10

763 49 39
                                    

Korytarze stały w ciszy, spowinięte ciemnością przez zgaszone światła. Nie było żywej duszy, strażników, czy ochrony, którzy zabezpieczali wejścia i mieli rozpocząć patrol w budynku dopiero o północy. Podobno sprawdzali większą część budynku, po opuszczeniu chłopaków, chociaż najwidoczniej nie spisywali się za dobrze, dając Johnnemu wolną rękę.

Mentalnie Seorim była przygotowana na zwolnienie, więc była bardzo zestresowana, idąc przez korytarz na lekkim obcasie i w związanych, jeszcze od czasu pracy, włosach. Była również gotowa prosić go o jeszcze jedną szansę, żeby tylko móc w przyszłości pomóc Kaiowi, któremu bała się powiedzieć o zaistniałej sytuacji.

Gdyby powiedziała to swojemu bratu, najprawdopodobniej cała ich trójka zostałaby wyrzucona z wytwórni, przez skandal, który wyszedłby na jaw. Seorim otworzyłaby wtedy puszkę pandory, na temat Johnnego. Plus dodatkowe, prawdopodobne pobicie. 

Dziewczyna otworzyła drzwi i zamknęła je, zapalając lampy przy lustrach, żeby nie oświetlać całego pomieszczenia. O dziwo nikogo nie było, więc Seorim zaczęła rozglądać się dokładniej. Zauważyła ruch kątem oka i westchnęła, krzyżując ręce.

- Johnny... nie pogrywaj ze mną... - mruknęła wystarczająco głośno, żeby chłopak to usłyszał.

- Czyli jednak przyszłaś, imponujące. - Johnny wyszedł z garderoby, rozwiązując swój krawat.

Seorim spojrzała na chłopaka lekko zdziwiona. Wyglądało na to, że ćwiczył aż do tej pory i właśnie był świeżo... po prysznicu. Biała koszula przylegała miejscami do wilgotnego, szczuple umięśnionego ciała z trzema niedopiętymi guzikami. Na domiar tego, jego włosy również były nie do końca wyschnięte.

- Yah, próby mieliście wcześniej, nadal ćwiczyłeś? To niezdrowe... - odwróciła wzrok, lekko zawstydzona.

- Hm? - chłopak uśmiechnął się i odchylił lekko głowę, podchodząc do Seorim - Moje ćwiczenie jest niezdrowe, czy to, że brałem prysznic?

- Boli cię coś... - wyszeptała - ...możemy przejść do rzeczy? - spojrzała na niego z poważnym wzrokiem, który co jakiś czas wędrował na szyję i obojczyki chłopaka. 

Miała słabość do tych miejsc, a lśniąca od wody, lekko opalona skóra tylko nęciła jej wzrok. Szkoda było nie popatrzeć w takiej sytuacji.

- Tak prosto z mostu? - stanął przed nią.

- Tak, prosto z mostu. 

- Prześpij się ze mną. - odpowiedział niemal natychmiast.

W pierwszym momencie Seorim myślała, że Johnny żartuje i chciała go wyśmiać, jednak powaga w jego głosie i oczach mówiła coś innego. Jej uśmiech, który wywołały te słowa, szybko zniknął.

- Co? Johnny, jesteś idolem, jesteśmy w firmie i jestem twoją menadżerką... - próbowała sprawić, żeby potwierdził, że to tylko żart.

- Ah, więc to nie tak, że nie chcesz? - uśmiechnął się złowieszczo, robiąc krok do przodu i podniósł jedną brew.

- Ah, więc to nie tak, że nie chcesz? - uśmiechnął się złowieszczo, robiąc krok do przodu i podniósł jedną brew

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jej oddech wsiąkł na sekundę.

- Nie! - zawstydziła się, cofając - To, że nie chce, to swoją drogą... 

- Ale to jest to, co ja chce. Nie będę zgrywał miłego, więc albo teraz robię z tobą, co zechcę, albo jutro rano zdjęcia trafiają do dyrektora. Wybieraj, masz na to minutę. - Johnny odsunął się i oparł o stolik, przy którym zazwyczaj mają robiony make-up.

- Johnny, to jest jebany absurd. Nie zrobię tego, nie ma najmniejszej opcji. - zmarszczyła brwi.

- Masz jeszcze jakieś 50 sekund. Bardzo dobrze wiesz, że nie zmienię zdania. - z uśmiechem lekko kiwał głową, odliczając pod nosem czas.

- N-nie możesz dać mi więcej czasu? Albo wymyślić czegoś innego? Nie wiem, może pieniądze? - jej głos lekko załamał się.

- Tik-tak maleńka. Nie przekupisz mnie pieniędzmi, przyjmuję tylko twoje ciało jako zapłatę. - zaśmiał się i spojrzał się na nią.

Jej ręce lekko zaczęły się trząść. Wszystko, na co tak ciężko pracowała, miało iść się teraz jebać przez niego? A być uratowane za jebanie z nim? 

Świat kompletnie postradał zmysły.

Dziewczyna zakryła twarz dłońmi i przemyślała wszystko jeszcze raz. To była straszna decyzja, ponieważ Seorim była jeszcze... dziewicą. Nigdy nawet nie dotknęła chłopaka w czułym miejscu, nigdy nie zaszła tak daleko w żadnym związku. 

Ostatnie trzy lata były jeszcze bardziej ograniczone przez natłok nauki. Pewnie, gdyby nie byłby to jej pierwszy raz, byłoby łatwiej podjąć decyzję.

- Koniec czasu. - Johnny gwałtownie trzasnął dłońmi o mebel i wstał.

Mężczyzna wkrótce dotarł do dziewczyny i nachylił się bliżej jej zdenerwowanej twarzy. Jej skrępowanie sprawiało, że czuł się bardzo dobrze. Uwielbiał wywierać na dziewczynach presję, uwielbiał kiedy były tak onieśmielone jego osobą.

Jeżeli chodziło o Seorim tym bardziej, przez to, że tak zignorowała go za pierwszym razem.

- I co, co postanowiłaś? - zapytał dumny z siebie.

- A żeby cię diabli... - wyszeptała z zamkniętymi oczami.

- Co mówiłaś? - nachylił się do jej ucha, szeptając. 

Seorim lekko odchyliła głowę od jego ust, ocierając się o jego rękę, która sekundę przedtem uwięziła ją między jego ciałem a ścianą. Historia lubi się powtarzać, a wspomnienia wracać w najmniej odpowiednich momentach.

- Zrobię to... - zacisnęła dłonie na jego koszuli i lekko go odepchnęła.

Johnny odchylił się z wielkim uśmiechem, przez który było widać jego śnieżnobiałe zęby. Zaczął podwijać rękawy od koszuli, aż do łokci, po czym znów zbliżył się do Seorim.

- Są zasady, których musisz się trzymać... - powiedział spokojnie, spoglądając jej w oczy i kładąc rękę na jej karku.

Jego zimne palce wywołały dreszcz na jej ciele, przez to, że położył je na jednym z najbardziej wrażliwych miejsc dla każdego. Pomógł w tym jego głos, który słyszała po raz pierwszy trzy lata temu, tylko że teraz mówił w ten sposób do niej, a nie Jeneffer. Ponętny, niższy i bardzo arogancki.

Ale coś w sobie miał.

- Pierwsza; nie dotykasz mnie, jeśli ci nie pozwolę. - Jednym sprawnym ruchem rozpuścił jej włosy i wyrzucił gumkę na bok.

Seorim zacisnęła szczękę i popatrzyła, jak mały przedmiot gubi się w półmroku pokoju. Był strasznie władczy, a sposób, w jaki mówił i te wszystkie zasady zaczęły kręcić w jej głowie.

 - Druga; Twoje ciało należy do mnie i mogę zrobić z nim, co zechcę. - Jego ręce zsunęły się w dół pod jej spódniczkę, przyciągając ją i chwytając momentalnie za tyłek.

Przez nagłe przysunięcie, złapała się jego ramion i wzięła głębszy wdech przez ściśnięcie. Podobało jej się to, może gdyby to nie był on, sama przejęłaby inicjatywę. Jej serce zaczęło szybciej bić przez tępo, w jakim Johnny robił to wszystko, nie miała czasu, żeby dobrze przemyśleć swoje i jego czyny.

Wiedziała tylko, że cholernie go nienawidzi.

 - Trzecia, najważniejsza; Call me Daddy. - zagryzł dolną wargę.

Call me Daddy || Johnny ||  18+ [Poprawa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz