsko i niewinnie w skąpym dwuczęściowym stroju kąpielowym, tak dla niego, gdy patrzył na szczupłą sylwetkę oraz obfite piersi, przypominała niebezpieczną, przyczajoną lwicę. Dostrzegał mięśnie i blizny, których przeciętni ludzie nie zauważali, ponadto wiedział, że zamyślony wyraz twarzy mógł oznaczać zupełnie co innego, niż zadumanie. Na przykład chęć poderżnięcia mu gardła.

— Naprawdę te drinki są kurewsko słabe — mruknęła ponownie, gdy przechyliła szklankę i wypiła cały, kolorowy płyn. Puste naczynie potem odłożyła na biały stoliczek obok, machinalnie biorąc kolejny, napełniony do pełna kieliszek. Stała tam ich cała masa, aczkolwiek część była opróżniona. Wiedział przez to, że niedługo przyjdzie mu zamówić kolejną partię, by usatysfakcjonować aktualnego zwierzaczka. — Nudno mi. Może jakiś masaż, co sądzisz?

— Nie — westchnął cicho, gdy obróciła się do niego swoim lepszym profilem. Lewym.

— Och, naprawdę pasują ci te nowe ciuszki.

Nie musiał być mistrzem sarkazmu, by go wychwycić w tym ociekającym szyderstwem zdaniu. Kobieta robiła wszystko, żeby uprzykrzyć mu życie. Niemniej, po przygodach w pieprznej dżungli, było mało rzeczy i osób, które mogły wyrwać go z udawanego spokoju. Był niczym głaz, nieporuszony i twardy. Chociaż, zdecydowanie, czasami ta czerwona żyłka na czole pulsowała mu mocniej.

Natomiast triumfalny błysk w oczach kobiety oznaczał, że jednak zdołała odczytać jego myśli. I tym samym wychwycić lekkie zirytowanie. Cóż, znali się przecież nie od dziś, więc wiedziała najlepiej gdzie uderzyć, by zabolało. A jego piętą achillesową, zdecydowanie, było ubranie służbowe, z którym nie lubił się rozstawać. Tak teraz, odziany w spodenki khaki udekorowane obrazami jebanych palm, oraz biały T-shirt, najlepiej zdawał sobie sprawę, że przyczajony obok, niczym dobry żołnierz na służbie, wygląda jak matoł. Faktycznie trwał na służbie, ale te przeklęte ciuchy przyprawiały go o ciarki na tyle, iż rozpraszał się, gdy spojrzenia mijanych ludzi lądowały na nim, gdy przechodzący zerkali z plaży na taras.

Zmysł Zabójcy || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz