MISJA 23 - POCAŁUNEK ZDRAJCY

600 71 22
                                    


Tekst jeszcze nie jest sprawdzony, ze względu na to, że właśnie idę na nockę. Naprawdę nie mam na to czasu. Obiecuję, że jutro postaram się posprawdzać go jeszcze i odpisywać na Wasze komentarze - z tym, niestety, też mam zaległości :/ 


"Pocałunek jest granicą, gdzie kończy się gra duchów, a zaczyna gra ciał."

Karol Irzykowski

Posiadłość Alvarez była nie tyle duża, co ogromna, choć nie było się czemu dziwić, skoro należała do bogatej, wyrafinowanej morderczyni. Dlatego też miała wiele pięter, wiele zawiłych korytarzy i pomieszczeń, które nie służy tylko do spania czy jedzenia. Oprócz biblioteki, sypialni czy kuchni znajdowały się tutaj liczne pokoje, dzięki którym cały dom przypominał hotel, niźli coś innego. Zazwyczaj przez to w holu nieustannie mijało się niedoszłych, niebezpiecznych agentów, którzy nie spuszczali z ciebie oczu, gdy przechodziłeś, obserwując twój każdy krok. I mimo że naokoło widziałeś malownicze obrazy naścienne, złote klamki u drzwi i żyrandole, udekorowane diamentami, wciąż czułeś się jak w klatce, tak czujnie obserwowany. Istotnie, będąc zamkniętym i zaszczutym, nie szło ukoić nerwów pięknymi widokami czy sztucznymi uśmiechami.

Naruto miał tego świadomość jak nikt inny. Ale zdawał sobie również sprawę z tego, że przyjaciół trzyma się blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Oczywiście, że nie podobała mu się ta złudna gra Alvarez, to ciągłe nadzorowanie. Skoro byli partnerami, dlaczego nie spuszczała z niego oczu? To pytanie powinno go nurtować, ale wcale tak nie było. Wiedział, a wiedza zawsze jest iście przydatna.

I choć oni obserwowali go, on obserwował ich. Udawał, że czuje się niekomfortowo, jednak przebywając tak długo na scenie, w końcu przyzwyczajasz się. Momentami nawet rozkoszujesz, gdy twoi wrogie nie potrafią rozgryźć twojej maski. Takie właśnie emocje — poczucie dziwnej satysfakcji — towarzyszyły akuratnie Uzumakiemu, gdy szedł płynnym, ale wartkim krokiem po schodach, skręcając do kolejnego labiryntu. W oddali słyszał krzyki oraz strzały, czasami również wybuchy, acz wcale nie robiło na nim to wrażenia.

Ważne, że nikogo nie spotkał po drodze do laboratorium. Gdy zaś stanął przed nim, płynnie przyłożył kartę czytnikową Almy i wszedł do środka. Strzelił zaraz potem do dwóch naukowców, którzy odwrócili się do niego z nagłym przestrachem. Ich białe kitle natychmiast pokryły się czerwienią, kiedy ciała padły na zimne kafelki.

Tutaj nie było zbyt dużo miejsca, więc Naruto musiał przejść przez ciała, pomiędzy szarawymi blatami stołów i chemikaliami. Szczury, zerkające zza szyby klatki, ożywiły się, gdy tylko koło nich przeszedł. Może wynikało to z tego strzału, który na pewno wzbudził w nich nie lada przerażenie. Ale Uzumaki nie poświęcił zwierzętom, poddawanym zapewne jakimś torturom, w postaci licznych trucizn Sylvii, żadnej uwagi. Obojętnie przedarł się dalej, do biurka, gdzie stały trzy, uruchomione komputery. Jednak tylko z jednego wystawał srebrny pendrive.

Uzumaki poczuł dziwną ulgę, zaraz potem zastąpioną spokojem. Chwilę później spojrzał na ekran, na którego czarnym tle, pojawiały się białe litery, bez składu i ładu. Mimo że minęło tyle miesięcy, widocznie jeszcze nie doszli do tego, jak rozszyfrować zabezpieczone urządzenie.

Blondyn o tym wiedział, a jednak i tak zalążek irytacji, sprawił, że na jego twarzy wystąpił grymas. Grymas, który jednak szybko zniknął. Pozostała jedynie maska beznamiętności.

Już przymierzał się do odłączenia tej małej, tak niepozornej rzeczy, gdy usłyszał szczęk drzwi. Jego źrenice znacznie poszerzyły się i natychmiast przywarł gwałtownie do zimnych kafelków. Kula, która przeszyła laboratorium, nie pozwoliła mu wyciągnąć pendrive'a. Przytłumione syczenie powiedziało mu, że musiała trafić w jakiś wystający z komputera kabel.

Zmysł Zabójcy || SasuNaru ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz