Dziękuję za wszystkie komentarze ^^
"Czasami wielkie zwycięstwa buduje się na wielu wcześniejszych klęskach."
Santiago Postegullio
Byli sami. Orochimaru stał na pustym korytarzu, z rękami włożonymi w kieszeń oraz schludnie związanym krawatem. Mężczyzna naprzeciwko niego nie prezentował się tak nieskazitelnie — śmierdział przede wszystkim potem, twarz ozdobioną miał licznymi siniakami, w kąciku ust wciąż widoczna była zaschnięta krew. Ponadto czarne włosy w pewnych miejscach przybierały odcień bieli, przez tynk, który na nich osiadł.
Wąż domyślił się, że pod ubraniem Uchiha również nie przedstawiał się lepiej. Mógł się założyć, że skrywał wiele oszpecających, nowo nabytych blizn. A jednak oparty o, dopiero co zamknięte drzwi, zdawał się być niewzruszony, jakby nic nie odejmowało mu uroku. Jakby chwilę temu nie walczył o życie. Jego nonszalancka poza zdradzała tylko znudzenie, które było złudne. Tak, Wąż pod tą doskonałą powłoką spokoju dostrzegał zmęczenie w podkrążonych oczach i nikłą, lecz nadal tlącą się złość w ciemnych tęczówkach.
— Rozumiem, że na dole to ludzie szefowej? — mruknął Sasuke, nie spuszczając wzroku z Orochimaru. — To było w tym liście?
— Tak — przytaknął Wąż. — Miała naprawić relacje z rządem. Przedstawić im sprawę, wynegocjować ponowne zawarcie umowy. Zrobiła to, w zamian za pendrive'a. Rząd chce go z powrotem, z wiedzą, że nikt nie dostał się do informacji na nim zawartych.
— Więc agencja znów istnieje?
— Nieoficjalnie. — Wąż uśmiechnął się półgębkiem. — Jak zwykle.
— Wiedziałeś, że się zjawię — rzucił nagle Orochimaru, mrużąc powieki z fascynacją. — I domyśliłeś się, że wyznaczyłem instrukcje Su, skąd?
Kącik warg Sasuke drgnął.
— Dobrze wiesz... Tak jak ty znasz moje metody, tak ja znam twoje — stwierdził niedbale. — Zrozumiałem, że żyjesz, gdy usłyszałem, że cię otruto. Potem wydedukowałem, że na pewno musiałeś zostawić przy życiu Kakashiego i Tsunade, skoro nikt nie znalazł ich ciał. Nawet półświatek o tym szeptał. List z kolei był jedynie moim niewielkim przypuszczeniem. Założyłem, że nie zostawiłbyś szefowej bez niczego, dałeś jej instrukcje, co ma robić dalej, by mieć rękę na pulsie. Jesteś zbyt wielkim gadem, aby nie mieć kontroli nad wszystkim.
— Vice versa, Uchiha — zasyczał z satysfakcją Orochimaru, odchylając głowę. Jego oblicze zdradzało niemałe zadowolenie z całej tej konwersacji. Jakby już wcześniej zdawał sobie ze wszystkiego sprawę, ale usłyszenie potwierdzenia zbudzało w nim niezdrową radość. Ekscytację. — Co teraz zrobisz?
— Znasz odpowiedź — powiedział Sasuke z przekonaniem.
Pomiędzy nimi znowu zapadła cisza. Ale nie napięta, taka, w której porozumiewali się bez słów. Taka, w której ich myśli dryfowały w tym samym kierunku, przedstawiając te same obrazy, te same wspomnienia i te same cele.
— Gdybyś nie był tym cholernym Uchihą, który jest mi wrzodem na dupie, a z którym męczę się na dokładkę paręnaście lat, zapytałbym czy potrzebujesz czegoś lub kogoś do pomocy. Ale, oczywiście, nie potrzebujesz. Powodzenia, w takim razie, także sobie odpuszczę.
— Wrócę — zapewnił go Sasuke, ignorując cały ten ociekający kpiną monolog szefa.
— Wiem — potaknął Wąż. — Twoja umowa o pracę wciąż jest aktualna. Zostało ci, przypominam, dożywocie. A poza tym ktoś musi mi pomóc dobrać kolejnych rekrutów. Może ludzie rządu są dobrzy, ale mają pewne braki. Chcę świeżej krwi...
CZYTASZ
Zmysł Zabójcy || SasuNaru ✔
Fiksi PenggemarTOM III "TRYLOGII ZABÓJCY" Niebezpieczna potyczka to ta, w której zwycięzca bierze wszystko, a Ty nie masz do zaoferowania niczego prócz życia. Ta misja miała być w założeniu banalnie prosta. Jedna z tych, gdzie wystarczyło wejść i wyjść, potem zapo...