GODZINA: 8:20
*oczami Rossa*
- Ross! Wstawaj! - Super. Rocky już próbuje mnie dobudzić. Przecież próba zaczyna się dopiero o 9:00, więc spokojnie zdążę się przebudzić i naszykować. Tym bardziej, że próby są w naszej piwnicy. Najprzyjemniejsze miejsce na robienie tego typu rzeczy jak dla mnie. - Wstawaj, Ross! Bo przyniosę wodę!
- Wstaję Rocky, spokojnie! - krzyczę równie głośno jak on, śmiejąc się przy tym. Kocham go, tak jak resztę mojego rodzeństwa, mimo, że są nieźle pojebani. I chyba właśnie za to tak ich kocham.
Dynamicznie zszedłem ze swojego łóżka i zacząłem się ubierać. Nałożyłem na siebie czarną zwykłą koszulkę i jeansowe spodnie z przetarciami. Wyglądam tak, jak na ostatnim koncercie w Miami:W sumie lubię to zdjęcie. Ładnie chyba na nim wyszedłem, haha.
Gdy już byłem gotowy, zszedłem na dół na śniadanie. Już czuję zapach naleśników.
- Mamo kocham cię! - powiedziałem, gdy nawet jeszcze nie pojawiłem się w kuchni.
- Mówiłam wam, że tak zareaguje. - odezwała się moja starsza siostra Rydel. Jedyna dziewczyna z całego rodzeństwa Lynch. - Ryland wisisz mi dychę!
- Ejej! Co to za zakłady o mnie? - zaśmiałem się z tej sytuacji, mimo że chciałem udać obrażonego. - jak już to Ryland ma dać mi tą dychę. Słyszałeś?
No nie! Ten pokazał mi środkowego palca. Musiałem odpowiedzieć mu tym samym. Nie mogłem być tym przegranym przecież.
- Ross siadaj już. Zaraz wystygną ci naleśniki.-powiedziała z anielskim spokojem moja rodzicielka. Dziwię się jej, że jest taka cierpliwa w stosunku do nas. Nie wiem, jak to robi, ale jest dobra. W robieniu naleśników też. Ideałem jest!
- Dobrze, mamo. - odpowiedziałem jej i bez żadnych scenek usiadłem na swoim miejscu. Tak, każdy przy naszym stole ma swoje miejsce. Ja siedzę obok Rylanda i Rockiego, Rocky obok mnie i Ratliffa, Ratliff obok Rockiego i Rydel, Rydel obok Ratliffa i Rikera, Riker obok Rydel i taty, tata obok Rikera i mamy, a mama oczywiście obok taty i Rylanda. Wydaje się nieco skomplikowane, ale wcale takie nie jest. ( tak, Ratliff ma nawet swoje specjalne miejsce, ale zazwyczaj siedzi z nami tylko w porze obiadowej. )
Zacząłem nabierać sobie pierwszego naleśnika. Potem sięgnąłem po drugiego. Potem po 2 kolejne, aż w końcu dalej przestałem liczyć. Wspominałem, że wręcz uwielbiam naleśniki? Mógłbym jeść je codziennie! Dosłownie kocham je! Podczas jedzenia, jak zawsze zaczęliśmy rozmawiać:
- Macie już plany, co będziecie dzisiaj ćwiczyć?- zapytał tata, który codziennie dosłownie żyje losami naszego zespołu. Podobnie jak mama z resztą.
- Prawdopodobnie zaczniemy od Say You'll Stay, Heart Made Up On You, Pass Me By, Loud, Do It Again i skończymy dzisiaj na All Night. Co wy na to? - zaproponowałem.
- A może dzisiaj zaśpiewajmy If? Ostatnio ćwiczyliśmy ten utwór we wtorek, w tamtym tygodniu.
- Ok. - wszyscy się zgodzili z prośbą o dodanie piosenki przez Rydel.
- A macie jakieś plany po próbie? - tym razem pytanie zadała mama.
- Ja wychodzę do Ratliffa. - powiedziała Rydel bez jakiegokolwiek zastanowienia. Wszyscy spojrzeliśmy na nią robiąc tak zwane „brewki". Najpierw nie wiedziała, o co nam chodzi, ale po chwili zdała sobie sprawę. Cała nasza rodzina chce, aby Rydel związała się z Ellem. Jak narazie są tylko przyjaciółmi, ale nie sądzę, że na tym etapie wiecznie pozostaną. Przynamniej mam taką nadzieję. - Oj no nie patrzcie tak na mnie! Też się z nim mogę przyjaźnić! PRZYJAŹNIĆ! Rozumiecie?
Już nie chcieliśmy się z nią kłócić przy rodzicach, więc daliśmy znak, że rozumiemy.
- Ja wychodzę na randkę. - odezwał się Rocky z takim luzem, jakby to była codzienna czynność, taka jak mycie zębów albo coś. A nie, nie była. Może Rocky był frajerem, który ciągle robi sobie żarty i nie może być ani na chwilę poważny ( tym bardziej, jak ma przy sobie Ratliffa. Wtedy już jest armagedon ), ale rzadko kogoś poznaje. Częściej woli zamknąć się ze swoją gitarą i mieć chwilę spokoju. Oczywiście, interesowały go dziewczyny, ale nie miał do nich szczęścia. Po tym, jak zostawiła go Lily, nie mógł się pozbierać. Wcale się mu nie dziwię. Ale jednak w końcu otworzył się dla kogoś. Ciekawe kim ona jest...
Wszyscy byli w niemałym szoku, na co chłopak parsknął śmiechem.
- Nie spodziewaliście się, że jeszcze kogoś znajdę? Spokojnie, ja też nie. - mówił przez śmiech, właśnie wkładając do buzi kolejny kawałek naleśnika. - Ma na imię Kendall. Potem wam opowiem więcej. Albo po prostu ją poznacie?
- Pewnie! - krzyknęła uśmiechnięta od ucha do ucha Rydel, gdy to usłyszała. Wszyscy zaczęliśmy się z niej śmiać. - No co? Znam tylko jedną z dziewczyn moich braci. Wolę poznać więcej!
- Okay, nic nie mówimy przecież. - nadal śmiał się Riker. - Ja i Ryland umówiliśmy się do kina.
- A ty Ross? - zapytała wyczekująco moja mama. - Masz jakieś plany?
- Nie, nie mam. - odpowiedziałem nadal wciskając w siebie naleśnika. Boże, jakie one dobre!
- Chcesz pójść ze mną i Rikerem na film? - zaproponował mi Ryland, ale odmówiłem. Jakoś nie mam ochoty nigdzie dzisiaj wychodzić.
Po skończonym śniadaniu udaliśmy się na próbę. Trwała dobre 3 godziny! Nie mogliśmy się zgrać. Albo za szybko któreś z nas grało, albo za wolno. Albo w ogóle nie tą piosenkę.
- Powtórzmy jeszcze raz Do It Again. - powiedział Riker.
- Znowu? - odpowiedziałem zrezygnowany. - Może dzisiaj starczy?
- Ostatni raz, bracie. - zachęcał mnie.
- No dobra, ale przez ciebie nie będę mógł mówić jutro.
- Dobrze, w końcu będzie trochę spokoju. - odbił piłeczkę.
- Osz ty! Tak pogrywasz? - udawałem groźnego i pokazałem swoje mięśnie. Nie były małe czy coś, ale wszyscy śmieli się z tego, co robię.
Zaczęliśmy śpiewać:
- There you are standing with all your friends
So I wait until you're alone again and the minutes feel like eternity
All these words buried inside my heart
Every step feels like the hardest part, but the last 6 feet are gonna kill me
CZYTASZ
Raura - Przypadkowe Spotkanie
FanficCzy jedno niewinne i na dodatek całkiem przypadkowe spotkanie może zmienić życie dwójki nastolatków? Laura jest zwyczajną, biedną dziewczyną z problemami rodzinnymi. Ross to gwiazda wielkiego ekranu i główny wokalista popularnego zespołu R5. Czy jed...