11. Zniknięcie 2/3

91 7 0
                                    

*kończące słowa w poprzednim rozdziale*
( *oczami Laury* )

Przekraczając próg domu, nie usłyszałam szumu telewizora. Najpierw pomyślałam, że może Vanessa nie wyszła imprezować i wyłączyła za ojca. Wolałam jednak sprawdzić. Ku mojemu zdziwieniu ojca w ogóle nie było na jego fotelu!

-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•-•

*oczami Laury*

Zaczęłam poważnie się denerwować. Odkąd tata popadł w alkoholizm, praktycznie wcale nie ruszał się z fotela! Nie siedział w swoim pokoju. Nawet tam nie spał. Zawsze tylko w tym jebanym fotelu! Postanowiłam jednak sprawdzić najpierw resztę pomieszczeń, zanim naprawdę zacznę panikować. Szybko wbiegłam do kuchni i zaczęłam krzyczeć na całe mieszkanie:
- TATO!
Nie słyszałam żadnej odpowiedzi. W kuchni go nie było. Sprawdziłam po kolei wszystkie pokoje. Zaczynając od jego. Nie było go. Potem zajrzałam do Vanessy. Również pusto. Następnie udałam się do swojego i na końcu nawet do toalety. Nigdzie go nie znalazłam! Teraz zaczęłam się już całkowicie denerwować! Przypomniały mi się nagle jego słowa, gdy ostatnio rozmawialiśmy:
- Jesteś dobrym dzieckiem. Kiedyś będą z ciebie ludzie. Ze mnie nie...
Dopiero teraz zrozumiałam, że te słowa nie były wypowiedziane przez niego tako bez jakiejkolwiek przyczyny. Nie chcę myśleć o najgorszym scenariuszu w tej chwili, ale obawiam się, że właśnie taki dla siebie wybrał.
Miałam łzy w oczach. Szybko wybiegłam z domu. Nie myślałam teraz o niczym innym, niż o ojcu. Wiem, że od dobrych kilku lat nie rozmawialiśmy ze sobą zbytnio, ale nie chcę żebyśmy tak się żegnali.
- On nie mógł...Aż supeł robi mi się w gardle, gdy myślę o tym wszystkim.
Postanowiłam poszukać ojca. Może jeszcze nie jest za późno.

GODZINA: 00:14

Już od dłuższego czasu rozglądam się, ale nie widzę go. Oczywiście, zgłosiłam wszystko na policję, ale sama też chcę szukać. Mało...Mam taki obowiązek! Nie mogę siedzieć bezczynnie, gdy mój ojciec robi coś ze swoim życiem. Już za długo siedziałam bezczynnie. Wiem, że to był mój największy błąd. Nie chcę popełnić go kolejny raz.

GODZINA: 00:57

Wracałam już do swojego domu. Postanowiłam sprawdzić, czy przypadkiem nie wrócił. Obeszłam wszystkie miejsca, w których mógł być, ale nigdzie go nie znalazłam.
Będąc około 1,5 kilometra od domu, usłyszałam czyiś głos. Ktoś mnie wołał. To moja siostra. Ale brzmiała jakoś inaczej. Jakby miała straszną chrypę i katar. Podeszłam do niej od razu.
- Vanessa! Tata gdzieś zaginął! - krzyknęłam na jednym wydechu, prawie płacząc przy tym.
- Laura...- zatrzymała się na chwilę, a ja wyczułam jej strach w głosie. - Muszę ci coś pokazać.
Złapała mnie za dłoń. Ale dawno to się wydarzyło ostatnio. Nawet nie pamiętam kiedy. Odkąd mama odeszła, Vanessa i ja bardzo się od siebie odsunęłyśmy. Przestałyśmy wręcz zachowywać się jak siostry. Jej dłoń była taka zimna i sucha. Wyczułam, jakby zmarszczki? Sama nie wiem. Może tak na nią działało to gówno, które w siebie wpychała przez te lata. Nie myślałam teraz o tym dłużej. Van prowadziła mnie przez jakieś drzewa, koło domów. Nawet nie szłyśmy ulicą. Pierwszy raz widziałam to miejsce. Stare drzewa, większość praktycznie sucha. Domy stare, bardzo możliwe, że opuszczone. Nie było tu żadnego oświetlenia. Ani jednej lampy. Nic. Co chwilę potykałam się o coś. Nawet nie wiem, o co, ale chyba nie chcę wiedzieć.
W końcu dotarłyśmy. Dookoła drzewa. Nic poza nimi nie widziałam. To był jakby las w środku miasta. Nie wiem sama, jak to opisać. Jednak nie było tu przyjemnie. Tym bardziej o tej godzinie. Bałam się i to niemało. Jednak najbardziej dziwiło mnie, dlaczego Vanessa mnie tu zabrała? Ja muszę szukać ojca!
- Laura, wydaje mi się, że powinnaś to zobaczyć, zanim policja go znajdzie. - o czym ona do cholery mówi?! Czyżby ona...go znalazła?
Nagle odsunęła się ( stałyśmy naprzeciwko siebie ) i stanęła obok mnie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom! N...na jednym z tych drzew...na jednym z nich był...był...był mój ojciec! Ledwo przeszło mi to przez gardło.
- Tak mi przykro, Laura. - Vanessa dotknęła mojego ramienia, widocznie próbując mnie pocieszyć. Nie udało jej się. Nikt nie może mnie pocieszyć teraz. Właściwie...jedyną rzeczą, którą chciałabym zrobić, to powiesić się obok niego. I zasnąć raz na zawsze. Dołączyć do rodziców. Tam na górze. Może na mnie czekają?
Nic nie mówiłam. Nic jej nie odpowiedziałam. Po prostu stałam wpatrzona w ojca, jak w obrazek. Z moich oczu wypływały słone łzy. Wcale nie chciałam nad nimi zapanować. Zbyt cierpiałam. Miałam teraz już wszystko w nosie. Mam gdzieś to, co będzie dalej. Mam gdzieś to, co się ze mną stanie. Mam gdzieś wszystko dookoła. Teraz. Teraz już nie widzę sensu życia. Może z ojcem nie mieliśmy dobrych kontaktów, ale mimo wszystko kochałam go. To mój tata. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jak ciężko było żyć bez jednego z rodziców, tak teraz nie wiem jak ciężko będzie bez dwójki. Nie wiem, czy dam radę. Już nie wytrzymuję z tym wszystkim.
- Laura. On...on zostawił dla nas listy. - wręczyła mi jakąś kopertę. - ten jest dla ciebie.
Wzięłam kartkę i zaczęłam czytać:

Kochana Laura,
Chciałem cię bardzo przeprosić za wszystko. Musiałem to zrobić. Przepraszam, że przeze mnie tyle cierpiałaś. Że musiałaś zrezygnować ze studiów i znaleźć jakąś pracę, bo ja nie potrafiłem. Że musiałaś dbać o naszą rodzinę, bo nie umiałem. Że musiałaś być wyśmiewana. Że musiałaś się mnie wstydzić. Że musiałaś się mną opiekować, mimo że to ja powinienem opiekować się tobą. Że musiałaś znosić mnie codziennie. Że musiałaś patrzeć na to, jak się staczam. Że nie mogłaś mieć normalnego życia. Po śmierci twojej i Vanessy matki, nie mogłem się pozbierać. Naprawdę ją kochałem. Była dla mnie najważniejsza na świecie. Sama pamiętasz, że gdy ją straciłem...Zacząłem chodzić do klubów, aby się upić; straciłem pracę; zacząłem przynosić coraz więcej alkoholu do domu; miałem gdzieś to, co dzieje się z moimi kochanymi córkami. Miałem was daleko w dupie. Nie chciałem tego. Kocham was tak bardzo, ale nie mogłem normalnie funkcjonować po śmierci waszej mamy. Zabierałem wam pieniądze! Nie odzywałem się do was! Musiałyście same dorosnąć, bo nie potrafiłem wam pomóc. Ostatnio stwierdziłem, że zbyt truję wam życie. Postanowiłem, że lepiej będzie, jak mnie nie będzie. Jeden problem z głowy. Wiem, że nie dałbym rady się zmienić. Bez mojej żony, to już nie to samo. Nie dałbym rady stworzyć normalnej rodziny! Nie umiałbym! Skoro teraz to czytasz, oznacza, że dowiedziałaś się o mojej śmierci. Planowałem ją od dłuższego czasu. Czekałem tylko na odpowiedni dzień. Teraz, najprawdopodobniej jestem przy swojej ukochanej. Czuję się szczęśliwy. Ale nie tylko z tego powodu, że do niej wróciłem. Tylko dlatego, że ty i Vanessa w końcu możecie ułożyć sobie życie od nowa. Beze mnie.
Do zobaczenia kochana córeczko

Z moich oczu zaczęło napływać jeszcze więcej łez. Nigdy nie słyszałam, żeby tak szczerze się wypowiadał. Jeszcze bardziej zaczęłam żałować, że go nie ma. Kochałam go. Kocham go. Zawsze będę.
W końcu nie wytrzymałam na widok jego śmierci i uciekłam daleko. Biegłam przed siebie, nie zważając na nic. Już nie chciałam więcej patrzeć na to wszystko. Zbyt bolało.

*******************************************
Dość krótkie, ale specjalnie. Chciałam zrobić nastrój, a w takich sytuacjach człowiek wiele nie myśli. Po prostu się dzieje.

Napisałam dla was 3 rozdziały, ale tak się wciągnęłam, że nie wiem czy nie napisać kolejnego ;) - E.MOON

Raura - Przypadkowe SpotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz