30

420 44 38
                                    

Trójka stała w bezruchu, spoglądając na siebie. Seorim wewnętrznie panikowała; mogła wydrzeć się na Johnnego, albo wytłumaczyć Taeyongowi, skąd mężczyzna o tym wie. Jednak nie zdążyła zrobić nic, lider wyprzedził ją i jej słowa. 

- I? - spytał Taeyong - Ja w przeciwieństwie do ciebie umiem kochać. - zrobił krok w stronę Johnnego - Może gdybyś nie widział ludzi, jak zabawek, to też byś potrafił.

- Słuchaj... - Johnny gwałtownie ściągnął maskę i stanął oko w oko z młodszym - ...żebym ci nie pokazał, że jednak potrafię.

- Załóż tą pieprzoną maskę! Jesteśmy niedaleko agencji. - miała podejść bliżej i im przerwać, gdy Taeyong ją zatrzymał, wystawiając rękę przed nią, po czym wycofał się i ujął jej dłoń.

- Idziemy. - warknął pod nosem, ciągnąc ją za sobą.

Kiedy odeszli w stronę budynku, Seorim tylko obejrzała się za siebie w ciszy. Johnny stał z chwilowym uśmiechem na twarzy, po czym prychnął i założył maskę. W środku Taeyong pokierował ich do dużego pomieszczenia, które wyglądało na wynajmowane dla specjalnych okazji, czy bankietów. Na całe szczęście było pusto.

Co zabawne, to fakt, że była to jedna z popularniejszych restauracji, więc był to niemal cud.

- Ty też upadłeś na głowę? Jak mogłeś mnie chwycić za rękę? - westchnęła i puściła jego rękę, odgarniając włosy z twarzy. 

- Normalnie, mam dość udawania, Seorim. Chce powiedzieć chłopakom, kocham cię i nie mam zamiaru się z tym kryć. - podszedł do niej i chwycił jej dłonie - Zależy mi na tobie cholernie mocno.

W jego oczach widziała iskierki i... bała się tego. Taeyong był osobą, którą kobieta mogła określić mianem najukochańszej i prawdopodobnie najlepszej osoby na świecie. Czuła, że nie zasługiwała na niego, że jego miłość jej się nie należy.

Szczególnie kosztem fanów i kariery.

- Taeyong nie! - zabrała swoje ręce - Nie pozwalam ci na to, rozumiesz? Nie zniszczysz swojej kariery, przeze mnie. Zerwiemy, jeśli będziesz próbował to zrobić. - zagryzła wargę ze stresu.

- Seorim... nie mówisz chyba na poważnie? - zająknął się - Przecież chce tego dla nas- - przerwała mu.

- A ja dla ciebie i dla zespołu. Przepraszam, ale nie pozwolę ci tak tego skończyć, nie pozwolę twojej pasji zniknąć, Yongie. - jej głos zaczął drżeć przez nagły smutek.

Bolało ją to niezmiernie. Jej egoizm w końcu dopiął swego, spowodował, że raniła nie jedną, a trzy osoby na raz. Chciała, żeby Taeyong był szczęśliwy, żeby jego pasja nie wygasła, a miłość do fanów rosła wraz z zespołem.

Zabranie tego równoważyłoby z zabiciem Taeyonga, w którym się zauroczyła. Którego podziwiała, którego chciała podziwiać.

- Nie możesz tego zrobić! - chwycił jej rękę, kiedy chciała wyjść - Widzę, że ty też coś do mnie czujesz i płaczesz... więc dlaczego?

- Właśnie dlatego, że coś do ciebie czuje. - wytarła łzę - Zrywam, Tae. - wyszeptała i wyszła. 

Kłamca.

Może nie do końca, faktycznie jej na nim zależało. Nikt jej nigdy tak dobrze nie traktował oprócz jej brata.

Po prostu jej miłość była inna niż przyjacielska, ale na pewno nie taka, jaką on oczekiwał. Nie wiedziała, czy to dobrze, czy nie. Gdyby była poważnie zakochana, to czy byłaby tak okrutna i zabrałaby go dla siebie? Czy zdołałaby się sobie oprzeć? 

Call me Daddy || Johnny ||  18+ [Poprawa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz