„Spotkać się to początek; zgodzić się to postęp; pracować razem to sukces."
Henry Ford
Uchiha nie wyszedł od razu z gabinetu Orochimaru. Poczekał aż blondyn oraz Haruno przejdą przez próg wyjściowych drzwi, a potem skrzyżował wzrok z uśmiechniętym jadowicie szefem. Orochimaru niedbale siedział na okręcanym krześle, sprawiając wrażenie pana i władcy. Uwielbiał władzę i nie szło tego przeoczyć w żaden sposób.
Był jednak też dobry w tym, co robił. Sasuke dlatego należał do jego agentów, nie ze względu sympatii, bo akurat Węża nie dało się ani lubić, ani mu zaufać. Znaczy... osobiście był świadom, że niektórzy pokusili się na obie te rzeczy i, oczywiście, nie skończyli zbyt dobrze. Sasuke zresztą od początku wiedział na co się pisze. I ile mu będą płacić.
— Rozumiem, że to na pogrzeb Dana Kato udała się Tsunade — podjął temat brunet. Stał wciąż przed biurkiem pewnie, a mówił równie zimno, jak zawsze. Uważnie obserwował też reakcję szefa.
Orochimaru uśmiechnął się, choć po chwili na jego zwodniczym obliczu zamajaczył grymas cierpienia.
— Tak, jest w żałobie — westchnął. Na jego czwartym palcu zabłysnęła pokaźnych rozmiarów złota obrączka. — A ja, jako dobry mąż, muszę okazać jej wsparcie.
— Domyśla się czegoś? — dopytał Sasuke neutralnym tonem.
— Domyślać się może — przyznał tym razem poważnie Wąż. — Nie ma dowodów, a bez dowodów o nic mnie nie oskarży.
— Zacznie węszyć — podsunął Uchiha.
— Już zaczęła — oświadczył zadowolony Orochimaru. — Nie martw się, Uchiha. Wszystkim się zajmę. Zresztą lubię, gdy coś się dzieje. Niecodziennie przecież na śniadanie wita cię kawa z arszenikiem, prawda?
Sasuke znał na tyle dobrze Węża, by mieć pewność, że nie była to tylko przenośnia.
— Może węszyć — podkreślił raz jeszcze mężczyzna. — Może mnie, albo ciebie podejrzewać. Trochę wnikliwiej się przyglądać, ale jeśli znowu trup nie wstanie zza grobu, jesteśmy bezpieczni.
— Bezpieczeństwo w tym wypadku jest wątpliwym słowem — zauważył sucho Uchiha.
— W naszym życiu nie ma chyba bezpiecznych rzeczy, prawda? — zasyczał Wąż, mrużąc oczy. Patrzył na Uchihę swoimi bystrymi, przeszywającymi tęczówkami. Uchiha więc wiedział, że obaj myślą teraz o Naruto, który zbyt często ostatnimi czasy gościł w jego łóżku. Właściwie nie tylko w łóżku. Pieprzyli się gdzie popadnie.
— Zawsze wiedziałem, że w pewnych sprawach jesteśmy bardzo podobni — zadumał się Orochimaru z jawnym zadowoleniem.
Sasuke nie skomentował tego, a po prostu udał się do wyjścia.
***
Naruto Uzumaki stał w kącie holu, pogrążony w myślach. Znajome i te mniej znajome twarze go mijały, ale nie wydawał się ich zauważać. A przynajmniej takie sprawiał wrażenie, ponieważ, kiedy mignęła mu ciemna sylwetka, niemal natychmiast zadarł podbródek do góry.
Uchiha oparł się o ścianę i patrzył na niego, niczym prawdziwy drapieżnik. Był niebezpieczny nawet z takiej odległości. I cholernie przystojny w opinającym wytrenowane ciało garniturze. Miał jedną rękę włożoną do kieszeni spodni, zapewne tuż obok ukrytego, śmiercionośnego pistoletu z tłumikiem. Tym bardziej Uzumaki naprawdę uważał, że prezentował się jak zwykle niesamowicie seksownie.
— Czyżbyś na mnie czekał? — zapytał z rozbawieniem Sasuke, wyginając kpiąco prawy kącik ust. Robił to bardzo często, ale Naruto i tak przyznawał, że dodawało mu to sporej ilości seksapilu. Sasuke Uchiha bowiem naprawdę był niebezpiecznym mężczyzną, z którym nawet seks nie należał do rozsądnych rzeczy.
CZYTASZ
Zmysł Zabójcy || SasuNaru ✔
FanficTOM III "TRYLOGII ZABÓJCY" Niebezpieczna potyczka to ta, w której zwycięzca bierze wszystko, a Ty nie masz do zaoferowania niczego prócz życia. Ta misja miała być w założeniu banalnie prosta. Jedna z tych, gdzie wystarczyło wejść i wyjść, potem zapo...