MISJA 18 - OBIETNICE I KŁAMSTWA

520 67 10
                                    

Jestem przeziębiona i umieram, ale znów opętała mnie wena do Zmysłu :P Chociaż nadal jestem zła, że wciąż jestem z nim w tyle, a moje plany poszły się... kochać XD Teoretycznie już powinnam zakończać Zmysł, a jestem dopiero na 18 rozdziale T.T przez pracę i popołudniówki w tamtym tygodniu... Nie mogłam poświęcić się pisaniu w takich ilosciach, jak bym chciała, ponieważ byłam zbyt zmęczona.

„Obietnica jest jedną z przyjemniejszych form kłamstwa."

Kazimierz Kijanka

Lustrzane odbicie ukazywało nieznaną, zmęczoną twarz. Ostre rysy, oczy, które przysłaniały zbyt długie, zaniedbane włosy. Badawcze, oschłe spojrzenie i spierzchnięte wargi. A potem pokazało chłodny, przyprawiający o zimne dreszcze uśmiech. Był wyważony i pozbawiony jakiejkolwiek empatii.

Uchiha bez wahania sięgnął po rączkę ostrego noża i chwycił za kosmyk włosów szorstko. Zaledwie po chwili, po paru precyzyjnych ruchach, miał przed sobą siebie sprzed ośmiu miesięcy. Włosy nastroszone, oblicze beznamiętne, a w tęczówkach dostrzegało się groźny, ostrzegawczy błysk skrywanej nienawiści.

— Czyżby Pantera wróciła? — zapytała ze śmiechem Karin, który weszła do łazienki i oparła się o kotarę drzwi.

Sasuke nie odpowiedział. Przemył jeszcze nóż, a potem odwrócił się w stronę usatysfakcjonowanej kobiety. Rzucił ostrzem, przechodząc obok niej, bez cienia grymasu na twarzy. Ta odruchowo pochwyciła rączkę, ale gdyby tego nie zrobiła, zapewne nóż trafiłby prosto w krtań.

Uchiha ruszył dalej, w mrok pomieszczenia. Karin obróciła kilka razy ostrzem i szepnęła usatysfakcjonowana do siebie:

— O taaak... Pantera wróciła.

***

— To, że z nami jesteś, nie oznacza, że ci ufam — zaznaczył Sasuke, choć nie zaszczycił spojrzeniem Suia, który przysiadywał na parapecie. Mężczyzna czyścił jeden z pistoletów Uchihy i robił to z wyraźną przyjemnością. Nic nie odprężało zabójcy tak, jak pielęgnowanie swoich narzędzi pracy.

Hozuki wzruszył ramionami.

— Ważne, że żyję — podsumował swoje myśli. — Nie musisz mi ufać, zresztą zakrawałoby to o absurd... po tym wszystkim, nieprawdaż?

Posłał zadziorne spojrzenie w stronę Uchihy, ale ten tego nie odwzajemnił, nadal nachylając się nad laptopem z Karin. Zdawał się być nieobecny i skupiony na czymś zupełnie innym, niż na aktualnym, przymusowym partnerze. Sui wywrócił oczami, zirytowany. Nie było z nimi w ogóle zabawy, pomyślał.

— W każdym razie... jaki jest plan? — zapytał, gdy ta cisza zaczęła go poważnie denerwować. Zresztą liczył, że w końcu dowie się jaka była jego rola w tym całym gównie. A wiedział, że Sasuke wciąż czuł do niego odrazę i zapewne nie zapomni mu tego od tak. Z tego powodu właśnie przypuszczał, że agent miał dla niego dostatecznie dużo „rozrywki". Niekoniecznie dobrej.

— Nie musisz znać szczegółów — powiedział sucho Uchiha. — Ważne, żebyś rozumiał, co do ciebie mówię.

— Mam być twoją marionetką? — zakpił Hozuki ze śmiechem. — Czuję się zaszczycony!

— Powinieneś być — dodał Skorpion, do niego mrugając. Karin w tym wydaniu nie tylko go fascynowała, ale naprawdę przerażała. W innych okolicznościach by coś odpowiedział zgryźliwego, ale teraz zamilkł, mrużąc oczy i posyłając jej nieufne spojrzenie. Badawcze, wręcz kalkulujące. Agenci, którzy tracili piątą klepkę, nie byli niczym dobrym. Jeśli nie mogli polegać na własnym umyśle, to jak mogli funkcjonować z bronią przy pasie? Suigetsu obawiał się, że w najlepszym razie Karin sama się uśmierci, w najgorszym pęknie i uśmierci ich. To nie brzmiało zachęcająco, ale tak przedstawiały się Hozukiemu realia. Jednak nie dziwił się, że Uchiha na to nie zbaczał. Gdy się traci wszystko, szaleństwo jest najmniejszym problemem.

Zmysł Zabójcy || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz